„Ukraina w planach niemieckiej hegemonii jest im [Niemcom] do niczego niepotrzebna. Oni najbardziej chcieliby jak najszybszego zakończenia konfliktu z jakimkolwiek rezultatem, aby przede wszystkim przejść do współpracy z Rosją, która dawałaby im dostęp do rosyjskich surowców i zapewniała możliwość utrzymania wiodącej, czy też hegemonistycznej pozycji w Europie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl były szef polskiej dyplomacji, europoseł PiS Witold Waszczykowski.
CZYTAJ TAKŻE: Polska pomoże w eksporcie zboża! Premier: Będziemy hubem gospodarczym dla Ukrainy. Polskie firmy będą brały udział w odbudowie
wPolityce.pl: Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że Polska będzie hubem gospodarczym dla Ukrainy, a polskie firmy będą brały udział w odbudowie tego kraju. Jak Pan to wszystko widzi? Jakie są jeszcze przeszkody do pokonania? Jak to ma wyglądać?
Witold Waszczykowski: Główną przeszkodą jest oczywiście ciągle wojna, niszczenie Ukrainy. Nie wiem w związku z tym, jak ten konflikt się zakończy, jakim rezultatem i jaka będzie skala zniszczeń oraz potrzeby. Tego nie wiemy. Natomiast mimo tego mamy już pierwsze dyskusje w Brukseli i wokół, pewne przymiarki na temat odbudowy Ukrainy, bo jednak przynajmniej w Parlamencie Europejskim wierzymy, że Ukraina się obroni, być może nawet tę wojnę wygra i będzie w następnych miesiącach bądź latach konieczność poważnego wsparcia. Stąd też pojawiają się już koncepcje jakiegoś planu Marshalla, choć plan Marshalla wyglądał inaczej niż dzisiejsze regulacje unijne, w związku z tym w pewnych kręgach mówi się o „planie brukselskim”. Musiałoby to inaczej wyglądać. Być może byłoby to połączone z jakimś procesem akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej. Tak jak powiedziałem, pewne inicjatywy się więc rodzą. One są bardzo ogólne. Wiemy już, że takie myślenie jest w Kijowie. Z Kijowa w Europę i świat wyruszają różne delegacje, które proponują różnym państwom europejskim odbudowę różnych sektorów gospodarczych Ukrainy. Takie plany na przykład słyszałem, kiedy dwa tygodnie temu byłem w Berlinie, gdzie jeden z ukraińskich parlamentarzystów sugerował, które sektory jakim państwom można by zaproponować. To wszystko jest oczywiście przedwczesne, aby dochodzić do szczegółów, ale faktem jest, że tego typu myślenie i próby rozdzielania państw i sektorów odbudowy już się pojawiają. Stąd też jest oczywiste, że Polska, która jest nie tylko sąsiadem Ukrainy, ale w tej chwili najbardziej zaangażowanym państwem w pomoc Ukrainie, powinna w tych planach uczestniczyć. Forma jest oczywiście do dyskusji, do debaty, do decyzji, na ile nas stać, jaki poziom współpracy moglibyśmy wnieść, na jakie źródła zewnętrzne współfinansowania takich projektów możemy liczyć, ale dobrze, że premier trzyma rękę na pulsie i nie zapomina o tym.
Znamienne jest stanowisko polityków niemieckich - Niemcy są krajem, który nie jest chętny do pomocy Ukrainie w sytuacji, za to jest bardzo chętnym do zarabiania na odbudowie tego kraju. Jak ocenić tego typu postawę?
Jako hipokryzję oczywiście, bo Ukraina w planach niemieckiej hegemonii jest im do niczego niepotrzebna. Oni najbardziej chcieliby jak najszybszego zakończenia konfliktu z jakimkolwiek rezultatem, aby przede wszystkim przejść do współpracy z Rosją, która dawałaby im dostęp do rosyjskich surowców i zapewniała możliwość utrzymania wiodącej, czy też hegemonistycznej pozycji w Europie. Ukraina nie ma takich źródeł surowców, które by Niemcom pozwalały utrzymać doktrynę polityczną hegemonii, natomiast jak już się pojawi rynek, na który mogą sprzedać, to oczywiście Niemcy skwapliwie wejdą. Niemcy to jest gospodarka proeksportowa - produkują praktycznie wszystko: i samochody, elektronikę, i wielką chemię, komponenty do przemysłu energetycznego, i infrastrukturę, jest to więc zrozumiałe, że czyhają na tę okazję, natomiast głęboko nieetyczne, bo jak widać nie chcą pomóc Ukrainie wygrać tej wojny.
Pan premier Morawiecki powiedział o tym hubie gospodarczym, jakim miałaby być Polska. Jakie to daje Polsce szanse? Ukraina jest w końcu potężnym producentem żywności i wydaje się, że tutaj ta współpraca z Polską trochę ten układ sił w Unii Europejskiej mogłaby pod pewnymi względami zmienić.
Pewnymi, dlatego że my nie jesteśmy w stanie wywieźć tego ziarna, zarówno pszenicy, zbóż, jak i słonecznika. Jesteśmy najbliżej, mamy dużą granicę, ale są pewne ograniczenia, jak szerokość torów, co powoduje, że wagony na polskiej granicy musiałyby być przestawiane na inny rozstaw kół. To spowalnia. Do tego dochodzi jeszcze ilość taboru kolejowego. Ukraina eksportowała miliony ton zboża i to wszystko szło statkami przez porty, między innymi Odessę. Dzisiaj takiej ilości nie da się wywieźć ani transportem samochodowym, ani żelaznym czyli kolejowym, ale to nie znaczy, że się nic nie da. Oczywiście jakiś procent tego eksportu można zrobić.
Są też pewne koncepcje, żeby to robić przez Białoruś i następnie Litwę do Kłajpedy, bo to są terytoria starego Związku Radzieckiego i tam pewnie istnieje sieć kolejowa dostosowana do szerokich torów, ale tu jest niebezpieczeństwo - trzeba byłoby wejść w jakieś układy z Łukaszenką, który przecież też jest objęty sankcjami. Niemniej jednak nawet jeśli pozostawimy z boku kwestię wywozu zbóż, to w przyszłości lwia część towarów służących do odbudowy Ukrainy będzie szła przez Polskę, z Europy Środkowej, czy nawet z Niemiec. Jeśli oni wyrwą jakiś duży procent udziału w tej odbudowie, to wszystko musi iść przez Polskę i rzeczywiście Polska może tutaj być tym centrum dostarczania, przeładowywania itd. pomocy dla Ukrainy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/600971-waszczykowski-ukraina-nie-jest-niemcom-do-niczego-potrzebna