Rosyjska napaść na Ukrainę każe nam spoglądać wstecz, i pytać: kto wspomagał Putina, a kto próbował go zatrzymać. I nie przypadkiem pytania te padają szczególnie często pod adresem polityków Platformy Obywatelskiej, czyli partii, która firmowała coraz ściślejszą współpracę z Moskwą i bardzo bliski sojusz z Angelą Merkel.
Nic więc dziwnego, że gdy Donald Tusk wygłaszał na Uniwersytecie Wrocławskim wykład zatytułowany „Wojna i pokój”, poświęcony obecnej sytuacji geopolitycznej (czy liderzy prawicy też dostaną taką szansę?), dostał pytanie o NordStream2. Młody człowiek pytał:
Czy pan nie uważa, że takie bezkrytyczne przyglądanie się i współpracowanie z Angelą Merkel również w zakresie budowy NordStream2, czy to nie dało Putinowi takiego poczucia bezkarności? Że [pomyślał]: to ja teraz mogę atakować Ukrainę, nic mi nie zrobicie, bo jak przyjdą sankcję, to odwet będzie mocniejszy.
Tusk nazwał ten temat „trudniejszym”, i zadeklarował:
Ta teza [o mojej uległości wobec Angeli Merkel] nie jest prawdziwa.
W tym momencie na sali pojawiły się zapewne śmiechy (czego nie słychać na nagraniu), bo Tusk zapytał salę:
Dlaczego się śmiejecie?
Później kontynuował:
Jeśli chodzi o Nord Stream 2 i to jest jakby cała historia, ona jest udokumentowana, ona ma charakter publiczny. Byłem jedną z osób, jeszcze jako polski premier, a potem przez obie kadencje w Radzie Europejskiej. I jest mi przykro, że muszę ciągle o tym przypominać, bo jest to dobrze udokumentowane. To można znaleźć w 15 sekund, w internecie, w dowolnych dokumentach, których jestem autorem, wystąpieniach publicznych. To znaczy byłem zaangażowany, być może najbardziej z Unii Europejskiej z tych liderów Unii, w zablokowanie Nord Stream 2. Tylko, że Niemcy i Merkel nie byli tym zainteresowani.
To cenna wypowiedź, bo doskonale ilustruje ona sprawę ważną, i wcale niebłahą: to, jak Tusk postrzegał siebie w europejskiej polityce, jak sam definiował swoją rolę. Nie była to rola sprawdza, rola kreatora, ale raczej rola przystawki, ozdóbki, co najwyżej grzecznego doradcy, który nawet jeśli podnosi jakieś argumenty, to w zaciszu, grzecznie, tak by nie wpędził „przełożonych” w konfuzję. A gdy słyszy „nie”, to grzecznie wraca do szeregu. Berlin locuta, causa finita
Tusk mówi: „byłem zaangażowany w walkę z Nordstream2, tylko, że Niemcy i Merkel nie byli tym zainteresowani”. Niemcy i Merkel są czynnikiem decyzyjnym, i jednocześnie ostatnią instancją. Jeśli oni mówią nie, to koniec, sprawa upada. A przecież - jak dziś twierdzi Tusk - on też wiedział, że NordStream2 zagraża i Polsce, i całemu naszemu regionowi. Mimo tej wiedzy nie sięgnął jednak po narzędzia dostępne w takiej sytuacji każdemu samodzielnemu politykowi. Nie zaczął budować regionalnej koalicji, nie podjął próby zmobilizowania opinii publicznej w Polsce i Europie. Reguły gry, w których się poruszał, wykluczały działania, na które np. śp. Lech Kaczyński zdecydowałby się w takiej sytuacji natychmiast.
Słowa Tuska mówią wszystko o jego rzekomej podmiotowości i samodzielności politycznej, tak w Polsce jak i w Europie. Wiedzieliśmy, że była co najwyżej umowna od dawna, ale teraz mamy dowód w postaci świadectwa samego lidera PO.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/602155-tusk-ujawnil-ze-w-unii-sam-siebie-traktowal-jako-ozdobke