„Świat się spodziewał, że ten atak nastąpi, choć muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że nastąpi to w takiej skali. Nie wierzyłem w to, że może dojść do tego, że Rosja będzie chciała zaatakować Kijów. Uważałem, że jest możliwy atak na Donieck, Ługańsk. Uważałem, że Rosja może szukać możliwości stworzenia sobie drogi na Krym, ale nie spodziewałem się, że Rosjanie zaatakują stolicę Ukrainy. Chociaż oczywiście wiedziałem, że jest to jedna z potencjalnych opcji rosyjskiego ataku, bo Kijów ma niezwykłą symbolikę dla Rosji i dla Putina – to jest kolebka Rusi” - przyznaje w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Bild” prezydent Andrzej Duda.
„Dla nas, Polaków, sprawa jest jasna”
Prezydent w rozmowie przypomina jedną ze swoich wizyt na Ukrainie, gdy już podczas wojny odwiedził podkijowską Borodziankę.
Rosyjskie wojska były pod Kijowem. Nie udało im się wejść do miasta, ale widziałem, co zrobili pod Kijowem. W połowie kwietnia byliśmy tam z prezydentami państw bałtyckich. Byliśmy tuż po wycofaniu się Rosjan, po odparciu ich z tych terenów. Byliśmy w Borodziance, w Irpieniu. Widzieliśmy potworne zniszczenia, ogrom okrucieństwa i bezwzględności, z jaką Rosja realizuje swoją strategię wojenną na Ukrainie
— zaznacza Duda.
Dla nas, Polaków, sprawa jest jasna. Musimy uczynić wszystko, co w naszej mocy, by zatrzymać imperialną Rosję. Trzeba dziś pomagać Ukraińcom, trzeba pomóc im na każdy możliwy sposób, bo naszą wielką nadzieją i wielką nadzieją państw bałtyckich jest to, że rosyjski imperializm połamie sobie na Ukrainie zęby
— dodaje.
Duda w rozmowie z „Bildem” m.in. wspomina swoją rozmowę z prezydentem Ukrainy, którą odbył na kilkanaście godzin przed wojną.
Najpierw mówił mi to w styczniu, kiedy odwiedził mnie w Wiśle – długo wtedy rozmawialiśmy. To była taka nieformalna wizyta właśnie po to, żeby porozmawiać o wszystkich problemach, jakie są i w relacjach polsko–ukraińskich i tych, które nas otaczają, globalnych. I później, kiedy dzień przed inwazją rosyjską, razem z Prezydentem Litwy Gitanasem Nausėdą, byliśmy w Kijowie – dosłownie kilka godzin przed inwazją rosyjską… Wtedy powtórzył mi na pożegnanie: Andrzej, my się będziemy bronić do upadłego. Jeżeli Putin myśli, że łatwo opanuje Ukrainę, jest w błędzie. Tu będzie wielka, straszna wojna. No i rzeczywiście tak się stało. Dzisiaj cały świat podziwia bohaterstwo Ukraińców, którzy z niesłychaną determinacją bronią swojej Ojczyzny
— mówi prezydent.
Ocena postawy Niemiec
W rozmowie pada również pytanie o ocenę postawy Niemiec. Jak prezydent Andrzej Duda ocenia postawę kanclerza Olafa Scholza? Czy „Polska i państwa wschodniej Europy pokazują przywództwo, a Niemcom w tej chwili takiego przywództwa brakuje?”.
Nie chcę oceniać innych przywódców, ich decyzji: pojechać do Kijowa, czy nie pojechać. Są różne okoliczności, różne rady. Są też różne osobowości
— przyznaje Duda.
Prezydent podkreśla również, że Polski „nie interesują żadne interesy z Rosją w aspekcie wolności, niepodległości, suwerenności”.
Nie ma w ogóle takiej dyskusji w Polsce, nikt takiej dyskusji nawet nie podejmie. Nikt nawet słowa nie powie na temat jakichkolwiek interesów z Rosją w sytuacji, w której jesteśmy zagrożeni tym, że przyjdzie tu rosyjska armia i że z powrotem znajdziemy się w rosyjskiej strefie wpływów i w rosyjskiej niewoli
— zaznacza, dodając, że Polacy wiedzą, co to znaczy „potencjalna rosyjska okupacja i co znaczy rosyjska inwazja”.
Musimy zrobić wszystko, żeby do rosyjskiej inwazji nie dopuścić i że po prostu musimy stworzyć taką siłę militarną w Polsce, żebyśmy byli w stanie bronić się rzeczywiście do upadłego, gdyby okazało się, że zostaniemy napadnięci
— podkreśla.
Odnosząc się do Niemiec, prezydent Duda przypomniał, że robiły one „wielkie interesy” z Rosją.
Niemcy – niestety ubolewam, bardzo mi przykro – jeszcze po 2014 roku, wykorzystując różne niedostatki unijnych regulacji, dostarczały Rosji wysokiej klasy produkty, które były produktami co najmniej podwójnego wykorzystania, więc także militarnego i – de facto – militarnie wspomagały Rosję i reżim Putina. No i dzisiaj, jak słyszymy, jest bardzo duża część niemieckiego biznesu – bardzo przecież silnego, jednego z najsilniejszych na świecie – który po prostu chce robić interesy
— przyznaje Duda.
Być może ten niemiecki biznes nie wierzy w to, że kiedykolwiek armia rosyjska może znowu świętować w Berlinie swoje wielkie zwycięstwo, zabrać część Niemiec i okupować Niemcy. Ale my w Polsce wiemy, że to jest możliwe. I dlatego dla nas nie ma business as usual. I dlatego wzywamy całą Europę i cały świat, by żadnego business as usual z Rosją nie było
— dodaje.
Prezydent przypomina również, że Polska wysłała na Ukrainę mnóstwo broni o łącznej wartości 2 miliardów dolarów.
Pytany o słowa kanclerza Scholza, który stwierdził, że „Nikt nie dostarcza w podobnej skali pomocy Ukrainie, jak robią to Niemcy”, odpowiada:
Być może, nie wiem. Skoro Pan Kanclerz tak powiedział, to widocznie tak uważa; widocznie ma ku temu odpowiednie dane. Ja apeluję, aby pomagać i uważam, że jest bardzo ważne, aby to wsparcie ze strony wspólnoty międzynarodowej było.
Wsparcie dla polskiej armii
W rozmowie pojawia się również temat doposażenia polskiej armii, której zasoby się uszczupliły po tym, jak Polska wsparła Ukrainę.
Liczymy na to, że otrzymamy wsparcie, bo ogromną część naszego uzbrojenia myśmy przekazali z bieżącego wyposażenia naszej armii. To nie były jakieś zapasy magazynowe
— podkreśla Duda.
Te czołgi, pojazdy opancerzone to było bieżące wyposażenie naszej armii. Liczymy na to, że otrzymamy wsparcie ze strony sojuszników w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Liczymy na wsparcie ze strony Stanów Zjednoczonych
— dodaje.
Duda w rozmowie z „Bildem” pytany jest również o porozumienie z Berlinem, który miał dostarczyć Polsce własnego czołgi, które miały zastąpić te, które Polska przekazała Ukrainie. Czy zdaniem prezydenta Niemcy złamali swoją obietnicę?
Wiem o tym, że w Niemczech został przyjęty ten właśnie program dostarczania broni w zamian za broń, którą inne państwa przekazały Ukrainie. Wiem, że taka broń została zaoferowana na przykład armii czeskiej. Myśmy w Polsce liczyli, że taka broń również zostanie przekazana nam.
I nie jest prawdą informacja, która się pojawiła na przykład w tygodniku „Der Spiegel”, że oczekujemy najnowocześniejszych możliwych czołgów Leopard. To jest nieprawda. Dla nas jest oczywiste, że w zamian za wcale nienowoczesne, tylko stare czołgi sowieckiej produkcji, które przekazaliśmy Ukrainie w liczbie ponad 240, chcieliśmy dostać trochę czołgów Leopard z Niemiec – nie najnowocześniejszych, bo w Polsce mamy czołgi Leopard starszych wersji. Chcieliśmy po prostu troszeczkę uzupełnić [nasz stan] dzięki tej pomocy
— wyjaśnia prezydent Duda, dodając, że do tej pory Polska nie otrzymała „nic w zamian”.
Myśmy nasze czołgi oddali i dzisiaj nie mamy nic w zamian
— przyznaje Duda.
Zagrożenie wojną nuklearną
Prezydent pytany jest również o ryzyko wybuchu wojny nuklearnej, czego ma się obawiać kanclerz Scholz.
Powiem tak: jeżeli boimy się rosyjskiej broni nuklearnej to najlepiej, żebyśmy wszyscy się od razu poddali. No bo co wtedy, jeżeli Prezydent Putin wyjdzie i powie: jeżeli nie będziecie grzeczni i nie pozwolicie nam na rozszerzenie rosyjskiej strefy wpływów aż do Oceanu Atlantyckiego, do Lizbony, to my jutro zrzucimy bomby atomowe albo wystrzelimy pociski nuklearne na europejskie stolice? Wszyscy się przestraszymy i powiemy: tak, będziemy się teraz godzili i realizowali wytyczne Pana Putina i rosyjską politykę w całej Europie, bo boimy się, że zrzucą na nas bombę atomową?
Przypomnę: potencjał nuklearny świata, potencjał nuklearny NATO zmiażdży Rosję, gdyby został użyty. Oczywiście, to byłaby katastrofa dla świata. Ale Rosja też o tym wie i Putin też o tym wie.
Jeżeli ktokolwiek będzie się bał rosyjskiego szantażu, to doprowadzi nas do katastrofy. Nie wolno się bać rosyjskiego szantażu
— podkreśla Andrzej Duda.
Rozmowy z Putinem
Prezydent w rozmowie z „Bildem” odnosi się również do prowadzonych przez kanclerza Niemiec i prezydenta Francji rozmów z Putinem. Szczególnie ostro prezydent Duda wypowiada się na temat słów Emmanuela Macrona.
Jestem zdumiony wszystkimi rozmowami z Putinem, które są prowadzone w tej chwili przez Kanclerza Scholza, przez Prezydenta Emmanuela Macrona. Te rozmowy nic nie dają. Natomiast co powodują? Powodują tylko swoistą legitymizację człowieka, który jest odpowiedzialny za zbrodnie dokonywane przez rosyjską armię na Ukrainie. Jest odpowiedzialny, bo to on podjął decyzję o wysłaniu tam tej armii, to jemu podlegają ci dowódcy – Władimirowi Putinowi.
Czy ktoś w taki sposób rozmawiał w czasie II wojny światowej z Adolfem Hitlerem? Czy ktoś mówił, że Adolf Hitler musi zachować twarz? Że trzeba tak zrobić, żeby przypadkiem nie było to poniżające dla Adolfa Hitlera? Nie słyszałem takich głosów
— mówi prezydent Duda.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Prezydent Duda podkreśla jednocześnie, że „nie może dojść do zawarcia żadnego porozumienia, na które ukraińskie władze się nie zgodzą”.
W jaki sposób, zdaniem prezydenta, można doprowadzić do zakończenia wojny?
Ja byłbym najbardziej zainteresowany tym, żeby ukraińska obrona i obrońcy Ukrainy zostali tak wsparci, żeby po prostu wyparli Rosjan z terytorium Ukrainy
— stwierdza Duda, dodając, że „nie wierzy by Władimir Putin wstrzymał wojnę, póki nie osiągnie sukcesu”.
Ocena rządów kanclerz Merkel
Prezydent w rozmowie pytany jest również o ocenę rządów kanclerz Merkel, która stwierdziła ostatnio, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Prosiłem przez całe lata swojego urzędowania – to prawie siedem lat, kiedy Pani Kanclerz nieprzerwanie była Kanclerzem Niemiec, a ja byłem Prezydentem Polski – o zatrzymanie budowy Nord Stream 2. Prosiłem bezskutecznie.
Argumentowałem, przedstawiałem punkt widzenia nasz, ukraiński, naszej części Europy, bo przecież to także i Słowacja. Jeszcze z poprzednim Prezydentem Słowacji, Panem Andrejem Kiską, apelowaliśmy o zatrzymanie tej inwestycji, właśnie pokazując ją jako przykład rosyjskiej strategii imperialnej, gdzie bronią jest gaz, gdzie chodzi o to, żeby zapanować nad Europą, zdominować europejski rynek gazu, żeby potem móc dyktować warunki
— mówi prezydent.
Dla mnie to, że budowa Nord Stream 2 została zakończona, było wielkim zawodem politycznym wobec Pani Kanclerz, bo wiem, że przyczyniła się do tego, że była możliwość zakończenia tej inwestycji
— przyznaje Duda.
kk/KPRP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/602036-prezydent-czy-ktos-mowil-ze-hitler-musi-zachowac-twarz