Z Portugalii prezydent Andrzej Duda udał się do Włoch. W Rzymie rozmawiał z prezydentem Sergio Mattarellą. To ciąg dalszy podróży, którą polski przywódca odbywa niejako w imieniu Ukrainy. Na agendzie rozmów jest wizja przybliżenia Kijowa do struktur Unii Europejskiej.
Chodzi nie tylko o to, by kraje południa przekonywać do poparcia statusu członkowskiego Ukrainy. We Włoszech taka zgoda już jest, ale chciałbym prezydenta Matarellę, bardzo szanowanego w całej Europie namówić do tego, by on także o sprawy ukraińskie zabiegał, by był w tym procesie integracji aktywny
— powiedział prezydent podczas briefingu na pokładzie samolotu lecącego do Rzymu.
Podczas podróży, jeszcze na pokładzie samolotu, prezydent Duda udzielił mediom obszernej wypowiedzi. Wrócił m. in. do spotkania z prezydentem Portugalii Marcelo Rebelo de Sousa.
Przekonywałem pana prezydenta, że statut kandydata dla Ukrainy i społeczeństwa ukraińskiego jest bardzo potrzebny. Jako sygnał otwarcie. Ukraińcy nie chcą być częścią Rosji, bo zdecydowali, że chcą być częścią wspólnoty europejskiej. (…) Mają porównanie i widzą, że życie jest lepsze po tej stronie Europy
— powiedział Andrzej Duda.
Prezydent przekonywał, że przyznanie Ukrainie statusu kandydata na członka UE, to również sygnał dla Rosji. Nie ma co ukrywać, że taki przekaz musi działać mobilizująco na kraje, które jeszcze się w tej kwestii wahają.
Prezydent Andrzej Duda w swoich ostatnich wypowiedziach jest bardzo wyrazisty. Nie ukrywa, że nie ma dobrego zdania o polityce Paryża i Berlina, które w przedziwny sposób faworyzują rosyjskiego tyrana zamiast skupić się na realnej pomocy napadniętej Ukrainie.
Czy ktoś tak rozmawiał z Adolfem Hitlerem podczas II wojny światowej? Czy ktoś powiedział, że Adolf Hitler musi zachować twarz? Że powinniśmy postępować w taki sposób, aby nie upokarzać Adolfa Hitlera? (…) Być może przedstawiciele niemieckiego biznesu nie wierzą, że armia rosyjska mogłaby odnieść kolejne wielkie zwycięstwo w Berlinie i zająć część Niemiec. My w Polsce wiemy, że jest to możliwe. I dlatego nie ma dla nas „business as usual”. I dlatego wzywamy świat i Europę, by nie było już więcej „business as usual” z Rosją
— podkreślał Andrzej Duda w wywiadzie dla niemieckiej gazety „Bild”.
CZYTAJ TAKŻE: Rozmowy Scholza i Macrona z Putinem? Prezydent Duda w „Bildzie”: Czy ktoś mówił, że Hitler musi zachować twarz?
Zaledwie odrobina wyobraźni wystarczy, by zrozumieć w pełni, o co chodzi w stwierdzeniu, że „to także nasza wojna”. Prezydent Andrzej Duda podkreśla w każdej wypowiedzi konieczność trzymania się reguł prawa międzynarodowego, integralność terytorialną Ukrainy w granicach uznanych przez świat (a więc bezwarunkowe wycofanie się wojsk rosyjskich) oraz konieczność zapewnienia Ukrainie możliwości decydowania o własnym losie. By nie powtórzyła się „Jałta”. To parcie do utrzymania zasady: „nic o nas bez nas” jest niezwykle ważne nie tylko w odniesieniu do Kijowa. To przecież walka o to, by być może kiedyś Polska nie została odstawiona od takiego stołu rozmów. Aby zasady prawa były tak ugruntowane, by nikomu nie przyszło do głowy tego zmieniać.
Być może ktoś powie, że to przesada, że histeria. To prawda, że może trudno dzisiaj sobie taką sytuację wyobrazić, ale proszę położyć teraz rękę na sercu i powiedzieć głośno, że wszystko, co dzieje się dzisiaj było do przewidzenia. Otóż, nie było. I w tym sensie to naprawdę „nasza wojna”.
P.S. W piątek prezydent poleci z Rzymu do stolicy Rumunii na szczyt B9 (Bukaresztańskiej dziewiątki). Podczas spotkania przywódcy mają ustalić wspólne stanowisko na szczyt NATO w Madrycie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/602151-ukraina-w-zachodniej-strefie-wplywow-relacja-z-wloch