Pochwała Donalda Tuska wobec rozsypania na sali sejmowej fałszywych banknotów w momencie składania przysięgi przez prezesa NBP prof. Adama Glapińskiego jest dobrym podsumowaniem intelektualnej degrengolady Platformy Obywatelskiej.
CZYTAJ WIĘCEJ O SPRAWIE: Żenujące! Jachira zaśmieciła Sejm, ale po sobie nie posprzątała. Zrobiły to pracownice Sejmu. „Z niektórych form ekspresji można zrezygnować”
Partia, która wyrosła na gruzach Unii Wolności, która miała przenieść w nowe czasy inteligencki „etos” „Solidarności”, poszła trwale ścieżką palikotową. Kiedyś była w tym środowisku śp. Anna Radziwił, współautorka napisanego wraz z prof. Wojciechem Roszkowskim świetnego, pisanego z pozycji troski o Polskę, podręcznika do historii.
Dziś to środowisko próbuje z wszystkich sił ośmieszyć bardzo ciekawy, nowatorski podręcznik prof. Wojciecha Roszkowskiego do nowego przedmiotu „Historia i Teraźniejszość”.
Nawet śladu merytorycznej dyskusji, tylko i wyłącznie prymitywna próba ośmieszenia, zredukowania do absurdu za pomocą kłamstw i przemocy medialnej.
Aż tak się zmienili?
A może, nigdy nie byli intelektualistami? Może tylko udawali refleksję nad światem, troskę o zasady, w rzeczywistości będąc prostackimi kopistami podrzucanych z Berlina i Brukseli tez?
Bo przecież gdyby był tam chociaż niewielki ślad krytycznego myślenia i wrażliwości, nie śmialiby się z okrutnych smoleńskich dowcipów, nie uwierzyliby w koniec historii i konieczność europejskiego wynarodowienia Polaków, wyprzedaży całego majątki narodowego, nie zachwycałaby ich Marta Lempart, zareagowaliby na skandaliczny wyrok sądu uniewinniający autora krwawej egzekucji lalki z podobizną arcybiskupa? A teraz nie sabotowaliby gigantycznego wysiłku związanego z zapewnieniem Polsce bezpieczeństwa w obliczu rosyjskiej agresji na Zachód. Bezpieczeństwa, osłabionego drastycznie za ich rządów!
Robią ci ludzie w Polsce i Polsce rzeczy na które nigdy by się nie poważyli w Berlinie czy Brukseli, które im tam nawet nie przechodzą do głów. Prymitywne rechoty, wulgarne „happeningi”, robienie z polityki i debaty chlewa - taką mają propozycję dla Polaków, do tego chcą nasze życie publiczne zredukować. Po pięciu godzinach jazdy samochodem, W Berlinie, lub dwóch godzinach lotu do Brukseli (jeśli bezpośrednio) zmieniają się nie do poznania. Tam szanują tradycję, podporządkowują się regułom, z namaszczeniem słuchają hymnów, ze wzruszeniem przyjmują medale i powtarzają „für Deutschland”.
Tę różnicę słychać i widać. Dlatego „für Deutschland” jest tak ważne. Poważna, skupiona, wzruszona twarz Tuska wypowiadającego te słowa (choć to przecież tylko symbol długiego, służalczego przemówienia wygłoszonego po niemiecku do członków niemieckiej partii) jest mocnym kontrastem z pochwałą tego pana wobec każdego chlewa urządzanego w polskim Sejmie. Posmoleńskiego, palikotowego, jachirowego.
Dlatego właśnie przypominanie „für Deutschland” tak ich denerwuje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/604085-dlatego-fur-deutschland-tuska-tak-ich-denerwuje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.