Jaki wpływ na wojnę mogą mieć zapowiedzi prezydenta Stanów Zjednoczonych i ustalenia szczytu NATO? Na te pytania odpowiadali gen. Bogusław Samol, Jakub Maciejewski, Marek Budzisz oraz Andrzej Potocki, którzy uczestniczyli w ważnej debacie telewizji wPolsce.pl.
Uczestnicy debaty komentowali słowa prezydenta Joe Bidena, który zapowiedział, że to w Polsce znajdować się będzie stałe dowództwo V korpusu USA.
Tę decyzję należy wpisać w szerszy kontekst. Toi dopiero pierwszy krok w dobrym kierunku, ale jest to krok niewystarczający. Wojna zmieniła wszystko. Począwszy od głównego założenia strategicznego, jakim jest obrona wschodniej flanki. Do momentu wybuchu wojny ta obrona opierała się, z grubsza, na strategii odstraszania. (…). To czego dowiodła wojna na Ukrainie, to fakt, że ta strategia nie działa. Dlatego premier Estonii powiedziała, że to co NATO czeka, to dyskusja o strategii. To mówił tez prezydent Biden, który zapowiedział powrót do polityki powstrzymywania. Ta polega na dużej obecności wojskowej w rejonie, gdzie może dojść do konfliktu. (…). We wszystkich obszarach czeka nas głęboka rewolucja. To zajmie nie dni, ale lata. Na to musimy być przygotowani
– mówił redaktor Marek Budzisz.
Marek Budzisz podkreślił też, że sytuacja Ukrainy jest w tej wojnie niezwykle trudna.
Straty ukraińskie rosną, a nie maleją. Ostatnie raporty mówią, że czas przestaje na korzyść Ukrainy, która ma mniejsze zasoby niż Rosja. Część ekspertów zachodnich buduje taką tezę, że losy wojny nie decydują się dzisiaj w Donbasie, ale w Waszyngtonie. Tam decydują się losy skali pomocy dla armii ukraińskiej. Europa Zachodnia nie pomaga, bo nie chce pomagać i nie ma wystarczających zasobów. Pomoc amerykańska podtrzymuje obronę Ukrainy, ale to nie umożliwia odwrócenie losów wojny
– mówił redaktor Budzisz.
Propolskie nastroje
Z kolei Jakub Maciejewski podkreśla, że propolskie nastroje na Ukrainie mogą mieć wpływ na przyszłą odbudowę tego kraju.
Ukraińcy patrzą na Polskę, jak na silny ekonomicznie kraj, który ma najsilniejszą armię w w tej części Europy. Niezwykle cenią prezydenta Andrzeja Dudę. Te gesty wzmocnienia wschodniej flanki są odnotowywane, ale to za mało. Dla tych, którzy są w okopie, a w Donbasie spada na obrońców kilka tysięcy pocisków dziennie, mniej istotne jest , że za 10 lat w Rosji zabraknie samochodów. Tam jest zupełnie inna optyka
–przypomniał Jakub Maciejewski.
Mamy teraz moment, aby stworzyć fundacje i stowarzyszenia, które będą w społeczeństwie ukraińskim, wspierać propolskie nastroje. Te wojenne działania będą się przekładać na bezpośrednią politykę na Ukrainie, także na tę powojenną, dotyczącą odbudowy kraju, kontraktów zagranicznych, itd. Wtedy może się okazać, że gigantyczne i zamożne lobby niemieckie będzie przekupywać ukraińskich polityków, pozbawiając Polskę wpływów. (…) Za falą emocji propolskich na Ukrainie powinna pójść propolska struktura
– stwierdził Jakub Maciejewski.
Mocne ostrogi
Andrzej Potocki stwierdził, ze amerykańskie deklaracje to zasadnicze przesunięcie punktu ciężkości NATO.
Do tej pory mieliśmy przyjemność życia w pokoju. Ta optyka gwałtownie się zmienia. Brałem udział w konferencji o zmianie strategii wojskowej w Polsce. Część naszych oficerów prezentuje postawę pasywną i ogląda się tylko na strategię woskową NATO oraz Stanów Zjednoczonych. Tak działo się do momentu, gdy wybuchła wojna na Ukrainie i ujawniono mordy w Buczy. Nagle zrozumiano co może wyprawiać rosyjska armia na zajętych terenach, do momentu, aż zostaną one odbite
– mówił Andrzej Potocki.
Trzeba zamiany doktryny z defensywnej na ofensywną. Decyzja Amerykanów dotycząca V korpusu przesuwa punkt ciężkości na terytoria graniczące z Rosją. Bolączką polskiej armii jest brak koordynacji, także w ramach sojuszu. Ta lokalizacja powoduje, że jest szansa nam zmianę w tej sprawie. Dostajemy „mocną ostrogę”
– podkreślił redaktor Potocki.
Spóźniona reakcja
Generał Bogusław Samol odniósł się też do deklaracji krajów NATO, które nareszcie uznały Rosję za swojego najważniejszego przeciwnika. Oficer przyznał, że Sojusz nie zawsze reprezentował tak mocne stanowisko.
Widzimy ewolucję Sojuszu Północnoatlantyckiego, który po 1989 stał się organizacja polityczną. Z kolei po 2001 roku zaczęto mówić o jego zadaniach w walce z międzynarodowym terroryzmem. Dopiero rok 2014 zaczął zmieniać optykę. Warto jednak przypomnieć, że jeszcze w koncepcji strategicznej z Lizbony (2010 r. - red.) przyjęto trzy główne zadania, czyli obrona kolektywna, operacje reagowania kryzysowego i współpraca na rzecz bezpieczeństwa. To w tej koncepcji przekonywano, że raczej wojny nie będzie, chciał należy to przewidywać. Twierdzono, że Rosja nie jest zagrożeniem dla porządku światowego i dla bezpieczeństwa w tej części Europy. Dopiero w 214 roku zaczęto zmieniać optykę., ale brakowało definicji, kto konkretnie jest wrogiem. Tymczasem Rosjanie w swoich strategiach wskazywali NATO jako główne zagrożenie Federacji Rosyjskiej. Niosło to konsekwencje dla szkolenia dowództw i sztabów. To trwało do 2019 roku
– przyznał generał Samol.
Zachód nie może wspierać Ukrainy „metodą kropelkową”. Dostarczanie pojedynczych dywizjonów nie zmieni sytuacji na korzyść Ukrainy. Prezydent Zełenski prezentuje koncepcję wakacyjnej ofensywy. On wymienia tam ilość sprzętu, która jest potrzebna. To ok. 100 tys. żołnierzy, tysiąc czołgów, wozów opancerzonych i innego sprzętu. To powinno wystarczyć na jedynie częściowe odzyskanie utraconych terytoriów. Żeby prowadzić wojnę o takim rozmachu trzeba posiadać głębię strategiczną
– podkreślił.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/604669-tylko-u-nas-wielka-debata-o-wojnie-telewizji-wpolscepl