Im bliżej wyborów, tym zabawniejszy robi się Donald Tusk. Niby wszyscy, łącznie z Grzegorzem Schetyną, domagają się od szefa PO programu i konkretów po ewentualnym przejęciu władzy, ale wszystkim chodzi o taki program na serio, a nie o żarty z wyborców. Tymczasem z konwencji na konwencję, z MeetUp’u na MeetUp coraz bardziej nam Tusk odlatuje.
Ostatnio usłyszeliśmy np. zapowiedź wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy, a może raczej pilotażu w tej sprawie. Zdaniem szefa PO, od kilku lat w niektórych krajach testuje się czterodniowy tydzień pracy.
To nie jest odpowiedź na dziś, na w tej chwili. Uważam, że w Polsce powinniśmy, i To będzie moja propozycja (…) rozpocząć jak najszybciej program (musi być najpierw pilotaż) skróconego tygodnia pracy
— obiecał Tusk podczas sobotniego MeetUp’u.
Zwyczaje Tuska
Z pewnością najodpowiedniejszym miejscem do wprowadzenia takiego pilotażu będzie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, bo tam już pilotaż był prowadzony. W 2011 roku tygodnik „Wprost” opisywał zwyczaje urzędującego szefa rządu.
Wprost” pisze też, że weekend premiera często trwa od piątkowego wczesnego popołudnia do poniedziałku. -Tylko w 2008 roku miał 27 takich długich weekendów - informuje „Wprost”. Według tygodnika, premier czasami wylatuje już w czwartek, zdarza się również, że lata do Gdańska i z powrotem przez kilka dni w tygodniu. - Donald pracuje od wtorku do czwartku - mówi „Wprost” jeden z bliskich współpracowników premiera
— relacjonował za „Wprost” portal tvn24.pl.
Albo więc Tusk zapowiada powrót do tego co było, co nas specjalnie nie dziwi, albo, co też nie jest wykluczone, spełni swoje obietnice a rebours. Bo przecież jak obiecywał, że nie planuje roboty w Brukseli, to poleciał, jak obiecywał obniżki podatków, to je podniósł, a jak zapowiadał, że wiek emerytalny nie zostanie podwyższony, to został. A to mogłoby oznaczać wydłużenie, a nie skrócenie czasu pracy. Tym bardziej, że gdy partia Razem proponowała skrócenie dnia pracy do siedmiu godzin, to Borys Budka wyśmiał te propozycję. Dziś musi mu nie być do śmiechu. Donald Tusk wyraźnie „zapożyczył” sobie kolejną propozycję wyborczą od Lewicy. Ostatnio na łamach olsztyńskiego portalu TKO.pl sekretarz generalny Nowej Lewicy wyliczał hasła, które od Nowej Lewicy „zapożyczył” w ostatnich tygodniach Donald Tusk:
Donald Tusk musi się przygotowywać do współrządzenia z Nową Lewicą. Inaczej trudno byłoby wytłumaczyć prezentowanie naszych pomysłów programowych, jako swoich własnych. Tak było np. z podwyżkami dla budżetówki, zamrożeniem wibor czy z hasłem: „mieszkanie prawem, nie towarem”, które NL zaprezentowała podczas konwencji we Włocławku. Dla nas to nie jest tylko hasło, ale cały, precyzyjnie opracowany program mieszkaniowy dla Polaków. Nie jest możliwe, by nikt w otoczeniu Donalda Tuska nie był w stanie przygotować mu równie atrakcyjnej oferty programowej na czas po PiS-ie, jak ta Nowej Lewicy. Musi więc mieć rację Włodzimierz Czarzasty, który powiedział ostatnio: „obserwuję te elementy lewicowe, które Platforma w tej chwili wrzuca i oceniam to pozytywnie, a nie jestem naiwnym politykiem. Moim zdaniem pan Donald Tusk przyzwyczaja swoich wyborców do współrządzenia z Lewicą.
— wylicza Marcin Kulasek.
Kim jest lider Platformy?
A zaskoczony liberalny elektorat PO sam już nie wie czy ma jeszcze do czynienia z liberałem czy socjaldemokratą i czego właściwe chce dla Polski i Polaków Donald Tusk. Poza tym, że oczywiście bardzo chce odsunąć PiS od władzy. Wszelkimi metodami. No, a jak się nie uda w demokratycznych wyborach, to wtedy wyprowadzi ludzi na ulice, co zapowiedział tydzień temu.
Równie zabawne, co wygibasy wokół programu, są te ewolucje wykonywane wokół projektu Rodzina 500 plus. Rok temu Donald Tusk „zdradził”, że Ewa Kopacz też miała w szufladzie podobny pomysł, tylko nie zdążyła go wprowadzić. Teraz dowiedzieliśmy się, że jedynym gwarantem utrzymania tego programu jest nie kto inny, ale Donald Tusk właśnie i jego odpowiedzialne rządy. Ten sam Donald Tusk, który pytał, gdzie te obiecane przez PiS miliardy są zakopane. W 2014 roku, gdy Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało wprowadzenie programu w życie po wyborach, Tusk mówił:
Nie będę drwił. Jak słyszę bardzo fajny pomysł, żeby w Polsce na każde drugie i kolejne dziecko państwo płaciło 500 zł miesięcznie, to właściwie nie ma co czekać na kolejne wybory. Jestem gotów serio porozmawiać o tym dzisiaj, tylko według mojej najlepszej wiedzy, nie ma takiej możliwości sfinansowania tego projektu. Ja bym najchętniej dał nie na drugie 500 zł, tylko od pierwszego (dziecka) 1000 zł miesięcznie
— ironizował ówczesny szef rządu.
Dziś zmienił zdanie:
Tylko odpowiedzialna władza, tylko tacy ludzie jak my, są w stanie uratować 500 plus
— zapewnił szef PO podczas sobotniego MeetUp’u.
Boję się, że tydzień przed samymi wyborami usłyszymy, że tak naprawdę, to Donald Tusk jest Świętym Mikołajem, Izabela Leszczyna Śnieżynką, a Borys Budka jednym z elfów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/606029-tusk-sie-rozkreca-kiedy-oglosi-ze-swiety-mikolaj-to-on
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.