„Gdyby to ode mnie zależało, to oczywiście zrobiłbym tak, że bym wypowiedział całą tę „zieloną” politykę. Jest wojna za granicą i dość tej głupiej ideologii. Natychmiast zacząłbym odkrywać nowe ściany, zrezygnował z tego ETS-u, albo przynajmniej zrobił nasz ETS i nie dość, że Polacy mieliby węgiel, to jeszcze moglibyśmy go z zyskiem sprzedawać, bo wszędzie tego węgla brakuje” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Patryk Jaki (Solidarna Polska).
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: UE ma w ręku potężne narzędzie do walki z inflacją w postaci reformy ETS, a nie sięga po nie. Za to wkrótce wszystkie struktury unijne udają się na wakacje i przez kolejne tygodnie nad tą sprawą nie będzie miał się kto pochylić. Jak to jest?
Patryk Jaki: Rzeczywiście to jest jeden z elementów dużego kryzysu instytucjonalnego Unii Europejskiej. UE – widać już dzisiaj – okazała się nieskuteczna. Jej polityka okazała się nieskuteczna w zakresie energetycznym, który dzisiaj jest głównym czynnikiem inflacyjnym. Trzeba pamiętać, że dzisiaj głównym powodem inflacji jest brak równowagi w stabilnych źródłach energii w Europie, do którego doprowadziła nas fatalna polityka unijna. Problem polega na tym, że UE dramatycznie potrzebuje w tej chwili stabilnych źródeł energii. Są trzy stabilne źródła energii: węgiel, atom i gaz, a Unia przez ponad dekadę walczyła z atomem i z węglem. Mimo że Europa ma dostęp do węgla, to nie ma poodkrywanych nowych ścian, dlatego że walczono z tym, nakładając podatek ETS, ale nie tylko. Po prostu na to nie pozwalano. Warunkiem otrzymania dofinansowań było to, że w danym państwie trwa proces dekarbonizacji. To spowodowało, że został nam tylko gaz. Jeżeli Rosja zaczęła reglamentować gaz, to mamy gotowy kryzys, mamy gotową inflację – wszystko to, co się dzieje. Dlatego mówię, że jest to elementem głębokiego kryzysu Unii Europejskiej, który pewnie będzie się nawarstwiał – UE okazała się kompletną porażką jeżeli chodzi o sektor energetyczny. Ale ponieważ sektor energetyczny jest dzisiaj kluczowym sektorem, krwiobiegiem systemu europejskiego, to przekłada się to na wszystko: na politykę zdrowotną, społeczną, na całą gospodarkę, jak również kryzysy polityczne. Dlatego to, że UE dzisiaj nie chce rezygnować z ETS-u, czyli ze sztucznego podatku ideologicznego, który by dzisiaj uwolnił i pomógł w bardzo trudnej sytuacji energetycznej. Oni nie chcą tego zrobić z prostego powodu – dlatego, że musieliby się przyznać do błędu, a oni nie chcą tego zrobić. Dalej brną w te swoje szaleństwa i w tę swoją ideologię ekologizmu, która niewiele różni się od komunizmu. Tak jak komunizm gospodarczo pogrążał kraje nim objęte, ekologizm już zaczął pogrążać Europę, a wydaje się, że to jest dopiero początek, bo pewnie czeka nas przez to trudna zima, w której ogromny paradoks będzie polegał na tym, że w Polsce będzie trudno dostępny węgiel, mimo że przecież siedzi na węglu. To są właśnie efekty tej polityki i tej ideologii ekologizmu.
Problem w tym, że KE czy UE nie tylko że nie chce zrezygnować z ETS-u, ale nawet nie chce – a przynajmniej tak wynika z przeciągania debat na ten temat – zrezygnować ze spekulacyjnego charakteru tego podatku. Jeżeli już tak bardzo chcą mieć ten podatek, powinni przynajmniej oprzeć go o uczciwe zasady, a nie bandytyzm rynkowy.
Oczywiście ma pani rację, tylko to jest pochodna. Głównym problemem jest dzisiaj to, że brakuje nam węgla, a przez ETS, przez szaloną politykę ekologiczną, my nie możemy go dalej wydobywać. Jeżeli jest nałożony podatek nawet – ma pani rację – z takim dziwacznym, ruletkowym mechanizmem, to że w ogóle ten podatek jest nałożony sprawia, że wydobywanie węgla jest po prostu nieopłacalne. Problemem jest też to, że w takim wielkim kryzysie Unia nie chce zrezygnować z tego całego systemu. To tylko najlepiej świadczy o tym, jak bardzo nieefektywną instytucją w tym zakresie jest KE.
Pytanie, co możemy w tym momencie zrobić? Być może doraźnym rozwiązaniem byłoby pójście za przykładem Niemiec, tzn. „zielona” polityka „zieloną” polityką, a my wydobywamy węgiel? Zawsze potem przecież można negocjować z KE i powołać się na nadzwyczajność sytuacji, która nas do tego zmusiła i nie mieliśmy wyjścia.
Gdyby to ode mnie zależało, to oczywiście zrobiłbym tak, że bym wypowiedział całą tę „zieloną” politykę. Jest wojna za granicą i dość tej głupiej ideologii. Natychmiast zacząłbym odkrywać nowe ściany, zrezygnował z tego ETS-u, albo przynajmniej zrobił nasz ETS i nie dość, że Polacy mieliby węgiel, to jeszcze moglibyśmy go z zyskiem sprzedawać, bo wszędzie tego węgla brakuje. Myślę, że za chwilę i tak nie będziemy mieli możliwości na inne rozwiązanie, tylko niestety są tacy, którzy ciągle uważają, że UE jakoś rozwiąże ten problem. Ja niestety nie jestem takim optymistą.
Tym bardziej, że jeżeli Unia siądzie do tego problemu jesienią, to zanim podejmie jakiekolwiek decyzje, będziemy w połowie sezonu grzewczego.
To prawda. Polski rząd robi w tej chwili, co może, żeby zapewnić nam węgiel, ale samo to, że walczymy o to, żeby importować ten węgiel z Kolumbii, czy skądinąd, mimo że pełno jest go w Polsce… Przecież aż trudno nie porównywać do komunizmu. Było wiele śmiesznych rozwiązań, które logicznie nie przystawały do rzeczywistości, ale były potrzebne dla ideologii. Dzisiaj z ekologizmem jest niestety dokładnie to samo.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/606588-jaki-jest-wojna-za-granica-i-dosc-tej-glupiej-ideologii