„Z całą pewnością nie odbyło się to w takiej bezpośredniej formule, że trzech liderów europejskich mówi wprost prezydentowi Zełenskiemu. Ale na tyle, na ile my zorientowaliśmy się w przebiegu tych rozmów, tego typu wątki były poruszane, była próba wyczucia, gdzie Ukraina, na jakim etapie jest w stanie podjąć takie rozmowy” - powiedział w RMF FM wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, omawiając wizytę Scholza, Macrona i Draghiego w Kijowie.
CZYTAJ TAKŻE: „Die Welt” niepokojąco o „koszmarze Zełenskiego”. Scholz, Macron i Draghi za kulisami naciskali na ustępstwa wobec Rosji?
„Pojechali się tam czegoś dowiedzieć i z jakąś informacją do Kijowa”
Jak podkreślał wiceszef MSZ, odpierając zarzuty opozycji, premier Mateusz Morawiecki „był już wielokrotnie w Kijowie i to w zupełnie innych formatach - formatach przyjaciół Ukrainy”, a wspólnie z premierem Czech, z premierem Słowacji był tam jako pierwszy.
To byli na pewno politycy, którzy pojechali się tam czegoś dowiedzieć i z jakąś informacją do Kijowa
— skomentował wizytę przywódców Francji, Niemiec i Włoch. Choć zaznaczył przy tym, że ważny był wyjazd liderów tych państw do Irpienia.
Myślę, że na własne oczy po raz pierwszy zobaczyli, z czym tak naprawdę można kojarzyć dzisiejszą wojnę rosyjską
— ocenił.
Były dwie informacje, jakie przekazała ta trójka czy czwórka liderów europejskich. Z jednej strony to oczywiście potwierdzenie gotowości przyznania statusu kandydata Ukrainy do UE, choć wypracowana wcześniej przez wiele innych państw. No ale mamy niestety także informację, że pojawiły się tam sprawy dotyczące konieczności podjęcia dialogu z Rosją, jakichś koncesji ustępstw
— mówił dalej Marcin Przydacz, ironizując że „po czterech miesiącach rzeczywiście udało się pojechać”.
Pan prezydent Macron mówi o tym publicznie, także i w relacjach medialnych się to pojawia
— dodał.
Rozmawiano także i o tym, w jaki sposób rzekomo miałoby dojść do rokowań pokojowych. Naszym zdaniem jest to jeszcze przedwczesne na tym etapie i to Ukraina powinna decydować o tym, kiedy zechce zacząć rozmowy z Rosją i na jakich warunkach
— opowiedział wiceminister.
Czy Francja, Włochy i Niemcy namawiały więc Ukrainę, by zgodziła się na swoisty „handel z Rosją” - oddanie części swojego terytorium za pokój?
Z całą pewnością nie odbyło się to w takiej bezpośredniej formule, że trzech liderów europejskich mówi wprost prezydentowi Zełenskiemu. Ale na tyle, na ile my zorientowaliśmy się w przebiegu tych rozmów, tego typu wątki były poruszane, była próba wyczucia, gdzie Ukraina, na jakim etapie jest w stanie podjąć takie rozmowy
— podkreślał wiceszef polskiej dyplomacji.
To jest ten element, który powodował, że ani premier Morawiecki, ani prezydent Duda nie planował udziału akurat w tym formacie w wizycie w Kijowie, nie chcąc być afirmatorem takich działań, zmuszających Ukrainę do przedwczesnych rokowań. My stoimy zupełnie na innej pozycji. Uważamy, że Ukrainę należy w tym momencie wspierać, nie tylko politycznie, ale i militarnie, ale realnie, nie tylko poprzez obietnice i poprzez słowa, że już niebawem dowieziemy jakiś sprzęt, my to robimy permanentnie
— tłumaczył Przydacz.
„Wśród młodzieży izraelskiej budowany jest negatywny wizerunek Polski”
Red. Robert Mazurek pytał swojego gościa również o polsko-izraelski spór nt. wycieczek młodzieży żydowskiej do Polski. Wiceminister poinformował, że zostały one wstrzymane na czas pandemii i „na tym etapie nie zostały przywrócone”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Izrael odwołał wycieczki szkolne do Polski. Powód? Warszawa nie zgadza się, aby izraelska ochrona była uzbrojona. Rzecznik MSZ zabrał głos
Dlatego, że uważamy, że powinno zostać to uregulowane w umowie pomiędzy Polską a Izraelem
— mówił.
Jak podkreślał, jest kilka elementów, które przemawiają za decyzją Polski.
Pierwszym jest obecność - przy każdej wycieczce - oficera z ostrą amunicją, który rzekomo ma ochraniać te grupy przed niebezpieczeństwami grożącymi w Polsce. Co jest oczywiście w jakichś konkretnych przypadkach być może uzasadnione, ale nie jest tak, że Polska jest tak niebezpiecznym państwem, że koniecznie każdą grupę musi ochraniać oficer z bronią długą
— tłumaczył.
Uważamy, że to należy uregulować w sposób cywilizowany, w umowie, w jakich konkretnych przypadkach taka zgoda jest wydawana
— podkreślał.
Z drugiej strony uważamy, że wśród młodzieży izraelskiej budowany jest negatywny wizerunek Polski, jako niebezpiecznego państwa, nawet i pojawiające się wątki, że to jest antysemickie państwo, dlatego jest tu niebezpiecznie. Chcielibyśmy, aby młodzież izraelska miała także możliwość kontaktu z młodzieżą polską, żeby poznała Polaków, zobaczyła, jak młodzież polska odnosi się do historii polsko-żydowskiej. Trzecim elementem są te relacje polsko-żydowskie na przestrzeni ostatnich kilku wieków, żeby nie koncentrować się tylko i wyłącznie na jednym etapie, jakim jest druga wojna światowa
— powiedział Przydacz.
CZYTAJ TAKŻE: Lapid znów prowokuje! Chodzi o wycieczki do Polski. „Nie mogą nam mówić, czego mamy uczyć izraelskie dzieci”
Już w grudniu przekazaliśmy nasze wstępne oczekiwania. Przez ostatnie miesiące te rozmowy trwały
— dodał.
olnk/RMF FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/603395-do-czego-namawiano-zelenskiego-wiceszef-msz-zdradza