„Wzrostem stóp procentowych już zredukowaliśmy inflację, która dotyczy tej nadwyżki popytu nad podażą. Natomiast pozostałe czynniki, zewnętrzne, to nie mamy na nie wpływu. Zatem jeżeli ceny surowców, mąki, zboża – wszystkiego, co pochodzi z zewnątrz, nie będą spadały, to do tego momentu nie mamy na to wpływu i ta część inflacji pozostanie. Może za chwilę ta inflacja już nie będzie rosła, nastąpi element stabilizacji” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista, prezes Instytutu Myśli Schumana.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Inflacja w czerwcu w naszym kraju wyniosła 15,6 proc. rdr. Z czego ona wynika? Rządzący mówią przede wszystkim o „putinflacji” i winie Rosji, z kolei opozycja obwinia przede wszystkim PiS, bagatelizując kwestię czynników zewnętrznych. A jak ta sprawa wygląda według pana wiedzy?
Prof. Zbigniew Krysiak: Nie trzeba mieć ekonomicznego wykształcenia, żeby popatrzeć co się dzieje w Europie Zachodniej – w Holandii 12 proc. inflacji, w Niemczech około 9 proc., bardzo wysoka jest też inflacja w Hiszpanii, we Włoszech. To wszystko dzieje się w strefie euro, niby bardzo silnej i stabilnej. Zatem to nie jest kwestia tego, co uważa opozycja, tylko kwestia twardych danych pokazujących, że wysoka inflacja jest z powodu czynników zewnętrznych. Wystarczy popatrzeć na liczby – inflacja rośnie dokładnie od momentu, kiedy Putin zaczął szantażować Europę dostawami gazu, później zaczęła się wojna. Zwracam też uwagę na sprawę ETS-u – płacimy za koszty emisji CO2, a tego nie powinno być. Mniej więcej od początku pandemii te koszty tych uprawnień rosną błyskawicznie do poziomu ponad 100 euro za jednostkę CO2. Ten sztuczny podatek rośnie gwałtownie, stanowi istotny koszt ceny energii – w tej chwili mniej więcej za 60 proc. kosztów wytwarzania energii odpowiadają uprawnienia ETS. To są fakty.
Wskazuje pan na szantaż gazowy Władimira Putina, problemy gospodarcze związane z atakiem Rosji na Ukrainę, politykę klimatyczną UE. A czy jakieś działania wewnętrzne polskich instytucji, rządu, nie odpowiadają za jakąś część tej inflacji? Były minister finansów i wicepremier za czasów PO-PSL Jacek Rostowski twierdzi, że za 2/3 obecnej inflacji odpowiada polityka NBP, mająca na celu osiągnięcie doraźnych korzyści dla PiS-u.
Nie mam wpływu na to, że ktoś wypowiada frazy, które nie mają związku z rzeczywistością. Nie da się prowadzić dyskusji, kiedy ktoś podaje jakieś dane z sufitu. Pamiętamy, że kiedy pan Rostowski był ministrem finansów, to mówił, że nie ma na nic pieniędzy. Mafie VAT-owskie wtedy szalały, później rząd premiera Morawieckiego zablokował ten proceder i pieniądze się znalazły. Nasz budżet ma najniższy dług w stosunku do PKB w całej UE, około 50 proc. Bezrobocie za czasów pana Rostowskiego wynosiło ponad 10 proc. teraz jest na poziomie 3-4 proc.
A zatem pana zdaniem gdyby nie te czynniki zewnętrzne, takie jak wojna na Ukrainie i polityka klimatyczna UE, to inflacja w Polsce byłaby niska?
Tak. Wcześniej inflacja w Polsce utrzymywała się na poziomie 2-3 proc. Może z powodu czynników związanych z pandemią wzrosłaby do 4 proc. Chciałbym też przypomnieć, że czynniki wewnętrzne inflacjogenne występują wtedy, kiedy występuje nierównowaga popytu z podażą, a zatem jeśli produkcja nie nadąża za popytem i w związku z tym producenci zwiększają ceny, co powoduje, że rosną ich zyski. Z takim mechanizmem inflacji mamy zawsze do czynienia, ponieważ wspomniana nierównowaga zawsze ma miejsce. Obecnie mechanizm inflacyjny jest jednak zupełnie inny – nie jest tak, że popyt jest większy niż podaż, tylko po prostu rosną koszty produkcji, ponieważ rosną ceny energii, gazu, zboża itd. Poza tym w momencie, gdy rośnie inflacja na Zachodzie, a importujemy półprodukty z Niemiec czy Holandii, to one stanowią wkład do produkcji. Producenci w związku z tym muszą podwyższać ceny, by ich marża była przynajmniej lekko dodatnia. Pewne osoby na pewno tego najzwyczajniej nie rozumieją. Zwalczanie inflacji, która ma taki mechanizm, poprzez wzrost stóp procentowych, ma ograniczone efekty.
To w jaki sposób można zbić obecną inflację w Polsce?
Wzrostem stóp procentowych już zredukowaliśmy inflację, która dotyczy tej nadwyżki popytu nad podażą. Natomiast pozostałe czynniki, zewnętrzne, to nie mamy na nie wpływu. Zatem jeżeli ceny surowców, mąki, zboża – wszystkiego, co pochodzi z zewnątrz, nie będą spadały, to do tego momentu nie mamy na to wpływu i ta część inflacji pozostanie. Może za chwilę ta inflacja już nie będzie rosła, nastąpi element stabilizacji. A co można jeszcze zrobić? Jeśli panowie Tusk i Rostowski mają takie zdolności przekonywania, to niech zaapelują do Europejskiego Banku Centralnego, by podniósł stopy procentowe, ponieważ przy rosnącej inflacji w strefie euro EBC nie podnosi stóp procentowych. To znaczy, że tamtej inflacji zewnętrznej na Zachodzie się nie eliminuje, co powoduje, że następuje transfer tamtej inflacji do nas poprzez rosnące koszty produkcji.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/605264-nasz-wywiad-prof-krysiak-niech-tusk-zaapeluje-do-ebc