Ten dzielny i skromny człowiek zrobił dla Polski więcej niż Kopernik dla astronomii, Einstein dla fizyki czy Watson i Crick dla genetyki.
Od 21 lipca 2020 r. Donald Tusk i Platforma Obywatelska nie robią nic innego, jak katorżniczo pracują na rzecz najpierw oficjalnego przyjęcia (stało się to 14 grudnia 2020 r.), a potem ratyfikacji decyzji Rady Europejskiej o utworzeniu Funduszu Odbudowy (Next Generation EU). A od 30 kwietnia 2021 r. (przed upływem tego terminu trzeba było złożyć szczegółowe krajowe plany odbudowy) Tusk zamienił się w Heraklesa i wykonał już nie 12 prac, ale jakiś milion, żeby polski KPO został przyjęty przez Komisję Europejską. W dodatku dla Heraklesa to była kara, zaś dla Tuska wyraz jego wielkiej oraz wspaniałej woli pomagania Polsce i Polakom.
Kiedy Donald Tusk ogłosił 3 czerwca 2022 r., jak wiele zrobił dla sprawy Funduszu i KPO, można było tylko żałować, że mówił o tym ze zbytnią skromnością i przypisując sobie za mało zasług. „Komisja (…) chce bardzo pomóc, bo wszyscy wiedzą w jak ciężkiej sytuacji jest Polska i Polacy: wojna, uchodźcy, drożyzna etc. Tam [w instytucjach UE] wszyscy szukają naprawdę powodu, żeby dać te pieniądze, a nie żeby je zablokować” – mówił skromnie Tusk.
Owszem, tam w Brukseli dwoją się i troją, żeby Polsce zrobić dobrze, ale nikt nie zrobił więcej niż Donald Tusk. I ci dobroczyńcy nie kiwnęliby palcem, gdyby nie namowy Tuska. Jak tylko na początku lipca 2021 r. oficjalnie wrócił do polskiej polityki, od razu zabrał się za pomaganie w sprawie KPO: „Tam w Europie, w różnych miejscach, przecież to są ludzie, których znam, oni się łapią za głowę i mnie pytają, o co chodzi. Czy ten Kaczyński nie chce tych pieniędzy, czy się mści na Polakach?”. Czyli oni i Tusk wręcz wciskali pieniądze Polsce, ale rządzący ich nie chcieli: „Ja tego właściwie nie rozumiem, bo i w Komisji to wiedzą, ja o tym dobrze wiem i przecież państwo też to obserwujecie, że przecież PiS bardzo niewiele zrobił”. Pieniądze leżały, a oni nic.
Tusk pomagał wbrew swoim kolegom i partyjnym towarzyszom. Ileż on się nawalczył z eurodeputowanymi z własnej partii, którzy razem z koleżeństwem z innych państw przyjęli 43 rezolucje, żeby Polsce pieniędzy nie dać. Ileż Tusk się natrudził, żeby zneutralizować ponad 100 stanowisk przyjętych w komisjach Parlamentu Europejskiego, by Polsce nie dać ani grosza, a nawet nałożyć na nią dodatkowe kary.
Donald Tusk nie mógł znieść tych rezolucji i tych stanowisk swoich kolegów, a cierpiał przez to i płakał tak bardzo, że łzy Szymona Hołowni nad konstytucją, to tylko letnia mgiełka. Donald Tusk walczył o pieniądze dla Polski na jawie i w czasie snu, bo dzięki temu, że znał większość decydentów, mógł nawiązać z nimi kontakt nawet podczas snu i wpływać na ich podświadomość. Ten dzielny człowiek zrobił dla Polski więcej niż Kopernik dla astronomii, Einstein dla fizyki czy Watson i Crick dla genetyki.
Nawet meczów piłkarskich Donald Tusk nie mógł spokojnie oglądać czując ciężar pieniędzy dla Polski blokowanych z tego powodu, że rząd nie mógł zrobić „tego jednego kroku”. Co tam mecze. Donald Tusk nie mógł spokojnie bawić się z wnukami ani podziwiać kolejnych osiągnięć swojej córki Katarzyny. Cierpiał niebywale. Tym bardziej że potajemnie, żeby nikt się nie dowiedział i nie pomyślał, że się tym chwali, dniami i nocami negocjował odblokowanie pieniędzy dla Polski.
Nawet bardziej nocami negocjował dzielny pan Donald, kosztem snu, żeby jacyś paparazzi tego nie sfotografowali. I w specjalnych klatkach Faradaya, żeby jacyś kelnerzy tego nie nagrali i nie zawstydzili pana Donalda, iż się tak dla Polski poświęca dla sławy, choć to nieprawda. On robi to tak bezinteresownie jak jeszcze żaden polski polityk mniej więcej od 960 r. On wszystko to robi z serca i z miłości do ojczyzny. A nie jakieś für Deutschland, co sugerowali wrogowie Polski i sprawy.
Tyle miesięcy trudu, a wręcz molestowania rządu PiS, żeby zrobił choć mały kroczek, tyle wylanych łez, tyle bitew stoczonych po nocach z urzędnikami z Komisji Europejskiej i wreszcie Ursula von der Leyen mogła zakomunikować o przyjęciu KPO. Dała ten wspaniałomyślny prezent rządowi Mateusza Morawieckiego, a oni nawet tego nie docenili. A przede wszystkim nie podziękowali Donaldowi Tuskowi, bez którego nic by nie było.
Prezent dla rządu PiS pochodzący od Donalda Tuska ma jeszcze tę wspaniałą właściwość, że pozwala nadal przywracać w Polsce praworządność. Za każdy milion wypłaconych euro będzie przywrócony jakiś element praworządności. Nic za darmo, bo praworządność to filar filarów, zasada zasad i cnota cnót. Rządzący sami by nawet nie kiwnęli palcem dla tej najważniejszej z zasad, a dzięki panu Donaldowi zrobią to, co przesunie Polskę ze strefy mroku w sferę jasności.
Dzięki przywracaniu praworządności, a jeszcze bardziej dzięki nagrodzie, którą pan Donald i jego koledzy powinni dostać od wdzięcznego narodu wygrywając następne wybory, a potem wszystkie kolejne do roku 3000, Polska przestanie być suwerenną zakałą Europy. Suwerenność, niepodległość, niezawisłość państwa to absolutne zabobony. Dzisiaj liczą się wyłącznie struktury ponadnarodowe i ponadpaństwowe. Nie popełnimy tego błędu, jaki chcą popełnić np. Niemcy czy Francja, które niby chcą federalnej Europy, ale własnych państw nie zlikwidują, a nawet wręcz przeciwnie. To wbrew postępowi i prawdzie czasu.
Gdy się podsumuje milion prac Tuska jako współczesnego Heraklesa, i wszystko to dla Polski, a nie für Deutschland, można popaść w osłupienie albo zalać się łzami ze wzruszenia. Wypada zakończyć ten należny hołd dla współczesnego Heraklesa klasyką: „Czasem, aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego kraju, zbawca Tusk Donald, naszego kraju Polska. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie - to wilki!”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/601346-dzialania-tuska-mozna-porownac-tylko-do-12-prac-heraklesa