Wypowiedź wiceszefowej Komisji Europejskiej Very Jourowej, według której przyjęta pod patronatem prezydenta nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym nie spełnia oczekiwań Brukseli, to bardzo zły sygnał. Został on później potwierdzony przez rzecznika KE Christiana Wiganda, który w rozmowie z PAP doprecyzował, iż ustawa „w szczególności nie usunęła przeszkód dla właściwych sądów do weryfikacji z urzędu wymogu niezawisłości” oraz „nie usunęła przepisu, który kwalifikuje tę weryfikację z urzędu jako przewinienie dyscyplinarne”. Mówiąc krótko, zdaniem Komisji polscy sędziowie powinni mieć prawo kwestionowania legalności swoich kolegów, powołanych przez prezydenta po wprowadzeniu reform sądowych. Oznacza to otwarcie drzwi do anarchii prawnej w Polsce, czyli do piekła. Oznacza postawienie warunku, którego nie ma w „kamieniach milowych”, i oznacza także podniesienie poprzeczki do poziomu, które jest w oczywisty sposób nie do przyjęcia. Polska nie może dobrowolnie wejść na ścieżkę, która już raz - w XVIII wieku - doprowadziła nas do upadku. Nie może przyjąć propozycji, której nie przyjęłoby żadne państwo zachodnie.
Nie znamy jeszcze stanowiska szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która podczas wizyty w Warszawie faktycznie zaakceptowała kompromis. Nie wiemy więc, czy komisarz Jourowa gra swoją grę, czy też jedynie komunikuje zmianę stanowiska Komisji. Nie wiemy także, czy eskalacja żądań to wynik presji ze strony unijnych radykałów, polskiej opozycji i Berlina, czy też element zwykłego oszustwa, w ramach którego nigdy nie zakładano, że wypłaci się nam pieniądze, a negocjacje były jedynie cyrkiem. Nie wiemy, ale szybko się dowiemy.
Nie można mieć pretensji do rządu, że próbował się porozumieć, i podjął ryzykowną grę. Polska potrzebuje tych pieniędzy. Staliśmy się krajem frontowym, coraz trudniej pożyczać nam pieniądze na międzynarodowych rynkach. KPO stabilizowałoby naszą gospodarkę, i w obecnych warunkach trzeba było szukać porozumienia, nawet za cenę gorzkich ustępstw. Jeśli jednak druga strona gra tak nieczysto, to trzeba też spojrzeć prawdzie w oczy: być może tych pieniędzy po prostu nie możemy dostać, dopóki w Polsce rządzi obóz niepodległościowy, a nie jakaś spółka-córka państwa niemieckiego. Może po prostu nie ma na to żadnych szans. A skoro tak, to trzeba przygotować się również i na ten scenariusz. Trzeba szukać pieniędzy tam, gdzie można je znaleźć, np. wprowadzając opodatkowanie tego kapitału, głównie zagranicznego, który podatków w Polsce właściwie nie płaci. Trzeba sięgać po inne, nieortodoksyjne, odważne rozwiązania. Tak, to także kosztuje, ale cofać się nie ma już gdzie.
Moment jest istotny: Jeśli Komisja Europejska znów oszuka tak ofiarnie pomagającą Ukrainie Polskę, i to oszuka tak ordynarnie, być może rozpocznie procesy, których finał zobaczymy dopiero za parę lat. Dziś wydaje się jej, że jest panem sytuacji, ale historia pisze czasem przewrotne scenariusze, a pycha - jak wiemy - zawsze kroczy przed upadkiem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/604861-komisja-europejska-zada-zgody-na-anarchie-prawna-w-polsce