Franek Sterczewski jest politykem, którego sztuka komunikacji przyjęła poziom internetowego trolla.
W swoich przemówieniach i wystąpieniach w sieciach społecznościowych jest on agresywny, wulgarny, a jednocześnie pewny siebie i niedoinformowany. Także powierzchowny i banalnie emocjonalny.
Przed wejściem do Sejmu, jego doświadczenie polityczne ograniczało się wyłącznie do działalności antypisowskiej, a on sam nie pełnił żadnej odpowiedzialnej funkcji społecznej ani politycznej.
Te fakty uczyniłyby go złym kandydatem do jakiejkolwiek poważniejszej partii politycznej. Ale nie do Platformy Obywatelskiej i jej koncepcji totalnej opozycji. Sterczewski idealnie wpisuje się w taką wizję, dlatego zaproszono go na listę wyborczą Koalicji Obywatelskiej.
Od wejścia do Sejmu Sterczewski zasłynął jedynie z teatralnego biegu na granicy polsko-białoruskiej, w czasie wojny hybrydowej z Polską. Jego czyn był w tym momencie ilustracją sojuszu z tymi, którzy prowadzili tę wojnę z Polską.
Poza tym Sterczewski pisze gdzieniegdzie coś na portalach społecznościowych w stylu internetowego trolla.
Ostatni jego wpis to „groźba” wobec Dariusza Mateckiego z Solidarnej Polski, że „znajdzie się dla niego kaganiec“. Umieściłem słowo groźba w cudzysłowie, bo jasne jest, że nie jest to groźba bezpośrednia, ale wyrażenie, które powinno zabrzmieć „ironicznie”. Jest jednak jasne, że za tą ironią kryje się bardzo konkretna groźba polityczna.
Co na to Tusk?
I nie oszukujmy się. Taka retoryka Sterczewskiego ma wyraźne poparcie Donalda Tuska. Podobnie jak haniebne zrywy Klaudii Jachiry w Sejmie. Tusk prawdopodobnie żyje w przekonaniu, że taka „trollowa” polityka może mu przynieść głosy młodych ludzi. W końcu niszczycielski poziom intelektualny jego postów na Twitterze w ciągu ostatniego roku lub dwóch pokazuje, że i on świadomie realizuje politykę trolli internetowych.
Może się jednak okazać, że politycy tacy jak Sterczewski i Jachira wyrządzają Platformie Obywatelskiej znacznie więcej szkody niż pożytku.
Zamiast przyciągać młodych lewicowo-liberalnych wyborców, którzy prawdopodobnie są już w obozie Trzaskowskiego czy Hołowni, polityka wewnętrznych trolli mogłaby oddalić od tej partii większą liczbę umiarkowanych zwolenników, którzy zwyczajnie nie chcą na coś takiego głosować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/604395-czy-retoryka-internetowego-trolla-jest-potrzebna-po