Warszawski sąd umorzył sprawę karną dziennikarki tygodnika „Polityka” Ewy Siedleckiej. Uznał, że czyn, który jej zarzucono, czyli zniesławienie sędziów Macieja Nawackiego i Konrada Wytrykowskiego, miał znikomą szkodliwość społeczna, a co za tym idzie, do przestępstwa nie doszło. Obaj sędziowie, w rozmowie z portalem wPolityce.pl, podkreślali, że sąd nie uniewinnił dziennikarki. Maciej Nawacki zapowiada dalsze kroki karne.
W grudniu 2021 Ewa Siedlecka została uznana winną i skazana (na niewielką grzywnę) przez sąd pierwszej instancji. Uznano, że dziennikarka zniesławiała obu sędziów, określając ich mianem „hejterów” i jednocześnie zarzucając sędziemu Maciejowi Nawackiemu stalking oraz wynoszenie dokumentów służbowych. Uzasadnienie w pierwszej instancji było kompromitujące dla dziennikarki.
Dokonując wpisu, którego dotyczy zarzut z pkt. I aktu oskarżenia, oskarżona niewątpliwie pomówiła pokrzywdzonych o takie postępowanie, które mogło poniżyć ich w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla wykonywania: Konrada Wytrykowskiego – zawodu sędziego Sądu Najwyższego, a Macieja Nawackiego zawodu sędziego i nauczyciela akademickiego, zaś dodatkowo Macieja Nawackiego funkcji członka Krajowej Rady Sądownictwa
– czytamy w uzasadnieniu z grudnia 2021 roku.
Umorzenie sprawy
Dziś warszawski sąd zadecydował, że sprawa Ewy Siedleckiej zostanie umorzona, a czyn którego miała się dopuścić ma znikomą szkodliwość społeczną. Jednocześnie nie doszło do uniewinniania dziennikarki, a sędzia zasądziła od Siedleckiej koszta z tytułu prowadzenia sprawy, na rzecz sędziów Nawackiego oraz Wytrykowskiego. Poprosiliśmy obu sędziów o komentarz.
Ten wyrok, z punktu widzenia dojścia do prawdy jest dla nas korzystny. Dlaczego? Sąd umorzył postępowanie, powołując się na znikomą szkodliwość społeczną, ale stwierdził, iż czyn ten został popełniony, a pani Siedlecka kłamała, twierdząc, że miałem dopuścić się czynu stalkingu, wynoszenia dokumentów, że przynależałem do jakiejś grupy hejterskiej i że kierowałem jakąś akcją obrażania I Prezes SN. Trudno się zgodzić, że mamy do czynienia ze znikomą szkodliwością społeczną. Daje mi to podstawę do dochodzenia roszczeń odszkodowawczych od redakcji, które te kłamstwa rozprowadzały. Liczę się z tym, że w doktrynie istnieje spór, czy tego rodzaju czyny powinny być objęte ściganiem karnym. Niemniej jednak, to ustawa o tym decyduje. Ostatecznie dziś stwierdzono, że doszło do medialnych kłamstw.
– powiedział portalowi wPolityce.pl sędzia Maciej Nawacki, członek prezydium KRS.
Sąd przyznał, że został popełniony czyn zabroniony na moją szkodę. Ocenił jednak stopień społecznej szkodliwości jako znikomy. Stało się tak, gdyż pani Siedlecka nie miała wiodącej roli w tej kampanii dyfamacyjnej. Ta należała do innych dziennikarzy i nie tylko. Wystąpię o uzasadnienie tego wyroku i będę się zastanawiał nad dalszymi krokami prawnymi
– skomentował decyzję sądu sędzia Konrad Wytrykowski z Sądu Najwyższego.
Przy okazji dzisiejszego wyroku warto zadać sobie pytanie, czy dla innych dziennikarzy, w podobnym przypadku, sąd byłby równie łaskawy i wyrozumiały? Wiemy, że w wielu przypadkach odpowiedź brzmi negatywnie.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/600274-sprawa-siedleckiej-umorzona-ale-uniewinnienia-nie-ma