Reportaże i analizy polityczne pisane z różnych stron sceny politycznej różnią się zwykle diametralnie w sprawach najbardziej nawet podstawowych. Ale jeden element jest wspólny i powtarzalny: Tuskowi nie warto ufać, Tusk oszuka każdego, Tusk nie dotrzyma żadnej umowy, Tusk nie ma żadnych zasad, Tusk powie wszystko, Tusk jako stały zestaw poglądów właściwie nie istnieje.
Świadomość tej śliskości lidera Platformy Obywatelskiej jest powszechna i zawsze mocno wybija z każdej dziennikarskiej czy politologicznej próby zrozumienia aktualnego procesu politycznego po stronie opozycyjnej.
W gruncie autorzy dochodzą często do tego samego wniosku: w Tusku nie ma nic głębszego. Nie jest liberałem, nie jest socjaldemokratą, nie jest konserwatystą, nie wierzy w żaden unijny projekt, nie zależy mu na państwie polskim - choć wszystkim tym na jakimś tam etapie się ogłaszał.
I nie mówimy tu o naturalnych korektach, ale sprawach, które światopogląd człowieka konstytuują. Polska i polskość mogą być dla niego nieznośnym ciężarem albo wielkim dobrem - zależnie od etapu. Kościół jako sprzymierzeniec czy wróg na którego się poszczuje? Zależy kiedy.
Realnie planowana sprzedaż Lotosu może być celem jego rządu albo wielkim oskarżeniem (kłamliwym) prezesa Daniela Obajtka.
Ostatnio dokonał kolejnej wolty.
Mieszkanie jest prawem człowieka - to nie może być wyłącznie marzenie, towar albo przedmiot spekulacji wielkich korporacji
— ogłosił.
Wolny rynek w balcerowiczowskim wydaniu już jest „be”? Jeśli tak, to dlaczego wypchnięto pod tym sztandarem kilka milionów młodych ludzi z Polski? Czy obóz premiera Jarosława Kaczyńskiego i jego wyborcy usłyszą jakiekolwiek przeprosiny za lata szyderstw?
Jeszcze więcej cynizmu jest w postawie lidera PO wobec wojny na Ukrainie. Gra tu świadomie na podwójną premię, licząc na głosy tych, którzy chcą jeszcze twardszej postawy wobec rosyjskiego agresora jak i tych, którzy się niepokoją oczywistymi kosztami wojny.
W sprawie putinflacji, grania cenami energii, celowej próby osłabienia tymi środkami jedności Zachodu, Tusk obiektywnie jest potężnym sojusznikiem Putina.
Podobnie jest z funduszami z Krajowego Planu Odbudowy. Jego formacja i jego sojusznicy robią co mogą, by je zablokować, a kiedy ich nie ma, oskarżają rząd o działanie na szkodę Polski.
Cyniczną puentą wszystkich tych sprzeczności i wolt jest stałe oskarżanie innych o brak wartości, o łamanie zasad. Ubiera się ten diabeł w ornat i na mszę ogonem co niedziela dzwoni. Atakuje w ten sposób głównie obóz propolski ale ostatnio włącza tę płytę także w odniesieniu do swoich towarzyszek i towarzyszy z opozycji, którzy nie chcą oddać mu się w niewolę układania list i późniejszego dzielenia pieniędzy.
Największą wadą tych różnych kalkulacji jest to, że oni nie chcą wygrywać. Może dlatego, że się od wygrywania trochę odzwyczaili, a ja chcę bardzo wygrać te wybory
— stwierdził kilkadziesiąt godzin temu.
W dłuższym wywodzie pouczył też innych liderów, że błędnie uważają iż „tak zwany anty-PiS to nie jest program negatywny”, bo „nie ma bardziej pozytywnego programu niż uwolnienie Polski od PiS-u”.
Mówi to polityk, którego polityka gospodarcza i zagraniczna jest dziś oczywistym symbolem błędów, szkodliwości, w najlepszym razie motywowanych naiwnością, choć wielu mówi też o zdradzie państwa polskiego.
Czy zatem pozostali liderzy opozycji nie chcą wygrać czy też jednak mają jakieś, minimalne zupełnie ale jednak, zasady i poglądy?
W końcu zwykle na końcu jest jakieś „sprawdzam”. I nie dotyczy to tylko kwestii zapory na granicy, która miała według Tuska nie powstać nigdy, a dziś już skutecznie chroni polską granicę przed atakami wschodnich tyranów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/603295-czy-inni-poza-tuskiem-liderzy-opozycji-nie-chca-wygrac