„Trzeba wykorzystać fakt, że jesteśmy w prezydencji czeskiej – to są nasi przyjaciele polityczni – przestać bawić się w dyplomację. Należy mówić językiem niemieckim do Niemców, do Włochów, do Austriaków i do Holendrów, którzy podejmują takie same decyzje, jak Niemcy, a przede wszystkim spowodować zmianę umowy społecznej na Śląsku, która dalej przewiduje likwidację kopalń” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowana Anna Zalewska (PiS).
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Czy wierzy Pani, że potrzeba było konserwacji i wyłączenia rurociągu Nord Stream 1 akurat teraz, kiedy waży się ewentualna pomoc Niemiec dla Ukrainy?
Anna Zalewska: Myślę, że nic nie jest przypadkiem. Gdyby tak było, że konserwacja byłaby potrzebna, to sygnalizowano by to dużo wcześniej, że przygotowują się do remontu. To są zbyt skomplikowane urządzenia, oprzyrządowane różnego rodzaju umowami, więc to nie jest takie proste i oczywiste, że robi się remonty z dnia na dzień.
Tak. To jest duży kłopot. Myślę, że Ukraińcy obawiają się, że tej pomocy, na którą czekają, szczególnie od Niemiec, mogą zwyczajnie nie otrzymać. Chcę przypomnieć, że w Niemczech jest absolutna histeria energetyczna – oni uznają, że ich obywatele, ich obawa, ich strach są ważniejsze niż życie Ukraińców.
Nagle okazało się, że Niemcy w tym wszystkim są zakładnikami Putina i z partnerów spadli w ciągu kilku dni do roli petentów.
Myślę, że każdym, kto obserwuje scenę polityczną, ale nie tylko – każdy obywatel widzi, że od momentu wybuchu wojny odkrywane są kolejne elementy katastrofalnej polityki Niemiec i tak naprawdę ich ustawienie się w roli petenta nastąpiło już bardzo dawno. Przypomnijmy, jak Angela Merkel się żegnała, również uznała za stosowne, żeby żegnać się z Putinem. Była tą osobą, która w pokorze z nim rozmawiała, wiedząc, że jest absolutnie od Putina uzależniona.
Pojawia się coraz więcej pytań, co będzie dalej z „zieloną” transformacją i z tymi wszystkimi unijnymi planami. Paradoksalnie ta „zielona” unijna agenda zamiast wyhamować, gwałtownie przyspiesza. W zeszłym tygodniu uzgodniono chociażby, że te obszary, które są objęte ETS-em mają uzyskać 61 proc. ograniczenia emisji do 2035 roku. To tempo jest zastraszające.
Absolutnie nie. To jest absolutnie niemożliwe, niewykonalne. To jest czarowanie rzeczywistości i brak odwagi do tego, żeby przyznać się do błędu, do błędnej strategii. Ta strategia była budowana - również przez Niemcy – przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Jak stanąć przed obywatelami Unii Europejskiej i powiedzieć „Pomyliliśmy się”, „Nie tu zainwestowaliśmy”, „To nie przynosi skutku”? Proszę zobaczyć, w Niemczech co najmniej od dwudziestu lat inwestuje się w energetykę odnawialną i u nich właśnie mamy największy kryzys energetyczny i największe uzależnienie od Putina oraz brak efektu w obniżeniu emisji CO2. To po pierwsze. Po drugie, to jest też tak, że wszystkie mechanizmy finansowe zostały przestrojone na politykę klimatyczną, która naprawdę nie ma nic wspólnego z ochroną środowiska. Proszę zobaczyć, co się wydarzyło, dlaczego myśmy się tak cieszyli, że w taksonomii - czyli w dokumencie, który pokazuje, jakie inwestycje mogą być finansowane przez europejskie banki - uratowaliśmy gaz i atom. Miesiąc wcześniej na komisji środowiska, komisji budżetowej Zieloni doprowadzili do tego, że z tej słynnej taksonomii wyrzucono gaz i wyrzucono atom. Te wszystkie mechanizmy – czyli cała polityka, strategia, mechanizmy finansowe, różnego rodzaju lobby technologii czy też różnego rodzaju energii odnawialnej – powodują, że Unia Europejska jak nigdy jest w klinczu, z którego nie potrafi w żaden sposób wyjść. W REPOWER zawarto wprawdzie pomysł na to, jak z tej recesji wyjść, jak się uniezależnić od Putina, i pokazano kilka instrumentów, ale są one niewystarczające.
Najważniejszym instrumentem była wymiana na pompy ciepła, co spowodowało absolutną panikę – na rynku pompy ciepła są właściwie nieosiągalne – i więcej elektrowni wiatrowych, więcej farm fotowoltaicznych. W tym roku to było 460 gigawatów. Hiszpańscy naukowcy policzyli, że to jest 60 mln ha ziemi w UE wyłączonych z użytkowania. Możemy tak mnożyć. Unia Europejska nie robi rachunku sumienia dla bezpieczeństwa Europejczyków. Jeżeli tego nie zrobi, to nawet jeśli podejmie decyzje związane z redukcją emisji, przegłosuje to, to i tak nie będzie to wykonalne. Dowód? Cała Europa wraca do węgla. Europa błaga jeszcze, żeby zwiesić ETS. Co z tego bowiem, że jest zgoda, żeby uzyskiwać energię z węgla, skoro ETS będzie powodował ogromne koszty tej energii, które zostaną przerzucone na obywateli. Obywatele już więcej nie wytrzymają.
Do węgla wracają przede wszystkim Niemcy. Dokument REPOWER dokumentem REPOWER, taksonomia taksonomią, a niemieccy ministrowie po całym świecie szukają kontraktów na import węgla…
Nawet chyba w ubiegłym tygodniu w parlamencie przyjęli dokument – wprost politycznie dali glejt rządowi do tego, żeby maksymalizował wytwarzanie energii z węgla.
Niemcy zachowują się, jakby cała ta „zielona” konstrukcja energetyczna, którą stworzyli w Unii Europejskiej, którą tak brutalnie, nie oglądając się na koszty społeczne Europejczykom narzucają, ich nie dotyczyła. Jak to jest?
Ale oczywiście, że tak. Najpierw byli liderem, dalej słownie mówią, że nie można odejść od ETS-u. Przecież sprawozdawcą do ETS-u był Niemiec z EPP – mówią, że pakiet „Fit for 55” tak, a oni robią, co chcą.
Pytanie, dlaczego to jest tolerowane? Skoro oni robią, co chcą, to znaczy, że jest na to ogólna zgoda.
My to mówimy w Parlamencie Europejskim. Komisja jest zdominowana przez Niemców i od nich uzależniona. Tak naprawdę w wypadku pakietu „Fit for 55” chodzi o pozyskanie pieniędzy dla Komisji Europejskiej na spłatę Funduszu Odbudowy po 2027 roku. Dlatego głębokie sięgnięcie do kieszeni podatników. Płacą i będą płacić wprost ludzie, już bez udawania i oszukiwania. Natomiast jeżeli chodzi o miejsce, gdzie najważniejsze są dyskusje - to jest ogromna rola polskiego rządu, w tym premiera Mateusza Morawieckiego – to jest Rada Europejska. Trzeba wykorzystać fakt, że jesteśmy w prezydencji czeskiej – to są nasi przyjaciele polityczni – przestać bawić się w dyplomację. Należy mówić językiem niemieckim do Niemców, do Włochów, do Austriaków i do Holendrów, którzy podejmują takie same decyzje, jak Niemcy, a przede wszystkim spowodować zmianę umowy społecznej na Śląsku, która dalej przewiduje likwidację kopalń.
Czy w Pani ocenie jest szansa na to, żeby to „zielone” szaleństwo w porę zatrzymać? Czy też zostanie to zweryfikowane już po ogromnej katastrofie gospodarczej i ogromnych kosztach społecznych, które już w tej chwili zaczynają obciążać obywateli państw członkowskich?
Myślę, że jesień przyniesie rozstrzygnięcia. Proszę zauważyć, nie wszystkie dokumenty zostały przejęte przez Parlament Europejski jeżeli chodzi o pakiet „Fit for 55”. Wszyscy wyjeżdżają na wakacje. Do trilogów, czyli do dyskusji nad tymi dokumentami między Komisją, Parlamentem, a Radą Europejską siadamy dopiero we wrześniu/październiku i myślę, że te wszystkie rozmowy zostaną zweryfikowane przez obywateli, którzy tak jak pani redaktor powiedziała, nie wytrzymują już w tej chwili, a będzie jeszcze większy problem. Tak jak już rozmawiałyśmy, nie ma węgla na świecie – został wykupiony, zakontraktowany. Łącznie z Chinami i Indiami, gdzie wyprowadzona gospodarka europejska zwiększa swoje potrzeby, mnoży zamówienia.
Czy jeżeli oni siądą do tego dopiero jesienią, to nie będzie za późno? Wprawdzie nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja na Ukrainie…
Na szczęście te przyjmowane dokumenty, nie działają. Natomiast działa ETS i ten dokument trzeba zawiesić. Te projekty związane z ETS-2, to znaczy podatkami na paliwo, podatkami za mieszkania, domy, ogrzewanie, to są na razie nowe dokumenty. One nie działają, więc tutaj tego zagrożenia nie ma. Natomiast najpoważniejsze zagrożenie jest związane z ETS-em funkcjonującym od 2005 roku, a od 2014 ETS został zmieniony w taki sposób, że odczuwaliśmy już kryzys energetyczny przed wybuchem wojny. Wtedy zaczynały się wzrosty.
Czy w Pani ocenie to jest w porządku, że Parlament Europejski w sytuacji, kiedy mamy po wschodniej części granicy wojnę, mamy coraz większy kryzys gospodarczy, który będzie narastał – nie ma co do tego najmniejszej wątpliwości – jedzie sobie na półtora miesiąca na wakacje?
Parlament Europejski żyje w swoim własnym świecie. Mam nadzieję, że ten świat będzie boleśnie burzony – ich spokój burzony będzie przez tych, których będą spotykać na swojej drodze. Jeżeli chodzi o zasady przerwy, to jest absolutnie święte i niepodważalne. Zawsze tak było. Cały świat może się zawalić, a Parlament Europejski czy Komisja Europejska działają w swoim własnym rytmie.
Marnie to wróży przyszłości superpaństwa…
To, co mówimy: Komisja Europejska, Unia Europejska naprawdę jest w głębokim kryzysie. Mimo słów nie poradziła sobie z pandemią. Długo dochodziliśmy do różnych wspólnych działań. Nie wspomnę o tym, że do dzisiaj nie wiemy, jak wyglądają umowy z firmami farmaceutycznymi. Nie zostały nam pokazane, jako parlamentarzystom. Kryzys energetyczny uwypukla wszystkie błędy polityki Unii Europejskiej i zamiast refleksji są tylko i wyłącznie słowa. Cały czas podkreślam, że po pierwsze trzeba rozmawiać z obywatelami. Przekonuję swoich kolegów z różnych krajów, żeby obywatele wiedzieli, że ich rządy, godząc się na taką politykę Komisji Europejskiej, po prostu działają na ich szkodę. Widzę, co się dzieje w emocjach w Europie, kiedy żąda się od obywateli różnego rodzaju działań. We Włoszech na przykład zaczyna się włączać klimatyzację od 27 stopni – takie są zalecenia. Jest rozpacz, bo nie ma – uwaga – dwutlenku węgla do produkcji wody gazowanej, a oni przede wszystkim piją wodę gazowaną. To są paranoje, w których uczestniczymy.
Widzimy, co się dzieje w Holandii, choć rzeczywiście w wypadku Holandii to rząd holenderski jeszcze bardziej podrasował pomysły z Zielonego Ładu i to zwiastuje ogromny niepokój, który myślę, że już we wrześniu będzie przed nami.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/606163-wywiad-zalewska-trzeba-przestac-bawic-sie-w-dyplomacje