„Prędzej potrafię sobie wyobrazić - przepraszam, że to powiem - kompromis z Putinem, niż kompromis z Kaczyńskim” - stwierdził publicysta Jacek Żakowski w „Poranku Radia TOK FM”. Żakowski i jego goście sugerowali ponadto, że Jarosław Kaczyński i Viktor Orban są postrzegani w Unii Europejskiej jako „wariaci”, a co więcej - że premier Węgier jest jak pijany „Józek” nakręcający całą rodzinę i czyniący ją patologiczną, mimo że „Marysia i Andrzejek są w porządku” (w roli „Józka” może występować również Putin i na tle obu „Józków”, węgierskiego i rosyjskiego, co ze zgrozą zauważyła „Trzódka” Żakowskiego, prezes PiS jawi się już jako polityk, z którym można się dogadać, jednak zdaniem prowadzącego absolutnie robić tego nie wolno).
CZYTAJ TAKŻE: Obrzydliwe! Żakowski w „GW”: Rusofobia nie przekreśliła naszej ksenofobii. Nasza gościnność to bajka. Mamy ze sobą problem
Reformy PiS jak rewolucja bolszewicka i „wariaci” w Unii Europejskiej
Rozmowa dotyczyła przede wszystkim środków z KPO dla Polski i tego, jak wielką łaskę wyświadcza nam Komisja Europejska. Deklaracja Żakowskiego w sprawie kompromisu z Putinem nie była jedynym rosyjskim akcentem. Zmiany, które PiS wprowadzał w wymiarze sprawiedliwości, i których odwrócenie jest jednym z „kamieni milowych” Komisji Europejskiej do wypłaty KPO, „Trzódka” była łaskawa porównać do… rewolucji bolszewickiej.
Władza dostała pewną promesę, problem polega na tym, że naruszenia praworządności w Polsce mają charakter strukturalny i fundamentalny
— stwierdził Tomasz Lis.
To jest rewolucja
— ocenił Żakowski.
To tak jakby powiedzieć Leninowi: damy ci 100 zł, ale musicie cara przywrócić
— wtrącił jeden z rozmówców.
I przywrócić po rozstrzelaniu najlepiej
— skomentował Tomasz Lis.
No, takie rzeczy się po prostu nie dzieją. Najlepiej ożywić go, no po prostu car wiecznie żywy
— dowodził Tomasz Wołek.
Problem jest fundamentalny, on nie jest polityczny, nie jest taktyczny. Czy Jarosław Kaczyński może zdecydować się zakończyć swoją rewolucję - to jest jedno pytanie, czy też jest bardziej prawdopodobne, że przywódcy państw europejskich w Radzie Europejskiej uznali: no dobra, mamy już jednego wariata, możemy mieć dwóch…
— zastanawiał się Jacek Żakowski.
No nie, mamy jeszcze Orbana na głowie…
— wtrącił jeden z gości, najwyraźniej nie zrozumiawszy prowadzącego, który poczuł się w obowiązku doprecyzować, że wariatem był łaskaw nazwać właśnie Orbana.
To była taka manifestacja, gest dobrej woli. Zróbcie coś dla nas, pomóżcie nam, chcemy dać wam te pieniądze, ale spełnijcie dla nas przynajmniej te dwa, trzy warunki
— stwierdził Tomasz Lis, zapominając najwyraźniej, że dla Unii Europejskiej robimy bardzo wiele, m.in. wspierając Ukrainę w jej walce z rosyjskim najeźdźcą, przyjmując najwięcej ukraińskich uchodźców i jasno artykułując, że jakiekolwiek „kompromisy” z Putinem są drogą donikąd.
Kompromis z Putinem łatwiejszy niż z Kaczyńskim?
Szkoda, że ta pani von der Leyen ma tyle rzeczy na głowie, że tego wszystkiego nie zdąży przeczytać. Bo rzeczywiście sytuacja jest kompletnie jasna, tu nie ma pola do kompromisu, to jest sytuacja zerojedynkowa
— podkreślił.
Prędzej potrafię sobie wyobrazić - przepraszam, że to powiem - kompromis z Putinem, niż kompromis z Kaczyńskim
— stwierdził prowadzący.
Ale ona chce mieć problem z głowy
— odparł Tomasz Lis i aby zatrzeć straszliwe wrażenie, jakie mogła wywrzeć na słuchaczach dziwaczna wypowiedź Żakowskiego, pospieszył z „zagadaniem” tematu i zacytowaniem Gariego Kasparowa.
Dwa dni temu Kasparow napisał, że aby zrozumieć Putina, stawiać jakieś diagnozy, to czytajcie Mario Puzo. Władza, pieniądze, w Polsce jest trochę tak samo. To jest nie tyle kwestia praworządności, tylko charakteru, immanentnych cech tej władzy
— podkreślił były naczelny „Newsweeka”.
Orban jako patologiczny „Józek” i Jaruzelski jako prawie że demokrata
W dalszej części audycji redaktor Jacek Żakowski postanowił wprowadzić słuchaczy w arkana „zjawiska zawężania”. W podejściu Komisji Europejskiej do Polski mamy bowiem, jego zdaniem, do czynienia z zawężeniem konfliktu.
Myślę, że jest też problem tego zjawiska zawężania. Jak masz patologiczną rodzinę obok siebie, to zawsze mówisz tak: to wszystko przez tego Józka, bo Marysia to w gruncie rzeczy jest fajna i Andrzejek też, tylko ten Józek tak ich nakręca. Próbujesz zawęzić konflikt i tutaj też mamy do czynienia z takim zawężaniem.
Na pytanie Tomasza Lisa, kto w tej metaforze jest Józkiem, prowadzący wskazał na Wiktora Orbana.
Moim zdaniem Orban, wszystko przez tego Orbana, ewentualnie ejszcze może być przez Putina. Zawężasz i wychodzi ci, że z tym Kaczyńskim to się jeszcze można dogadać. Dla mnie to błąd. Nie można
— ocenił.
W dalszej części rozmowy okazało się nie tylko, że lepiej zawierać kompromisy ze zbrodniarzami wojennymi niż z politykami, którzy wygrywają wybory i wprowadzają swoje ustawy, ale również - że architekt stanu wojennego, Wojciech Jaruzelski, był w sumie prawie że demokratą. Rozmowa zeszła bowiem na 4 czerwca (ten z 1989 r., nie 1992) i zapoczątkowane wówczas przemiany ustrojowe.
Generał Jaruzelski jako prezydent nie przeszkadzał w tych przekształceniach ustrojowych…
— zaczął Wołek
Przeciwnie, on pomagał złamać opór swojego obozu
— odpowiedział Żakowski.
Tak, twardogłowych swoich
— powiedział Wołek.
Akurat dziwaczne stwierdzenia na temat Rosji i Putina nie są nowością w wykonaniu Żakowskiego, który jeszcze kilka lat temu pomstował na polską „rusofobię”, przekonując, że partnerstwo wschodnie się nie sprawdzi, bo… Janukowycz chce na Wschód, nie na Zachód.
Żakowski to kolejny antyputinowiec- neofita?
W swoich diagnozach dziennikarz TOK FM nie był zresztą wówczas osamotniony, ponieważ wiele osób z jego środowiska dopiero po 24 lutego obudziło się, że Putin to zbrodniarz wojenny i morderca. Tacy antyputinowcy neofici (choć dobrze, że prędzej czy później jednak stali się antyputinowcami), jeszcze 10 lat temu straszyli, że gdy PiS dojdzie do władzy, doprowadzi do wojny z Rosją, że polska rusofobia jest zła, nakręca ją właśnie PiS, a Putin w sumie wykonał w Smoleńsku piękny gest, przytulając Tuska i powinniśmy to docenić. Ci sami z upodobaniem przyszywają dziś PiS do Putina, chyba tylko dlatego, że nie lubią PiS-u. Koniec końców jednak, nawet po 24 lutego, w zestawieniu Kaczyński-Putin, wygra dla nich zawsze Putin, niezależnie od tego, co by zrobił.
Inna sprawa, to jak bardzo trzeba nienawidzić Jarosława Kaczyńskiego, aby twierdzić, że bardziej byłoby się skłonnym do kompromisu z nieobliczalnym rosyjskim satrapą.
Panie redaktorze Żakowski, abstrahując już od Pańskich poglądów politycznych i stosunku do Jarosława Kaczyńskiego, to co obserwujemy od trzech miesięcy na Ukrainie, rosyjskie bestialstwo, przemoc, bezczelność i okrucieństwo Putina, są właśnie wynikiem tego, że zachodni przywódcy lubili zawierać z nim to, co uważali za „kompromisy”. Zarówno Panu, jak i Pana Trzódce polecamy również dokładniejszą lekturę Kasparowa, który m.in. w książce „Nadchodzi zima”, na kilka lat przed pełnoskalowym atakiem Rosji na Ukrainę, opisał właśnie, do czego prowadzą „kompromisy” z Putinem.
aja/TOK FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/601213-predzej-z-putinem-niz-z-kaczynskim-zakowski-skandalicznie