„PO nigdy z kwestii światopoglądowych nie czyniła wyznacznika swojej tożsamości, niegdyś bardziej kwestie gospodarcze i ogólnie mówiąc proeuropejskość były czymś, co miało spajać tę formację. Teraz Donald Tusk nie może nie próbować komunikować się z trzonem elektoratu, który jest trochę bardziej liberalny w kwestiach światopoglądowych. Po drugie, lider PO ma do czynienia z wewnętrzną konkurencją w postaci Lewicy Czarzastego, Biedronia i innych. Zarówno w kwestiach kulturowych, jak i gospodarczych, jest skazany na odnoszenie się do swoich konkurentów, bez względu na to, czy będą sojusznikami na listach wyborczych, czy też konkurentami” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, odnosząc się do podnoszenia lewicowych postulatów przez Donalda Tuska.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Donald Tusk w ostatnim czasie na spotkaniach z wyborcami mówił m.in. o legalizacji związków partnerskich, aborcji do 12. tygodnia ciąży, rozdziale Kościoła od państwa, nawiązywał też do hasła „mieszkanie prawem, nie towarem”. To wszystko postulaty lewicowe, jaki jest cel ich mocnego akcentowania przez szefa PO w tym momencie?
Prof. Rafał Chwedoruk: Sam Donald Tusk jeszcze w KLD i Unii Wolności należał do nurtu bardziej liberalnego w kwestiach światopoglądowych. Jego późniejsze gesty były analizowane na tle lat 90-tych, natomiast w tej chwili Donald Tusk musi funkcjonować na trzech płaszczyznach sporu i zarazem dialogu. Pierwszy z nich, tak naprawdę najważniejszy, dotyczy elektoratu. Od lat elektorat PO w kwestiach światopoglądowych jest bardziej liberalny niż działacze tej partii, z których bardzo wielu związanych było także z różnymi prawicowymi formacjami w latach 90-tych. PO nigdy z kwestii światopoglądowych nie czyniła wyznacznika swojej tożsamości, niegdyś bardziej kwestie gospodarcze i ogólnie mówiąc proeuropejskość były czymś, co miało spajać tę formację. Teraz Donald Tusk nie może nie próbować komunikować się z trzonem elektoratu, który jest trochę bardziej liberalny w kwestiach światopoglądowych. Po drugie, lider PO ma do czynienia z wewnętrzną konkurencją w postaci Lewicy Czarzastego, Biedronia i innych. Zarówno w kwestiach kulturowych, jak i gospodarczych, jest skazany na odnoszenie się do swoich konkurentów, bez względu na to, czy będą sojusznikami na listach wyborczych, czy też konkurentami. Po trzecie, oczywiście wiąże się to także ze wzmacnianiem pozycji Rafała Trzaskowskiego, który jest identyfikowany jako polityk bliższy liberalnemu biegunowi w PO.
Nie jest jednak tak, że stawiając na lewicową retorykę PO odstręczy od siebie konserwatywnych wyborców, których jeszcze ma?
Tak naprawdę w Polsce wyborców w kwestiach kulturowych możemy podzielić na dwie grupy. Pierwsza to ci, którzy są w sposób zdeterminowany i świadomy konserwatywni, co się wiąże z częstotliwością praktyk religijnych, akceptacją różnych segmentów nauczania społecznego Kościoła. Ci wyborcy już dawno są poza zasięgiem innych partii niż PiS. Ci z nich, którzy z różnych powodów znajdowali się w kręgu oddziaływania PO, w miarę nasilania się podziałów w Polsce od tego się oddalali. Natomiast reszta wyborców w Polsce to wyborcy bardzo zróżnicowani. Zatem tutaj Donald Tusk za dużo nie ryzykuje, zwłaszcza, że jego wypowiedzi dotyczą kwestii względnie bezpiecznych, to znaczy takich, które albo większość społeczeństwa popiera, albo popiera je grupa, która stanowi większość wyborców opozycji.
Czy wchodzenie w taką narrację przez PO nie jest dużym zagrożeniem dla Lewicy, ze względu na możliwy przepływ elektorat lewicowego w stronę Platformy?
Nie ulega to najmniejszej wątpliwości. Wszystkie polskie wybory od 2005 roku, szczególnie jeśli chodzi o wybory do parlamentu, w jakimś sensie rozstrzygały się na osi PO i formacjami lewicowymi. W tej materii się nic nie zmienia. Paradoks polega na tym, że bardzo wielu wyborców PO i Lewicy jest przekonanych o potrzebie wspólnego startu, ale nie stanowią oni absolutnej większości tych elektoratów. Tym niemniej sądzę, że lider PO oprócz tematów wspomnianych przez pana, będzie korzystał też z instrumentarium w postaci polityków lewicy, których już ściągnął pod własną egidę. Warto też pamiętać, że bardzo dużo będzie się działo od strony samorządu. Politycy lewicowi tam, gdzie w kraju współrządzą na poziomie samorządowym, to w zdecydowanej większości wypadków czynią to w koalicji z PO i PSL-em czy jakimiś de facto liberalnymi pozapartyjnymi środowiskami samorządowymi. Stąd będzie szedł bardzo duży nacisk i to będzie bardzo silnym instrumentem walki o to, czy Lewica wystartuje samodzielnie, czy na listach razem z PO.
A zatem pana zdaniem takie zachowanie Donalda Tuska może być formą presji na Lewicę, by zmusić ją do wspólnego startu z PO?
To jest oczywista forma presji, albo pod kątem ewentualnego zobligowania do wspólnego startu, albo pod kątem rywalizacji o wyborców. Chyba do historii w największym stopniu przeszedł przypadek ministra Arłukowicza, który został w sposób gwałtowny przetransferowany z SLD do PO ewidentnie w kontekście przedwyborczym. Paradoksalnie, im opozycja w sondażach będzie miała większe szanse na zwycięstwo, tym bardziej może to komplikować sytuację wewnątrz niej. Znaczenie tego, o czym mówimy, jest trochę większe niż rutynowe spory w rywalizacji pomiędzy różnymi partiami, ponieważ to jest jeden z nielicznych styków w polskiej polityce, gdzie mogą się dokonać znaczące migracje wyborców, bo one już się raczej nie dokonują między PiS-em a którąś ze znaczących partii opozycyjnych.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/603781-nasz-wywiad-prof-chwedoruk-tusk-wywiera-presje-na-lewice