Kiedy po 1968 roku lewicowa rewolucja seksualna przetaczała się przez instytucje, również te międzynarodowe, jej twórcom mogło się wydawać, że na jej fali uda dokonać się zmian społecznych w kierunku łamania tzw. stereotypów i afirmacji ludzkiego popędu. Ówcześni myśliciele, począwszy od szeroko rozumianej Szkoły Frankfurckiej, w tym zafascynowanego dziełami Karola Marksa oraz Zygmunta Freuda socjologa i psychologa Ericha Fromma, tworzyli nową wizję człowieka i rodziny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Wydawało się, że rewolucja seksualna trafiła na podatny grunt, ale jak się okazało nie na tyle, by stać się dominującą. Wciąż jeszcze bowiem Europa pamiętała o swoich chrześcijańskich korzeniach i tożsamości, odwoływała się do nich i nawet w krajach za „żelazną kurtyną”, gdzie prowadzono systemowe niszczenie rodzin i religii, zmiany zachodziły zbyt wolno, niż tego oczekiwały środowiska rewolucyjne.
Mijały dziesięciolecia, następowały kolejne antynatalistyczne i utrzymane w rewolucyjnym duchu neomarksistowskim konferencje ONZ, począwszy od słynnej konferencji w Kairze w 1994 roku, gdzie wśród celów wpisano zapewnienie powszechnego dostępu do planowania rodziny, usług zdrowia seksualnego, reprodukcyjnego i praw reprodukcyjnych, za którymi to pojęciami kryją się aborcja, antykoncepcja i seksualizacja, a mimo wszystko wśród przywiązanych do wartości „zwykłych” ludzi widać było opór.
Kiedy lewicowa agenda zrównoważonego rozwoju wraz z całym antynatalistycznym bagażem stała się agendą unijną, okazało się jak trudne jest jej narzucenie w niektórych krajach członkowskich. W Niemczech poszło stosunkowo łatwo, gdyż podkopany przez reformację Martina Lutra niemiecki intelekt był na tyle zniszczony, że nie potrafił obronić się przed ideologią, którą zresztą sam tworzył.
W rewolucję seksualną z chęcią włączyli się aktywiści LGBT, którzy po 1969 roku zaczęli się organizować, upatrując szansę dla siebie. Stworzona w drugiej połowie XX wieku, a rozpowszechniona w XXI wieku ideologia gender łączy w zasadzie wszystkie zdobycze neomarksistowskiej, dekonstrukcyjnej myśli i to ją postanowiono wykorzystać do obalenia istniejącego porządku społecznego. Opór społeczny nadal stanowił jednak dla tych planów poważną przeszkodę i jeżeli przeanalizujemy ostatnie posunięcia chociażby na forum Unii Europejskiej, to dojdziemy do wniosku, iż postanowiono temu zaradzić stosując szantaż finansowy. Metoda ta zresztą nie jest nowa, jako że została przetestowana przez różne organizacje międzynarodowe w krajach trzeciego świata, gdzie np. warunkiem przyznania zagranicznej dotacji na budowę szpitala było zapewnienie w tym szpitalu dostępu do aborcji itp. Łamanie sumień strumieniem pieniędzy postępowało nieubłaganie i brutalnie.
W przypadku Unii Europejskiej istnieją bardzo poważne przesłanki, iż jej przywódcy postanowili wykorzystać istniejące kryzysy (energetyczny, bezpieczeństwa, zdrowotny) do dokonania bardzo konkretnych zabiegów z dziedziny inżynierii społecznej w całej wspólnocie. Ale przyjrzyjmy się dokumentom.
Sztandarowym dokumentem mówiącym o planach i kierunkach rozwoju UE jest słynna „Biała Księga w sprawie przyszłości Europy”, której filarem jest „Manifest z Ventotene” Altiero Spinelliego. Wskazuje ona na nowe modele życia rodzinnego jako element nowej spójności społecznej. Mówi ona również o potrzebie „nowych praw socjalnych”. Jakie one będą? „Biała Księga” nie precyzuje, ale „Manifest” Spinelliego - już tak i ta wizja jest delikatnie mówiąc przerażająca.
Wolna i zjednoczona Europa to nieodzowny warunek rozwoju współczesnej cywilizacji, który został zahamowany w okresie totalitaryzmu. Wraz z jego końcem w pełni odrodzi się historyczna rozprawa z nierównością i przywilejami społecznymi. Runą wszelkie stare, konserwatywne instytucje [społeczne], powstrzymujące ów proces, a kryzys, który zaistnieje należy odważnie i zdecydowanie wykorzystać
— czytamy w dokumencie.
Widać zatem wyraźnie, że kryzys, jaki by on nie był, został wskazany przez Altiero Spinelliego jako narzędzie do wprowadzania rewolucyjnych rozwiązań. Wskazał jednocześnie, jakie miałyby one być. I tak zdaniem komunistycznego myśliciela „aby sprostać naszym potrzebom, rewolucja europejska musi mieć charakter socjalistyczny, to jest – musi stawiać sobie za cel emancypację klas pracujących i zagwarantowanie im bardziej ludzkich warunków życia”. Jako jeden ze sposobów na osiągnięcie tego celu widzi on zniesienie prywatnej własności środków produkcji, która mogłaby „być tolerowana jedynie w przypadkach koniecznych”.
Własność prywatną należy znieść, ograniczyć, skorygować, poszerzyć, odpowiednio dla każdego indywidualnego przypadku, nie dogmatycznie i pryncypialnie
— pisze Spinelli i w tym zdaniu kryje się istota całego planu. Zakłada bowiem niejako w domyśle, że ci, którzy podążą za lewicową rewolucją, bądź będą w jej władzach mogą liczyć na posiadanie własności prywatnej, natomiast w każdym innym przypadku należy podjąć działania, aby ją ograniczyć, lub w ogóle znieść. To by niejako stworzyło sytuację podziału na posiadaczy i dystrybutorów dóbr oraz resztę. To w zasadzie już się dzieje - wystarczy popatrzeć, jak konserwatywne kraje są - cytując Katarinę Barley - „głodzone” tylko dlatego, że deklarują przywiązanie do tradycyjnych wartości, podczas gdy tego problemu nie mają te postępowe - idące niejako w rewolucyjnej awangardzie. To wszystko oczywiście do czasu, ponieważ docelowy plan zakłada pełne przemodelowanie w kierunku centralnego ośrodka redystrybucji dóbr.
Przedsiębiorstwa monopolistyczne nie mogą dłużej pozostawać w rękach osób prywatnych, bowiem dysponują wszelkimi narzędziami do wyzysku mas konsumentów. Są to na przykład przedsiębiorstwa energetyczne, przedsiębiorstwa funkcjonujące w interesie ogółu społeczności, które aby przetrwać wymagają stosowania ceł ochronnych, subsydiów, wprowadzania korzystnych regulacji prawnych etc. (sztandarowym przykładem tego rodzaju we Włoszech jest hutnictwo żelaza), przedsiębiorstwa, które z uwagi na znaczną wielkość zainwestowanego kapitału, dużą liczbę zatrudnionych pracowników lub dominującą pozycję w istotnych sektorach gospodarki, mogą szantażować organy państwa, wymuszając najkorzystniejsze dla siebie rozwiązania (np.: górnictwo, wielkie banki, przemysł zbrojeniowy). Na tym polu trzeba będzie niewątpliwie dokonać nacjonalizacji na szeroką skalę, bez poszanowania dla dotychczas nabytych praw
— czytamy dalej. W warunkach państwa federalnego, do którego zmierza lewicowo-liberalna większość w Unii Europejskiej, nietrudno sobie wyobrazić, że to zarząd Federacji miałaby własność i dysponował kapitałem oraz środkami produkcji, i to on dokonywałby redystrybucji dóbr „w oparciu o zasadę równości”.
Nowoczesna technologia produkcji masowej dostarcza niemal nieograniczonych możliwości wytwarzania dóbr pierwszej potrzeby, zapewniając każdemu, po względnie niskich kosztach, wikt, dach nad głową i odzież, to jest minimum komfortu niezbędne dla zachowania poczucia ludzkiej godności. Dlatego też solidarność z tymi, którzy ponoszą klęskę w walce ekonomicznej, nie powinna przybierać upokarzających form charytatywnych, ponieważ w ostatecznym rozrachunku prowadzą one do tego samego zła, które starają się naprawić. Powinny to być natomiast rozwiązania zapewniające wszystkim – zarówno zdolnym jak i niezdolnym do pracy – godny poziom życia, jednakże nie pozbawiające motywacji do pracy i oszczędzania. Dzięki temu już nikt nie będzie zmuszony, z powodu biedy, do godzenia się na jawny wyzysk
— wyjaśnia Spinelli. Warto w tym momencie dodać, iż nie on jeden wysuwał podobne postulaty. Jednym z pierwszych myślicieli XX wieku, którzy mówili o bezwarunkowym dochodzie podstawowym był niemiecki filozof i socjolog Erich Fromm.
Gwarantowany dochód nie tylko urzeczywistniłby formułę „wolności”, lecz także potwierdziłby zasadę głęboko zakorzenioną w religijnej i humanistycznej tradycji Zachodu: człowiek w każdych okolicznościach ma prawo do życia. To prawo do życia, wyżywienia i mieszkania, opieki medycznej, edukacji itp. jest konstytutywnym prawem człowieka, które nie może być w żaden sposób ograniczone przez pytanie, czy dana osoba jest „użyteczna” dla społeczeństwa
— uważał filozof.
Problem jednak w tym, że owo „prawo” w wizji Spinelliego, do której odnosi się „Biała Księga w sprawie przyszłości UE” zostało przewidziane jako czynnik modelujący społeczeństwo w bardzo określonym, lewicowym duchu:
W okresie rewolucyjnego kryzysu zadaniem ruchu będzie organizacja i przewodniczenie siłom postępowym. Należy w tym celu wykorzystywać wszelkie spontanicznie formujące się organy ludowe – są one jak rozżarzone tygle, w których mieszają się masy rewolucyjne, pragnące przywództwa, a nie plebiscytów. Źródłem wizji i pewności [co do słuszności tego postępowania] nie jest namaszczenie z woli ludu – ona wszak jeszcze nie istnieje, lecz świadomość reprezentowania najgłębszych potrzeb współczesnego społeczeństwa. Zostaną wydane pierwsze zarządzenia, dotyczące nowego porządku, nieuformowane jeszcze masy otrzymają pierwsze struktury społeczne. Dyktatura partii rewolucyjnej stworzy nowe państwo, a wokół niego – nową, prawdziwą demokrację
— czytamy u Spinelliego.
Jeżeli UE w wizji swojej przyszłości powołuje się na te zapisy, oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że „nowy porządek” zostanie wprowadzony wskutek „zarządzeń”, a „nowe państwo” - unijne, jak się należy domyślić - stworzy dyktatura partii rewolucyjnej.
Zresztą w ocenie Spinelliego „przywódcy demokratyczni spełniają dobrze swą rolę jedynie w czasach spokojnych, gdy lud jako całość aprobuje fundamentalne struktury w ich istniejącym kształcie, zaś pożądane zmiany dotyczą aspektów względnie drugorzędnych”.
W czasach rewolucyjnych, gdy nie chodzi o zarządzanie instytucjami, lecz ich tworzenie, praktyka demokratyczna ponosi sromotną klęskę
— podkreśla.
Widać zatem wyraźnie, że UE coraz silniej dryfuje w stronę agresywnego komunizmu, który obrał sobie za cel zniszczenie struktury społecznej i gospodarczej państw członkowskich. Sposób, w jaki to ma nastąpić jest dość łatwy do przewidzenia: „zielone” daniny i inne unijne podatki doprowadzą firmy i gospodarstwa domowe do ruiny, aby zniszczone i upodlone grzecznie „jadły z ręki” lewicowych posiadaczy w zamian za akceptację programów z zakresu inżynierii społecznej. Nie jest przypadkiem, że to spekulanci giełdowi są głównymi beneficjentami patologicznego ETS, na który zgodziła się Ewa Kopacz. Chcą oni kumulować kapitał, aby „inwestować” w tzw. alternatywne formy rodziny, kontrolę urodzeń (aborcja, antykoncepcja) i liczby ludności (eutanazja) oraz wiele innych zabójczych lewicowych wynalazków, które z życia obywateli uczynią prawdziwe piekło na ziemi. Warto dodać, że wówczas o suwerenności, niepodległości i tożsamości polskiej, czy węgierskiej, konserwatywnej, czy katolickiej będzie można najwyżej pomarzyć, ponieważ wszyscy zostaniemy włożeni przemocą w ramy gender i superpaństwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/602033-kryzys-narzedziem-inzynierii-spolecznej-eurokratow