Czy nasi politycy, którzy sprzedają wyborcom swój „obyty” wizerunek, naprawdę śledzą życie polityczne w innych krajach? Można mieć duże wątpliwości. Bo gdy np. Donald Tusk, chcąc dokuczyć premierowi Morawieckiemu, stwierdza:
Boris Johnson został przyłapany na kłamstwie, więc podał się do dymisji. Dziwak jakiś, Mateuszu, nie sądzisz?
— to myli się podwójnie. Bo choć premier mógł się mylić w tej czy innej sprawie (nie sposób się nie mylić - nie tylko w polityce), to jednak to Tusk zasługuje na nos Pinokia. Ten drugi w czasie gdy był premierem publicznie przysięgał, że nigdzie się nie wybiera, a jednocześnie intensywnie zabiegał o europejskie stanowisko dla siebie, płacąc zresztą polskimi interesami. A to tylko jeden przykład, by była również sprawa stoczni czy też dziesiątki przypadków ładnie opowiedzianych na taśmach z „Sowy i Przyjaciół”.
To po pierwsze. A po drugie, Tusk wyraźnie nie ma pojęcia, jak to z upadkiem Johnsona było. A było tak, że on wcale nie podał się do dymisji, bo został przyłapany na kłamstwie. Nie, on po rzeczywistej kompromitacji związanej z imprezami w czasie lockdownów bronił się do końca, wszelkimi metodami, i długo skutecznie. Został po prostu wyciągnięty przemocą z Downing Street przez własną partię (masowe dymisje ministrów), i to tylko dlatego, że przestał dawać nadzieję na reelekcję rządu. Gdyby nie ten - sondażowy - czynnik, trwałby jeszcze długo.
Tak oto wygląda tuskowe opisywanie świata. Na skróty, bardzo na skróty.
Premier Johnson przegrał wszystko - a miał w ręku wyjątkowo dużo - na własne życzenie. Dokończył Brexit, przecinając kilka węzłów gordyjskich, dał swojej partii najlepszy wynik od 1978 roku, zdołał przyciągnąć wyborców dotychczas wspierających lewicę. Niestety, te same cechy, które dały mu powodzenie, przyniosły mu też sukces. Zbyt lekceważył podstawowe nawet zasady, konwenanse, obyczaje. I nie przywiązywał też większej wagi do kategorii prawdy. Ostatecznie to sprawiło, że kończy ten etap kariery tak dramatycznie. Jego relacja z Brytyjczykami w końcu pękła, załamała się. Można powiedzieć: tak, jak w przypadku Tuska, któremu też dużo uchodziło na sucho, aż w końcu przestało uchodzić. Klęska jego partii w 2015 roku, zapoczątkowująca wielką zmianę polityczną w naszym kraju, była jego dorobkiem. Jego osobistym dorobkiem. To przede wszystkim Tuska odrzucili wówczas Polacy.
Z kolei Zjednoczona Prawica swojej szansy nie zmarnowała. Dziś nie ma łatwej sytuacji, zmaga się z licznymi kłopotami, głównie przychodzącymi z zewnątrz, ale walczy, i nie jest bez szans. A wcześniej wygrała kilka wyborów z rzędu, w tym batalię o reelekcję i wybory prezydenckie. Jeśli więc porównywać, to raczej Tuska do Johnsona, mimo że ten pierwszy tego drugiego nie znosi, z wzajemnością.
Ale nie można porównywać. Bo Johnson, mimo wszystkich wpadek i wad, to wielki patriota swojego kraju, i historia wyda o nim ostatecznie pozytywną opinię. W przypadku Tuska jest dokładnie odwrotnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/605891-tak-oto-wyglada-tuskowe-opisywanie-swiata-bardzo-na-skroty