Coraz więcej bezczelnych podszeptów Zachodu o konieczności pójścia na ustępstwa. Mija 90. dzień bestialskiej napaści Rosji na Ukrainę, a nad mogiłami barbarzyńsko pomordowanych cywilów słychać kolejne głosy wzywające do odpuszczenia części terytorium, by umożliwić Putinowi wyjście z tej wojny „z twarzą”. Tyle jest warta suwerenność i praworządność dla krajów, które rozliczają nas z demokratycznych wartości. I tylko Polska, tak dręczona przez rozmaite „prodemokratyczne” gremia unijne, rozumie prawdziwe znaczenie tych pojęć. Bez niezłomnej postawy prezydenta Andrzeja Dudy i polskiego rządu, Ukrainę dawno spisano by na straty.
Suwerenność ponad wszystko
Nie ma wątpliwości, że rozgrywają się właśnie historyczne przełomy. Formuje się nowy kształt Europy, rysują się nowe sojusze, wykuwa się nowy duch porozumienia. Niezwykle ważne i porywające wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy przez Radą Najwyższą Ukrainy potwierdza, że nowa siła, jaka wyrosła z antyrosyjskiego oporu jest siłą niezłomną. Nie ma w niej miejsca na tanią ustępliwość i poddanie suwerenności, wbrew temu, czego coraz bezczelniej oczekuje Zachód.
Niestety, w Europie w ostatnim czasie pojawiały i pojawiają się także niepokojące głosy, żeby Ukraina uległa żądaniom Putina. Chcę jasno powiedzieć: tylko Ukraina ma prawo decydować o swojej przyszłości. Tylko Ukraina ma prawo sama o sobie decydować! Świat, wspólnota międzynarodowa powinien się domagać od Rosji zaprzestania agresji, całkowitego wycofania się z terytorium Ukrainy, zaprzestania naruszania prawa międzynarodowego. Nie ma mowy o żadnym negocjowaniu i decydowaniu ponad głową Ukrainy! Nic o Was bez Was! Absolutnie! To żelazna zasada! Musi być przestrzegana!
— powiedział stanowczo w Kijowie prezydent Andrzej Duda. Zaapelował też jednoznacznie do przywódców państw, alarmując, że „po Buczy, Borodiance, po Mariupolu nie może być powrotu do business as usual z Rosją”:
Szanowne Panie i Panowie Prezydenci, Szanowni Państwo Premierzy, Szanowni Państwo Posłowie do parlamentów całego świata! Nie może być powrotu do business as usual! Uczciwy świat nie może tego zrobić, przechodząc do porządku dziennego nad zbrodnią, nad agresją, nad łamaniem podstawowych zasad.
Czy świat usłyszał? Zapewne! Ale cynizm, zakłamanie i egoistyczna troska o własne interesy skutecznie blokują szlachetność działań. Wciąż grana jest ta sama pieśń o patrzeniu w powojenną przyszłość. Macron powiela swoje bałamutne rady, że należy stworzyć Putinowi warunki do wyjścia z twarzą i oddać część Ukrainy. Echo tych bredni brzmi też w Niemczech, we Włoszech, a nawet wybrzmiało w ustach byłego sekretarza stanu USA, który stwierdził, że „Ukraina powinna być gotowa na oddanie części terytorium na rzecz Rosji”](https://wpolityce.pl/polityka/599796-oburzajace-slowa-kissingera-minister-szrot-odpowiada). Wygląda na to, że gdyby nie Polska, marny byłby los Ukrainy. Nie dziwi więc wzmożony atak na polskie władze, rozgrywany na tak wielu poziomach i nadciągający z tak wielu stron.
Historyczna szansa
Podczas, gdy zachodni przywódcy – zwłaszcza Francja i Niemcy – szukają sposobu na bezkosztowy powrót do przedwojennego biznesu i zachowania własnych interesów, los barbarzyńsko napadniętej przez Rosję Ukrainy porusza jednak sumienia społeczeństw. Niemiecka prasa coraz częściej punktuje bierność Scholza. Głos zabierają także politycy. Deputowany CDU zapytał wczoraj wprost: „Co jest nie tak z Olafem Scholzem? Polski prezydent już drugi raz odwiedził Ukrainę w czasie wojny”.
To tylko jeden z bardzo licznych głosów wskazujących na szeroką refleksję dotyczącą bierności Zachodu. Postawa Polski jest jednoznaczna, bardzo pozytywnie postrzegana i doceniana. Widać, że formuje się w Europie zupełnie nowa jakość porozumienia i nowy układ sił. Prezydent Estonii Alar Karis jasno mówi o tym, że Europa potrzebuje lidera, kogoś z kim Stany Zjednoczone będą mogły rzeczowo rozmawiać w obecnej sytuacji i wskazuje na przywództwo prezydenta Andrzeja Dudy.
Potwierdzenie przywództwa Polski płynie także bezpośrednio z Ukrainy. Prezydent Zełenski mówi wręcz o przyjaźni narodów, o 90-milionowej sile dwóch krajów, o nowym, historycznym porozumieniu i otwarciu. I rzeczywiście, nasza wspólna, momentami tragiczna, bolesna historia, która sprawiała, że byliśmy momentami narodami wrogimi, dziś, w nowych realiach, w kolejnych pokoleniach ma szansę zostać przeniesiona w nowy wymiar przebaczenia win. W obliczu rosyjskich zbrodni popełnianych dziś w Ukrainie, staliśmy się braćmi, którzy niosą pomoc potrzebującym. To stwarza przestrzeń do stanięcia w prawdzie, pochylenia się z należną uwagą nad historią i przejściem w nowy etap. Wyraził to niezwykle wzruszająco prezydent Andrzej Duda podczas wspomnianego wyżej wystąpienia przez Radą Najwyższą Ukrainy:
Moment dziejowy sprawia, że Ukraina i Polska mają niesamowitą polityczną szansę jako dwa blisko spokrewnione narody tej samej części Europy. Nasze oba narody to długie wieki historii. Historii wspaniałej, ale w wielu momentach także i bardzo trudnej. Popełniliśmy wzajemnie wiele błędów, za które zapłaciliśmy wysoką cenę. Mówił o tym na Ukrainie, we Lwowie, Papież Jan Paweł II, wielki orędownik pokoju i pojednania polsko–ukraińskiego. Przypomnę jego pamiętne słowa:
„Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności”. Tak powiedział Jan Paweł II we Lwowie. (…) Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, wspólnie realizujemy to przesłanie. I musimy je realizować nadal w oparciu o prawdę i wzajemny szacunek.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że wieje właśnie wiatr historii. O wielkości jednostki, przywódców, narodów świadczy to, jak się wobec niego ustawią. Trudno nie przytoczyć tu fragmentu „Ballady o trzęsących się portkach” Gałczyńskiego: „Gdy wieje wiatr historii, Ludziom jak pięknym ptakom Rosną skrzydła, natomiast Trzęsą się portki pętakom“. I pewnie gdyby nie ta barbarzyńska wojna, wielu przywódców Zachodu miałoby więcej okazji do ukrycia swojego tchórzostwa i cwaniactwa. Dziś jasno widać kto jest kim. Gdyby nie Polska, Zachód wepchnąłby Ukrainę w bestialskie łapy Putina. Niemcy nie kiwnęłyby nawet palcem, poświęcając w tej grze również nieposłuszną im Polskę…
CZYTAJ TAKŻE: Marzena Nykiel: Macron, Michnik i europejskie „elity” już ustawiają się do resetu z Rosją, a Niemcy krytykują Polskę za blokadę rosyjskiej kultury. Obłęd nadciąga!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/599825-gdyby-nie-polska-i-prezydent-dudazachod-pogrzebalby-ukraine