Donald Tusk już nie ukrywa, że przejęcie przez niego władzy w Polsce, będzie rzezią nie tylko uliczną, ale także prawną. Najpierw więc zapowiedział, że będzie siłowo usuwał Julię Przyłębską z fotela prezesa Trybunału Konstytucyjnego, by następnie ogłosić, że to na ulicy będzie rozliczał PiS z ewentualnie wygranych przez prezesa Kaczyńskiego wyborów. To jasny sygnał dla wszystkich: idą do nas zamordyzm i jatka.
Wcześniej mogliśmy przeczytać o „żelaznej miotle” Donalda Tuska i o siłowym wyrzucaniu członków Krajowej Rady Sądownictwa z zajmowanych przez nich gabinetów i budynku. „Łaskawca” nie mówił na szczęście nic o defenestracji, ale kto wie, może jeszcze do tego tematu powróci.
Wszystko to wiele mówi o koncepcji, która wykuwa się w głowie Donalda Tuska. Pytany, zawsze z pewną miną, przekonuje, że „konsultował to z prawnikami”. O jakich prawnikach mówi? Tego nie wyjawia, ale wystarczy spojrzeć na niektóre pomysły skrajnie upolitycznionego stowarzyszenia sędziów „Iustitia”, by nie mieć wątpliwości kto go inspiruje. To ludzie, którzy nie wahali się oklaskiwać Tuska na jednym z politycznych wieców. Ci sami, którzy na pikietach skandowali hasła w towarzystwie oskarżonych przez prokuraturę, byłych już polityków PO. Pomysły „Iustitii” są podobne. Z Sądu Najwyższego wyrzuci się „neosędziów”, a resztę będzie się „weryfikować”.
Weryfikacyjny młotek
Ta weryfikacja jest właśnie najbardziej niebezpiecznym elementem, który może całkowicie zdemolować system sądownictwa w Polsce. Oto bowiem byle rozgrzany politycznie sędzia będzie mógł podważać status kolegi lub koleżanki, których jedynym „grzechem” jest fakt, że prezydent powołał ich do służby sędziowskiej, na podstawie opinii KRS. Dziś państwo może się temu przeciwstawiać dzięki determinacji takich polityków jak Zbigniew Ziobro, czy Sebastian Kaleta (oraz inni ministrowie z resortu sprawiedliwości), ale czy tak będzie zawsze? Po zdobyciu władzy przez Tuska, „nowi” sędziowie szybko poczują, czym jest ten „młotek weryfikacyjny”. Będzie on nad nimi wisiał. Twardzi wytrzymają presję, a słabsi? Będą posłusznie wykonywać polecenia „kasty” sędziowskiej? Na to pytanie każdy z nas może sobie odpowiedzieć.
W tle Trybunał Konstytucyjny
W tle tej sprawy pojawiają się informację o tzw. mailach Dworczyka, w których ma rzekomo występować Prezes Julia Przyłębska. Dobrze spojrzeć na pewną koincydencję. Kilka dni temu Tusk mówił o jej „odkuciu” z TK, by już kilka dni potem, rosyjscy cwaniacy internetowi odpalili „maila”, w którym występuje jej nazwisko. Sama Julia Przyłębska zaprzeczyła, by z kimkolwiek konsultowała wyroki TK. Fakt, że żaden z sędziów nie decyduje osobiście o rozstrzygnięciu Trybunału, nie interesuje polityków opozycji totalnej i zblatowanych z nimi mediów. To, że w „mailu Dworczyka” nie znajdziemy żadnego, nawet najbardziej zmanipulowanego, cytatu pani Prezes TK, także nie ma tu żadnego znaczenia. Gdzie są więc dowody? Prawdopodobnie jedynie w wyobraźni mocodawców tej bezpieczniackiej imprezy, która na milę śmierdzi Kremlem. Ważne, że wpisuje się to w narrację wyznaczoną kilka dni temu przez Donalda Tuska. Tego samego, który za nic ma zapisy konstytucji o TK, SN i KRS. Tego samego, który publicznie kwestionował decyzje sądu w sprawie swojego kumpla Sławomira Nowaka. Oto jego „szacunek” dla prawa, tak postrzega praworządność dwukrotny premier Polski.
Donald Tusk, w swoim zacietrzewieniu, nie patrzy nawet na to, że jego pomysły krytykują nawet najbardziej upolitycznieni sędziowie - tak zrobił Igor Tuleya. To już nieistotne. Rozpędzony, nakręcony „Sokiem z buraka” polityk, już dawno przestał oglądać się na paragrafy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/605389-odkuwanie-prezes-przylebskiej-czyli-zamordyzm-tuska