Odkryli kolejne spiski, wiadomo. Teraz, ich zdaniem, to tak naprawdę nie ma żadnej wojny na Ukrainie, to tylko spisek mediów i polityków. No a jeśli jakaś wojna jest - coraz trudniej upierać się, że masakry na Ukrainie są inscenizacją - to i tak winni są Żydzi, Amerykanie, buduje się coraz bardziej absurdalne teorie. Jedna z nich mówi o „niebiańskiej Jerozolimie”, sekretnym planie przeniesienia Izraela na północne wybrzeża Morza Czarnego. Z tego powodu Ukraińcy przenoszą się do Polski - zostawiają (zdaniem twórców tych teorii spiskowych) tereny dla - ach, jak szuria lubi wycedzać to słowo przez zęby - Żydów. Dla ludzi wymagających bardziej wysublimowanych uzasadnień są łagodniejsze wersje - Zełenski to marionetka Waszyngtonu, anglosaski świat potrzebował wojny, bo ceny, bo głód, depopulacja, Bill Gates, pandemia, chipy w szczepionkach…. Fantazjom nie ma końca.
I oprócz oczywiście rosyjskiej agentury, która nad tym pracuje, oprócz wyrzuconych na radykalne pozycje prawicowych publicystów, którzy takimi pseudokontrowersjami podbijają sobie oglądalność w internecie, oprócz całego mechanizmu cynicznych autorów, którzy po prostu spiskami i sensacjami zarabiają na całkiem wystawne życie, jest tutaj jeszcze jeden schemat ludzkiego zachowania.
Pogodzić się ze straszliwością tej wojny jest naprawdę trudno. Uwierzyliśmy w świat, w którym wojny będą tylko na peryferiach, konsumpcjonizm obiecał nam życie względnie bezpieczne, filmy, kawiarnie, wakacje w Maroku - wszystko to może być zerwane jak stara zasłona, przez władców współczesnych imperiów. Nie jest łatwo pogodzić się z tym, że Ty, ja, ona, nasi bliscy, mogą w wyniku jednego ruchu wojennej machiny stać się rozwleczonym po ziemi krwawym śladem, rozerwanymi przez rosyjską rakietę szczątkami. My - ludzie XXI wieku - mamy w sobie cały bagaż marzeń i aspiracji, na jakie wcześniejsze pokolenia nie mogły sobie pozwolić, mamy pod ręką grzech pychy, że przez internet możemy poznać i zrozumieć świat, a tu co się wydarzyło 24 lutego? Wojna tak stara, złowieszcza i przytłaczająca jak front zachodni w 1914 roku, jak inwazja nazistowskich Niemiec we wrześniu 1939, gwałty i deportacje jak za Stalina, wywózki na Syberię, człowiek ze swoją złożonością i pragnieniami musi nagle złapać za broń i ruszyć w pole tak samo jak jakiś sumeryjski chłop 6 tysięcy lat temu. Czyli co? Nic się nie zmieniło? Nasze życie jest kruche i banalne jak zawsze? Jeden imperator postanawia zmieść naród z powierzchni ziemi niczym zastawę ze stołu, a my możemy być tylko malusieńkimi pionkami i ofiarami państwowej inwazji?
Trudno się z tym pogodzić, trudno to przyjąć człowiekowi XXI wieku, który pokory wobec świata wyzbył się już dawno. Uwierzyć, że jest się tylko pyłem na mapie świata, jest bardzo ciężko. Niektórym lepiej sięgnąć po rozwiązanie z napisem „pycha” - nabierają oni przeświadczenia, że przeniknęli tajne zamiary ukrytych sił. Łatwiej przecież zwalczać wyimaginowanych podjudzaczy z Białego Domu niż prawdziwe rakiety spadające na Donbas. Łatwie wyprzeć prawdę o świecie i uwierzyć w kłamstwo. Jeśli ktoś przyjmie do wiadomości całą brutalną prawdę o tej wojnie, okaże się, że wszystko co tu mamy jest kruche, że rok 2022 roku postawił przed nami dramatycznie wielkie zadania - pomoc słabszemu, ratowanie od zbrodni ludobójstwa, wysiłek finansowy, osobisty, psychiczny. Ciężko się z tym pogodzić, prawda?
Tyle dobrego w tym egzaminie historii AD 2022, że Polacy w przygniatającej większości stanęli na wysokości zadania. Nasz naród się ocknął, obudził, ruszył na pomoc, wykazał się męstwem, racjonalnością i wielkodusznością. Niech te cechy zostaną z nami na dłużej - na pożytek nasz i hańbę wrogów zachodniej cywilizacji.
ZOBACZ TAKŻE RELACJĘ Z FRONTU W DONBASIE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/603609-o-tych-ktorzy-wypieraja-prawde-o-rosyjskiej-inwazji