„Myślę, że KE miała spory dylemat. Z jednej strony w sytuacji wojny na Ukrainie Polska pomaga Ukrainie, więc wypadałoby te pieniądze odblokować. Z drugiej strony KE nie chciała stworzyć wrażenia, że odpuściła sobie, porzuciła kwestię praworządności” - powiedziała dziennikarka tygodnika „Sieci”, publicystka i znawczyni spraw międzynarodowych Aleksandra Rybińska w „Salonie Dziennikarskim” - wspólnej audycji publicystycznej portalu wPolityce.pl, Radia Warszawa i tygodnika „Idziemy”, emitowanej na antenie TVP Info.
CZYTAJ TAKŻE:
-NASZ WYWIAD. Obwarowania KE do KPO? Zalewska: Mieszanka bardzo agresywnego kapitalizmu z komunizmem
Rybińska: Pani von der Leyen długo zastanawiała się, jak z tego wybrnąć
Gośćmi redaktora Michała Karnowskiego w „Salonie Dziennikarskim” byli także: Piotr Gursztyn - historyk i publicysta (TVP Historia), Maciej Pawlicki - producent telewizyjny i publicysta oraz dziennikarz „Sieci”, portalu wPolityce.pl i telewizji wPolsce.pl Jakub Maciejewski, który ze studiem łączył się na żywo z Kijowa.
Właśnie widać pomnik Matki Ojczyzny, ogromne ukraińskie flagi. Trzy miesiące temu była tu zgroza, byłem tam, kiedy wkroczyły pierwsze rosyjskie czołgi. Dziś pierwsze zwycięstwo Ukraina ma już za sobą
— podkreślił na początku programu nasz reporter wojenny.
Pierwszym tematem była jednak decyzja Komisji Europejskiej o odblokowaniu dla Polski środków z Krajowego Planu Odbudowy. Czy pieniądze z tego funduszu rzeczywiście zostaną nam wypłacone, czy też należy raczej wstrzymać się z optymizmem?
W mojej ocenie jest to decyzja polityczna jasna ze strony Komisji Europejskiej. Myślę, że KE miała spory dylemat. Z jednej strony w sytuacji wojny na Ukrainie Polska pomaga Ukrainie, więc wypadałoby te pieniądze odblokować. Z drugiej strony KE nie chciała stworzyć wrażenia, że odpuściła sobie, porzuciła kwestię praworządności
— oceniła Aleksandra Rybińska.
Myślę, że pani von der Leyen długo zastanawiała się, jak z tego wybrnąć i ostatecznie doszła do wniosku, że ze względów wizerunkowych, ale i politycznych, dyplomatycznych, nie należy tych pieniędzy dłużej blokować
— dodała.
Skoro przewodnicząca Komisji Europejskiej powiedziała, że pieniądze zostaną odblokowane, to zapewne tak będzie, ale są oczywiście pewne warunki, obwarowania, które musimy spełnić. Zobaczymy, ale moim zdaniem jednak polityczna decyzja, aby je odblokować, już zapadła
— podkreśliła publicystka „Sieci”.
Gursztyn: Pozycja Komisji Europejskiej osłabła
Piotr Gursztyn zwrócił z kolei uwagę, że środki z Krajowego Planu Odbudowy wypłacane będą w systemie transz, które to są ściśle powiązane z wyznaczonymi przez Komisję Europejską „kamieniami milowymi”, czyli warunkami do spełnienia dla poszczególnych krajów członkowskich, aby mogły z tych pieniędzy skorzystać.
Może więc być tak, że transza nr 1, 2, 3, przyjdzie, ale z opóźnieniem, a potem znów będzie bujanie się z kolejnymi transzami z realnych lub wymyślonych powodów
— ocenił historyk i publicysta.
Kontekst wojny na Ukrainie jest taki, że pozycja KE osłabła, co mnie zresztą specjalnie nie martwi. Nikt w naszym regionie już nie powie o Europie jako wspólnocie wartości. A to był taki argument na zasadzie trochę szantażu, że oto starszy brat z Brukseli wie lepiej, co jest praworządnością i tak dalej. To przestaje działać, ale realna polityka nie przestanie działać, więc może być bardzo różnie
— wskazał.
Czy ten kompromis był bolesny? No w sumie tak, był to bardzo trudny wybór. Jakiś czas temu były głosy: wywróćmy to, zrezygnujmy, bo to i tak są pożyczki, które będziemy musieli spłacać. Ale nie zrobił tak żaden z krajów członkowskich, Polska byłaby jakimś wyjątkiem, czego nie rozumiałaby nasza opinia publiczna, nasz biznes, odbiłoby się to również na kursie złotego
— zauważył
Wybór nie był więc łatwy, ale na tym też polega polityka: trzeba manewrować, reagować w trudnych sytuacjach
— podsumował Piotr Gursztyn.
Pawlicki: Polski rząd musi być bardzo ostrożny
Publicysta i reżyser Maciej Pawlicki przyznał, że jest w tej kwestii „daleki od entuzjazmu”.
Żałuję, że nie została zbadana ta kwestia, którą proponował pan poseł Saryusz-Wolski, czyli zamiast pożyczania tych kilkunastu miliardów z UE, to pożyczenie ich w innym miejscu, postawienie Unii w takiej sytuacji, by to ona miała pewien problem. Bo tak jak mówili przedmówcy, ma kłopot wizerunkowy, strasznie się skompromitowała tymi swoimi pozorowanymi działaniami, więc jest trochę „na musie”
— zwrócił uwagę.
Z drugiej strony te wszystkie „kamienie milowe”, które - jak to zwykle bywa w UE - mają ładną, ale enigmatyczną nazwę, te chyba 300 punktów które Polska może wypełnić, to jest taki trochę pełzający mechanizm uzależnienia, takiego bardzo poważnego precyzowania, zwiększania władzy biurokratów
— zaznaczył Pawlicki.
Mam wrażenie, że biurokraci brukselscy omijają to oczekiwanie na wyrok TSUE, wprowadzają prawem kaduka, cały czas poszerzają swoją władzę i myślę, że polski rząd jest świadomy, że musi być bardzo ostrożny przy poddawaniu się w kolejnych obszarach, bo tam są bardzo poważne zalecenia
— ocenił.
To są bardzo konkretne „łapska” unijne coraz bardziej wpychane tam, gdzie nie powinny
— podsumował reżyser.
„Berlin będzie mieć teraz problem z własnym modelem gospodarczym”
Piotr Gursztyn powiedział z kolei, że trzeba patrzeć, czy szklanka jest do polowy pusta, czy też do połowy pełna.
A polska szklanka jest pełna nawet więcej niż do połowy, ponieważ polska gospodarka staje się coraz bardziej konkurencyjna, coraz większa, więc takich „przygód”, że ktoś będzie stawiał nam jakieś warunki z praworządnością, również jeśli nie będzie to miało związku z jakimiś rzeczywistymi powodami, będzie coraz więcej
— zwrócił uwagę.
Aleksandrę Rybińską redaktor Karnowski zapytał, czy w obliczu nadchodzącego „huraganu ekonomicznego”, niemiecka gospodarka będzie bardziej potrzebować zasilania z Polski.
Z pewnością potrzebuje tego zasilania, jednak musimy spojrzeć na to, że z biegiem lat to powiązanie naszych gospodarek jednak maleje. Jest to więc pytanie, czy ta współzależność będzie długotrwała
— oceniła znawczyni spraw międzynarodowych.
Niemcy zresztą w ogóle mają problem, bo ten cały ich model oparty na współpracy, dialogu z Rosją, ten model merkantylistyczny, dyplomacja samochodowa, jak nazywała go pani kanclerz Merkel, znalazł się w kryzysie. I teraz Niemcy będą mieć inne problemy niż to, czy światowa gospodarka spowolni. Berlin będzie mieć teraz problem z własnym modelem gospodarczym
— stwierdziła Rybińska.
Maciejewski: Niewiarygodna kompromitacja KE
Jakuba Maciejewskiego - dziennikarza tygodnika „Sieci”, portalu wPolityce.pl i telewizji wPolsce.pl, a obecnie także reportera wojennego, Michał Karnowski zapytał o to, czy spór między Komisją Europejską a Polską jest zauważany na Ukrainie i w jaki sposób postrzegają go Ukraińcy.
W rozmowach z Ukraińcami można dostrzec, że oni zauważają pewne napięcia Polski z UE, ale chciałbym przytoczyć historię sprzed paru dni, kiedy siedziałem w podziemiach, w ostrzeliwanym przez Rosjan miasteczku w Donbasie. Siedziała tam również amerykańska ochotniczka w armii ukraińskiej, siedział brytyjski ratownik medyczny, ukraiński żołnierz i polski dziennikarz
— powiedział Maciejewski.
I w pewnym momencie Ukrainiec powiedział tak: tutaj, w tym schronie, jest teraz cały Zachód, ten w sensie kulturowym: Polska, Ukraina, Wielka Brytania i Ameryka. Czyli ci, którzy wyznają wartości, bo oczywiście Zachód to nie jest kierunek na mapie, tam, gdzie kompas wskaże, tylko zbiór wartości. A wojna pokazała, jak bardzo nie na Zachodzie leżą Niemcy
— ocenił.
Ukraińcy odnotowują bowiem przede wszystkim to, że broń z Niemiec po prostu do nich nie idzie. Słyszą te obietnice, może część społeczeństwa się na to nabiera, ale żołnierze, na których lecą rosyjskie rakiety sfinansowane przez niemieckie euro, czekają: pokażcie nam te haubice, te czołgi, o których mówił kanclerz Scholz. Brakuje konkretów
— dodał.
Ewidentnie widać, że mamy dziś dwa Zachody: ten nawiązujący do tradycji wolności, szacunku, którym jest właśnie ten pas transatlantycki, o którym mówił ukraiński żołnierz w podziemiach miasteczka w Donbasie. A z drugiej strony - ten Zachód niemiecko-francuski, który potrafi, jak w przypadku KPO, robić nam łaskę, że może wypłaci nam pieniądze
— wskazał reporter wojenny.
Wyobraźcie sobie państwo, że idziecie do banku, bierzecie kredyt - bo KPO jest przecież właśnie kredytem - i bank mówi wam: dobra, spłacajcie raty, ale pieniędzy z tego kredytu nie dostaniecie, macie go tylko spłacać
— podkreślił dziennnikarz.
To niesłychane, że Komisja Europejska nas w ogóle przed takim dylematem postawiła. To jest coś, co w przyszłości będzie oceniane jako niewiarygodna kompromitacja. My musimy dzisiaj też to odnotować, umacniać się w przekonaniu, ze KE, złożona bardzo często z nieudaczników - Ola Rybińska może pewnie więcej powiedzieć o tym, jak Ursula von der Leyen zniszczyła niemiecką armię, kiedy kierowała resortem obrony narodowej - nie ma prawa narzucać warunków suwerennym państwom
— ocenił Maciejewski.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/601333-polski-kpo-wojna-w-ukrainie-pokazuje-ze-mamy-dwa-zachody