Wśród głosów uznania dla przywódców Włoch, Niemiec i Francji (dołączył także prezydent Rumunii) za wizytę na ogarniętą wojną Ukrainie pojawiają się też pytania, dlaczego nie ma tam Polski. Przyznam, że gest panów Draghiego, Scholza i Macrona (także Iohannisa) bardzo doceniam, ale polski prezydent do tego grona wcale mi nie pasuje.
Z właściwym sobie uśmiechem, polski minister spraw zagraniczych wyraził zadowolenie z tego, że „już 4 miesiące po wybuchu wojny” przywódcy największych krajów europejskich uzgodnili wspólne stanowisko i postanowili pojechać do Kijowa. To oczywista dyplomatyczna drwina z polityków, którzy naobiecywali Ukrainie pomoc, ale niewiele z niej do dzisiaj wyszło. Niemiecka pomoc militarna jest już obiektem ogólnoświatowych żartów, choć to sprawa poważna. Bo, trudno uważać inaczej, wygląda na to, że Berlin być może chciałby szybkiego zakończenia wojny, ale w ustach Olafa Scholza może to znaczyć coś zupełnie innego niż w wypowiedziach choćby polskich polityków.
CZYTAJ TAKŻE: NASZ WYWIAD. Jach: Jestem raczej sceptyczny co do gotowości Niemiec i Francji do intensywnego wsparcia Ukrainy
Nie wiem, czy Emmanuel Macron ma świadomość, że jego słowa o tym, że „Putinowi należy dać możliwość wyjścia z tej wojny z twarzą” będą się za nim ciągnąć latami. Przynajmniej mam taką nadzieję. Położą się też cieniem na relacjach z Ukrainą, która tę wojnę (nie mam wątpliwości) wygra. W jego kraju ludzie już zresztą wyczuwają pewien, jeśli nie fałsz, to interesowność tej wyprawy.
CZYTAJ TAKŻE: Francuska opozycja krytykuje Macrona. „Ukryty motyw wyborczy”; „Ta wizyta to robienie sobie zdjęć z Scholzem”
Przyznam więc, że pytania, dlaczego w tym gronie nie ma Andrzeja Dudy wydają mi się nie na miejscu. Fakt, są nieczęste, ale są. Polski prezydent nie ma żadnego powodu, by uwiarygadniać grono, które dzisiaj pojawiło się w Kijowie. Polska niemusi (a zachodnie owszem), by cokolwiek światu udowadniać. Więcej, oni muszą zmyć z siebie potężne piętno współpracy z rosyjskim mordercą.
Wcale nie jest też tak, że ta dyskusja toczy się bez Polski. Niedawno prezydent Duda był przecież w Rumunii na spotkaniu B9 (Bukaresztańskiej Dziewiątki) i można uznać, że nasze wspólne postanowienia teraz przestawiał prezydent Klaus Iohannis.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydent Duda: Ta wizyta to dobry sygnał przed głosowaniem nad statusem kandydata do UE dla Ukrainy. Dziękuję!
Na wspólnej konferencji w Kijowie padły dzisiaj ważne słowa o konieczności zaliczenia Ukrainy do kręgu państw wspólnoty europejskiej. To bardzo dobrze, za to dziękował Andrzej Duda, bo z taką misją od dłuższego czasu idzie przez Europę. Czy wsparcie Niemiec, Włoch i Francji będzie realne, czy zakończy się na słowach? Zobaczymy. Nadzieję upatruję w tym, że zachodni przywódcy widzieli Irpień i Buczę, miejsca, w których widać, kto w tej wojnie jest zbrodniczym agresorem. Jeśli ujrzenie tego cierpienia nimi nie wstrząśnie i nie skłoni do zerwania choćby pozorów współpracy z Kremlem, to nie wiem, co mogłoby takim powodem być. Muszą to przepracować sami. To banał, ale lepiej późno niż wcale.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/603034-a-mnie-prezydenta-dudy-w-tym-gronie-wcale-nie-brakuje