Wojna na Ukrainie jest punktem zwrotnym w najnowszej historii. Otwiera bowiem okres rywalizacji mocarstw, niepewności, chaosu i wojen. Konsekwencją tego procesu przewartościowań będzie ustalenie nowego miejsca narodów w systemie międzynarodowym i ich hierarchii, zakres wolności i stopień zależności od wielkich mocarstw. W naszej części Europy, położonej pomiędzy Niemcami działającymi za parawanem Unii Europejskiej a Rosją, to okres, w którym będziemy mieli do czynienia z walką o zachowanie naszej suwerenności i stworzenie takiego ładu europejskiego, który zabezpieczałby pokój i nasze szanse rozwojowe. Bo celem rywalizacji mocarstw w naszej części Europy jest dominacja i pozbawienie naszych narodów prawa do samodzielnego kształtowania własnego losu i własnej tożsamości.
Okres zmian, to także okres, w którym dotychczasowy kształt systemu międzynarodowego w tym systemu europejskiego będzie poddawany coraz większym oddziaływaniom, zarówno wpływom najważniejszej rywalizacji amerykańsko-chińskiej o kształt przyszłego świata, jak i też rywalizacji i dążeniom europejskich aktorów dążących do hegemoni na naszym kontynencie. Historia nie wraca w sposób prosty do rozwiązań z przeszłości, kiedy o losie Polski i państwa naszego obszaru decydowała na przemian przede wszystkim rywalizacja i współpraca rosyjsko-niemiecka, ale też nie abstrahuje od tej rzeczywistości. Bo oprócz zasadniczej rywalizacji amerykańsko-chińskiej wyznaczającej charakter rywalizacji, w którą świat wkroczył, mamy do czynienia z wieloma innymi mniejszymi pretendentami do regionalnej hegemonii. Podsystemem globalnej rywalizacji jest i będzie rywalizacja o kształt porządku europejskiego. I dziś mamy do czynienia z dwoma zasadniczymi dążeniami, które będą kształtowały rzeczywistość nadchodzącego czasu.
Pierwszym i zasadniczym czynnikiem kształtującym europejski system będzie wynik wojny na Ukrainie. Jeżeli Ukraina tę wojnę przegra, należy oczekiwać także podporządkowanie Moskwie państw bałtyckich i bezpośrednie zagrożenie Polski. Polska stanie się państwem frontowym ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami tego faktu zarówno dla gospodarczego rozwoju, jak i naszej pozycji międzynarodowej. Stanie się jeszcze bardziej peryferyjna i uzależniona od decyzji mocarstw zewnętrznych, nie tylko od USA, które będą przenosić swoje zainteresowanie przede wszystkim w rejon Pacyfiku i Azji Wschodniej, ale przede wszystkim od Niemiec, które drastycznie wzmocnią swoją pozycję wobec Polski. Za parawanem Unii Europejskiej, Polska zostanie pozbawiona prawa decydowania o swoim losie, a gospodarka zostanie w całej pełni podporządkowana niemieckiej hegemoni. Po prostu staniemy się niemiecką kolonią w pełnym słowa tego znaczeniu. Zaś lewacka polityka Unii niszczenia sprawności państwa polskiego (niszczenie praworządności) i naszej tożsamości zagrozi samemu istnieniu naszej wspólnoty jako podmiotu kulturowego i narodowego.
To dlatego z taką trudno skrywaną niechęcią, zarówno Paryż, jak i Berlin odnoszą się do perspektywy zwycięstwa Ukrainy w tej wojnie. Jej zwycięstwo bowiem stworzyłoby zupełnie nową sytuację na naszym kontynencie. Usunięcie Rosji z systemu europejskiego tworzy bowiem nową sytuację geopolityczną w Europie. Likwiduje bowiem zasadniczy powód członkostwa w Unii, jako gwaranta naszego bezpieczeństwa, a w Europie Środkowej tworzy się potencjał strategiczny zdolny do zrównoważenia zarówno Rosji jak i Niemiec. Co więcej, zwycięstwo Ukrainy pociągnie za sobą istotne zmiany geopolityczne. Nie tylko wypchnięcie Rosji z systemu europejskiego, ale także zmianę statusu Białorusi, co przyczyniłoby się do wzmocnienia potencjału środkowoeuropejskiego będącego gwarantem bezpieczeństwa, równowagi i pokoju w tej części Europy. W tej perspektywie Niemcy są sprowadzone z roli europejskiego hegemona, pasożytującego przy pomocy waluty euro, polityki gospodarczej, finansowej, energetycznej i klimatycznej na rozwoju państw europejskich, zwłaszcza naszego obszaru geopolitycznego. Oznacza to zasadniczą degradację pozycji Niemiec zarówno polityczna, jak i gospodarczą. Te obawy są ukrytą podstawą niemieckiej polityki wobec Rosji i wobec Ukrainy. Oczywiście sam fakt agresji i reakcji opinii publicznej na rosyjskie zbrodnie utrudnia w sposób istotny prowadzenie polityki jawnego wspierania Rosji. Ma to swoje znaczenie, bo na tym etapie można wykorzystać instytucje unijne do ograniczania niemiecko-francuskiej polityki korzystnej dla Moskwy.
Nie mniej sama wojna prowadzi do głębokiego kryzysu Unii. Sankcje na Rosję, choć bardzo dziurawe, ograniczają możliwości polityki Berlina i Paryża. Nie mniej, to te stolice są głównym hamulcowym ich wprowadzania, tym samym uderzając w solidarność europejską i ideologię Unii. Konieczność reakcji na jawną agresję i na zbrodnie zmusza bowiem Unię do antyrosyjskiej polityki, która uderza w strategiczne cele polityki niemiecko-francuskiej. Co więcej, postulat wprowadzenia Ukrainy do Unii zmienia radykalnie jej charakter. Ukraina w Unii oznacza koniec niemiecko-francuskiej hegemoni i kres marzeń o dalszym podporządkowaniu państw naszego regionu. Dlatego wbrew oficjalnym deklaracjom nie wierzę w członkostwo Ukrainy w Unii. Zarówno Berlin jak i Paryż mają dużą umiejętność pozorowania, jak pokazał przypadek Turcji, której przez dekady obiecywano członkostwo, przyjaznej polityki i rzeczywistej nieustępliwości z własnych narodowych celów.
Proces rozkładu obecnego porządku i budowy nowego będzie długim procesem, najprawdopodobniej trwającym kilka dekad, skomplikowanym, o wielu niewiadomych, ale totalnie przekształcający rzeczywistość globalną, w tym także europejską. Jego konsekwencją będzie likwidacja, istniejących struktur, bądź też istotna zmiana ich funkcji i znaczenia dotychczasowych instytucji konstytuujących ład europejski. Nie ulega wątpliwości, iż NATO, które do tej pory było podstawą europejskiego systemu bezpieczeństwa jest już, w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainie, w stanie poważnego kryzysu i to koalicja państw zagrożonych i przeciwnych zmianom dotychczasowego układu sił w naszej części kontynentu jest organizatorem pomocy Ukrainie, a nie formalne struktury sojusznicze. Wobec polityki Niemiec i Francji sojusz stał się instytucją bardziej fasadową niż rzeczywistą. Nie znaczy, ze stracił całkowite znaczenie, ale jest na drodze do jej utraty.
Proces rywalizacji międzynarodowej, zmian znaczenia poszczególnych ośrodków siły i konieczność manewrowania wymusza zdefiniowania własnych celów i dostosowania własnej do wymogów określanych przez głównych aktorów międzynarodowej, a nie tylko europejskiej sceny, choć europejski teatr będzie dla nas podstawowy w definiowaniu polskiej polityki. Oznacza to zasadnicze przedefiniowanie naszej polityki wobec dotychczasowych instytucji międzynarodowych określających dotychczasowy system. Przede wszystkim naszym celem jest stworzenie nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego opartego przede wszystkim na zbudowaniu w Europie Środkowej odpowiedniego potencjału zdolnego to równoważenia obu dotychczasowych europejskich mocarstw, które albo przy pomocy zbrojnej agresji, albo przy pomoc struktur unijnych dążą do pozbawienia narodów europejskich suwerenności. Dlatego w pierwszym rzędzie należy kontynuować politykę zasadniczego militarnego wsparcia Ukrainy, bo od jej zwycięstwa zależy przyszły los także Polski. Należy także wykorzystać maksymalnie dotychczasowe struktury międzynarodowe (NATO, UE, ONZ i inne) do zwalczania polityki rosyjskiej i blokowania współpracy Paryża i Berlina z Moskwą. Ale zasadnicze cele definiować poza tymi instytucjami, jako związanymi z odchodzącym systemem międzynarodowym. Przywiązanie do dotychczasowych instytucji, zwłaszcza do Unii Europejskiej oznacza wchodzenie w trajektorię polityki niemieckiej. Oprócz dalszego wzmacniania sankcji przeciwko Rosji i dostarczaniu broni dla Kijowa, należy podjąć działania na rzecz usunięcia Rosji z pozycji stałego członka Rady Bezpieczeństwa i zablokować wzmocnienie opcji prorosyjskiej w Unii poprzez zablokowanie członkostwa Serbii. Należy blokować każde działanie, które zmierza do rozszerzenia kompetencji Unii. W tym sensie przyjęcie KPO jest wzmacnianiem naszej zależności od Brukseli i tym samymONZ jest ograniczaniem naszej suwerenności. W tym przypadku partyjny interes wyborczy okazał się ważniejszy od interesu budowania naszej niezależności i podmiotowości. Polityce uniezależniania się od Unii powinna towarzyszyć rozwój współpracy gospodarczej z pozaunijnymi obszarami gospodarczymi.
Podstawą nowego porządku europejskiego musi być polityka budowania nowego, bardziej skutecznego sojuszu obronnego państw zagrożonych rosyjska ekspansją. To bezpieczeństwo narodowe ma być podstawą tworzenia porządku w naszej części Europy i powinno obejmować, także tych, jak USA i Wielka Brytania, którzy dążą do utrzymania Rosji poza europejskim systemem. Nie oznacza to polityki destrukcji NATO, które powinno być wykorzystywane w realizacji naszych celów, ale jest to wyciągnięcie wniosków z jego powolnej dekadencji i zaniku znaczenia w obronie naszej suwerenności i suwerenności państw naszego obszaru. Mobilizowanie NATO czy wypowiedzenie umowy Rosja-NATO, to wykorzystywanie tej struktury do osłabienie związków z Rosją. Podobnie z Unia Europejską. Podstawą nowego ładu ma być sojusz obronny obudowywany współpracą gospodarczą i polityczną. Nowa jakość budowana w Europie Środkowo-Wschodniej na terenach I Rzeczpospolitej powinna być obudowana współpracą z innymi państwami zagrożonymi rosyjską ekspansją (państwa skandynawskie, Turcja i państwa leżące na południe od łuku Karpat), Ten sojusz powinien stopniowo zastępować przeżywającą zasadniczy kryzys Unię Europejską. Sojusz militarny, polityczny i gospodarczy powinien stać się podstawowym celem budowy nowej architektury bezpieczeństwa i współpracy europejskiej. Byłby to związek państw uznających, w przeciwieństwie do Unii, swoją podmiotowość i suwerenność .Zaś jego wielkość demograficzna tworzyłaby istotny rynek dla dynamicznego rozwoju gospodarczego. Jej trzonem musi być współpraca polsko-ukraińska rozszerzona o Białoruś i państwa bałtyckie. Nowa Rzeczpospolita współpracująca z państwami skandynawskimi i południowymi powinna być alternatywą dla członkostwa w Unii Europejskiej. Ten program oznacza politykę stopniowego wychodzenia z Unii Europejskiej, ale jednocześnie budowanie nowego europejskiego układu i europejskiego porządku. Byłby to ład bardziej stabilny, bo oparty na równowadze i wypchnięciu Rosji z Europy, pozbawiony zachodnioeuropejskiego dążenia do hegemoni ekonomicznej i politycznej. Byłby po prostu bardziej sprawiedliwy i odpowiadający aspiracjom narodów środkowoeuropejskich. Już samo prowadzenie polityki poza strukturami Unii wzmacnia naszą pozycję, choć wymaga wiele odwagi i hartu ducha.
Zasadniczą barierą sprostania wyzwaniom nadchodzącego czasu jest polska scena polityczna. Opozycja jest partią narodowych kompleksów, wykorzeniona z polskiego dziedzictwa kulturowego, moralnie zdeprawowana, wysługująca się obcym interesom i niezdolna do intelektualnej samodzielności i konceptualizacji ani obecnej rzeczywistości, ani też nadchodzących wyzwań. Jest obozem dążącym tylko do zdobycia władzy i poświęcenia na ołtarzu partyjnych interesów przyszłości naszego narodu. Jest to wyjątkowo niemądra formacja niezdolna do jakiejkolwiek samodzielnej polityki poza realizacją wytycznych formułowanych poza granicami Polski. To nie polska opozycja, a opozycja wobec państwa polskiego. Natomiast PiS, pomimo iż posiada znacznie bardziej inteligentne przywództwo niż PO i pozostała część opozycji, jest także tylko partią władzy, to znaczy że naczelną wartością jest dla niej sprawowanie władzy, a dopiero następną interes narodowy. I choć w czasie obecnej wojny dobrze, poza wyjątkami, prowadzi politykę wpierania Ukrainy, to jego generalna perspektywa jest perspektywą unijną. To znaczy nie jest w stanie wyjść poza politykę definiowaną poza Unią Europejską. Jest to zasadniczy błąd, który może uniemożliwić realizacje najważniejszych celów polskiej polityki jakim jest stworzenie w naszej części Europy potencjału siły i równowagi porządku europejskiego. A to oznacza nie tylko politykę wychodzenia z Unii, ale także, jak zajdzie taka potrzeba, zasadniczego jej się przeciwstawienia. Do tego PiS wydaje się nie jest zdolny. Dlatego wyzwaniem jest stworzenie obozu, budowy środkowo-europejskiego ośrodka siły, co oznacza politykę stopniowego wychodzenia z Unii.
Wojna jest wyzwaniem, ale jest też i szansą. Pokolenie naszych dziadków wywalczyło w 1918 roku niepodległość, pokolenie naszych ojców walczyło o jej zachowanie, nasze przyczyniło się do odzyskania wolności, natomiast na obecnych i wchodzących w życie pokoleniach spoczywa obowiązek takiego ukształtowania europejskiej rzeczywistości by następne pokolenia nie musiały walczyć o niepodległość. Bo niepodległość jest najważniejszą wartością wolnych narodów i tylko ludzie o mentalności niewolniczej mogą się jej wyrzekać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/603455-niepodleglosc-wojna-na-ukrainie-jest-punktem-zwrotnym