Konwencja Przyszłości PO to w istocie powrót do przeszłości, a więc brutalnej kampanii politycznej, której celem jest zdobycie władzy i obiecanie wszystkim wszystkiego. By być precyzyjnym opozycja szuka większego poparcia. Oferuje więc wszystko tam, gdzie można naciągnąć jakiś segment wyborców i wzbudzić w nich frustrację, niechęć i nienawiść do rządzących. Zmieszane jest więc wszystko: patriotyzm i kosmopolityzm, tradycja i jej przeciwieństwa, oferta raju dla przedsiębiorców i podwyżki w budżetówce, a do tego woda w kranie dla każdego.
Platforma Obywatelska odsłania linię podziału wokół której będzie toczyć się wojna o głosy wyborców. To kobiety będące zwolenniczkami aborcji eugenicznej, młodzież i ludzie najbardziej odczuwający wzrost cen podstawowych produktów spożywczych, kosztów utrzymania rodzin, paliwa. Walka na emocje i ich rozhuśtanie. A więc destabilizację państwa. Destabilizacja i oskarżanie rządzących o wszystko w warunkach wojny. Nic nowego, ale kolejny dowód, że nie ma szans na uczciwą debatę programową. Bo programem PO jest trawiąca społeczeństwo cicha wojna domowa.
Rzeczywiście Platforma postanowiła na uderzanie poniżej pasa wskazując np. na duchownych czy prezesa PiS jako ludzi bezdzietnych i odmawia im prawa do opinii np. ws. zabijania dzieci nienarodzonych. Z drugiej strony Donald Tusk mówi, że nie będą mu tłumaczyć czym jest patriotyzm. Jego definicję już od lat znamy: „polskość to nienormalność”, czekoladowy orzeł i grill na 3 Maja.
Politycy opozycji chcą odwołać się do emocji z jesieni 2020, ale ich tak wiele w społeczeństwie nie ma. Dzisiejsze realia to wojna o groźbie wybuchu której politycy rządzącej prawicy mówili już ponad 10 lat temu. To m.in. ceny energii, za które są odpowiedzialne opłaty za prawa do emisji CO2 wyprowadzone przecież przez europejskie lobby ekologiczno-polityczne. Kolejne obłędne pomysły tylko czekają w kolejce. Donald Tusk mówił, że problemem w Polsce jest „woda i chleb”. „Jesteśmy tutaj po to, by władza nigdy nie pogardzała ludźmi słabszymi” - wołał. Współwinowajca ciągnących się przez 25 lat skutków neoliberalnego eksperymentu gospodarczego w logice którego słabszy miał był winien swojej porażki życiowej np. bezrobocia, trudności z mieszkaniem, konieczności emigracji, obiecuje rozliczenie samego siebie? Słowom tym przysłuchiwał się np. Jerzy Buzek po rządach którego w Polsce było kilkunastoprocentowe bezrobocie.
Radomskie manewry przygotowane przez PO to też ważny sygnał dla rządzących. Absolutnie niewiarygodna ekipa gotująca się do przejęcia władzy próbuje punktować was na kilku wrażliwych polach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/605060-konwencja-po-czyli-powrot-do-przeszlosci