„Gdyby Zełenski przegrywał, to nie pojechaliby na Ukrainę. Gdyby w niedzielę nie było wyborów we Francji i gdyby nie mieli za plecami Johnsona, który przyjechał zaraz po nich, żeby powiedzieć dokładnie to samo, co mówili oni, żeby zapewnić o wsparciu dla Ukrainy i że jest w razie co plan polityczny na zorganizowanie Ukrainy” - mówił mecenas Marek Markiewicz, prawnik, wykładowca akademicki i publicysta w „Salonie Dziennikarskim”, wspólnej audycji portalu wPolityce.pl, Radia Warszawa i tygodnika „Idziemy”, transmitowanej na antenie TVP.
CZYTAJ TAKŻE:
Oprócz mecenasa Markiewicza gośćmi redaktora Michała Karnowskiego byli: dziennikarz Tygodnika „Sieci”, Marcin Wikło; redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej” Marek Formela oraz dr Jolanta Hajdasz z Centrum Monitoringu Wolności Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Pierwszym tematem była wizyta kanclerza Niemiec Olafa Scholza, prezydenta Francji Emmanuela Macrona, premiera Włoch Mario Draghi oraz prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa w Kijowie.
Kojarzy mi się tu przede wszystkim znane powiedzenie dziennikarskie o tym, że prawdziwe są tylko informacje zdementowane. Prezydent Macron powiedział, że nigdy nie będzie żądał od Ukrainy ustępstw wobec Rosji, że nigdy Ukraina nie będzie sama i te informacje, niezdementowane, brzmią bardzo niewiarygodnie, ciśnie mi się na usta to powiedzenie.
— stwierdziła dr Jolanta Hajdasz.
Potrzeba było tych stu dni, żeby tak ważni politycy jak prezydent Francji i kanclerz Niemiec złożyli wizytę na Ukrainie. Siłą rzeczy, dzisiaj takie słowa brzmią w ustach Macrona jako slogan, coś, co jego wyborca chciałby usłyszeć. My natomiast widzieliśmy dużo więcej, o wiele więcej tych historii, tragedii, które zdarzyły się na Ukrainie znamy i dlatego trzeba czegoś więcej niż tego typu pustych słów. Słuchałam tego i chciałabym w to wierzyć, ale niestety nie wierzę
— dodała.
Gdyby Zełenski przegrywał, to by nie pojechali na Ukrainę. Gdyby w niedzielę nie było wyborów we Francji i gdyby nie mieli za plecami Johnsona, który przyjechał zaraz po nich, żeby powiedzieć dokładnie to samo, co mówili oni, żeby zapewnić o wsparciu dla Ukrainy i że jest w razie co plan polityczny na zorganizowanie Ukrainy.
— ocenił z kolei mecenas Markiewicz.
To smutne, zresztą przywódca tak dużego państwa, państwa poetów, który mówi, że wojna jest brutalna, bo nie szanuje życia ludzkiego. To znaczy, że mamy nową kategorię wojen, które szanują życie ludzkie?
— pytał z przekąsem adwokat.
Markiewicz zgodził się z uwagą prowadzącego, że być może mamy po prostu nową kategorię - infantylnych zachodnich przywódców.
To prawda i ja teraz powtarzam zawsze, że mówiło się – źle tłumacząc – że prezydent Zełenski jest komediantem, komikiem, a nie satyrykiem. Tymczasem to jest człowiek głęboko wykształcony, który góruje nad tymi ludźmi, powtarzającymi te banalne frazesy, bo oni powtarzają to, co już dawno powiedziała na Ukrainie pani przewodnicząca von der Leyen, pokazując nawet dokumenty akcesyjne do wypełnienia. Bo co oni zadeklarowali? Zadeklarowali, że nie będą przeszkadzać Ukrainie w obieganiu się o członkostwo w Unii. To jakby powiedzieli, że przeszkadzają.
— stwierdził.
Wikło: Gesty i słowa zupełnie sobie przeczą
Redaktor Marcin Wikło przywołał z kolei słowa ks. Popiełuszki.
Dobrze, że pojechali, a z wizyty zostały słowa i zostały gesty i obie te rzeczy wzajemnie sobie przeczą. Ks. Jerzy Popiełuszko zawsze mówił, że prawda to zgodność słów z czynami, a ja tutaj tej prawdy nie widzę
— wskazał.
Padły tam wszystkie słowa, które paść powinny, Ukraina musi przyjąć je ze zrozumieniem. Były zapewnienia, że jest to część zachodniego świata, Europy i że będą dostawy broni. Tyle że takie zapewnienia już słyszeliśmy.
— dodał dziennikarz „Sieci”
O taki bardzo brutalny komentarz pokusił się szef polskiego MSZ, który stwierdził w słowach dyplomatycznych, że z wielkim uznaniem przyjmuje fakt, że już po 4 miesiącach wojny ci przywódcy pojawili się w Kijowie i uzgodnili wspólne stanowisko, natomiast wypowiedział te słowa z takim „uśmiechem Giocondy”:, który najbardziej oddawał, co minister Rau o tym myśli i co pewnie wszyscy powinniśmy myśleć.
— ocenił.
Lekko żenująca sytuacja, o wątkach polskich pewnie będziemy jeszcze rozmawiać, ale ja się cieszę, że nikogo z Polski tam nie było i nie uwiarygodniliśmy tego
— podkreślił Wikło.
Formela: Unijne instytucje są bezradne
Sceptyczny co do efektów spotkania był także redaktor Marek Formela.
Praktykowany egoizm polityczny przez przywódców kilku krajów Europy Zachodniej. Dowód na to, że unijne instytucje są bezradne i że Unia, jako organizacja, która w takich sytuacjach powinna występować pod wspólnym szyldem, jest organizacją złożoną z wykluczających się egoizmów.
— stwierdził redaktor naczelny „Gazety Gdańskiej”.
Zachowanie polskich polityków na początku rosyjskiej agresji na Ukrainę było tym zachowaniem, którego oczekiwaliśmy od polityków unii. Tym bardziej że część polityków UE kontrasygnowała format normandzki i jednak wzięła na siebie pewną odpowiedzialność za bieg spraw na Ukrainie.
— dodał.
Kiedy te sprawy nabrały złego kierunku, panowało milczenie podyktowane wyrachowaniem politycznym. To samo wyrachowanie polityczne, jak mówił Marek, wynikające z uwarunkowań wewnętrznych, kazało im pokazać się w Kijowie. Nie jestem przekonany, że wyniknie z nich cokolwiek poza obietnicami.
— podsumował.
aja/TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/603200-salon-dziennikarski-o-wizycie-macrona-i-scholza-w-kijowie