„W tej chwili od strony ukraińskiej nie oczekuję żadnych specjalnych kroków. Myślę, że jeśli chodzi o kwestie historyczne, to jest jasne, że pewne wydarzenia będą zawsze postrzegane trochę inaczej” – mówi Agnieszka Romaszewska-Guzy w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Zapytana o główne wnioski po wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Kijowie, odpowiada:
Widać z tego, że polsko-ukraińskie relacje są w bardzo dobrym stanie. Są tak dobre, że w takich sytuacjach człowiek ma obawy, zwłaszcza jeżeli mu na czymś zależy, a mnie zawsze zależało na tym, żebyśmy z naszymi wschodnimi sąsiadami mieli maksymalnie dobre relacje, bo zawsze miałam poczucie, że jest to nasz bezpośredni, zasadniczy interes, i teraz trochę się boję, żeby to się nie zepsuło. W zasadzie jest tak dobrze, że aż niemożliwe, żeby było tak dobrze. Oczywiście mówię nieco żartobliwie, bo przecież cały czas mamy wojnę. Ukraina jest w naprawdę strasznej sytuacji
Teraz rozumiem, że Rosjanie podczas wizyty pana prezydenta Andrzeja Dudy ostrzelali na wszelki wypadek Kijów, żeby zaznaczyć swoje stanowisko i pokazać swoje „braterstwo słowiańskie”
— zauważa nie bez sarkazmu.
Tak czy inaczej sytuacja jest trudna - dla obydwu krajów. Również dla Polski nie jest łatwa, bo cały czas jesteśmy w bardzo istotnym strategicznym zagrożeniu. Jeżeli, nie daj Boże, nie udałoby się tej wojny zakończyć po myśli Ukrainy i w tym przypadku również jednak Polski, to będziemy pod bezpośrednim, bardzo poważnym zagrożeniem naprawdę nieobliczalnego, agresywnego mocarstwa i to jest najgorsze, co możemy sobie wyobrazić
— przewiduje Romaszewska, dodając, że relacje polsko-ukraińskie są „w bardzo dobrej formie”.
Warto zwrócić uwagę na jedną bardzo istotną - również przyszłościowo - kwestię, a mianowicie fakt, że to są dwa kraje, które rozciągają się od Morza Czarnego, co da Bóg tak zostanie, do Morza Bałtyckiego i stanowią ludnościowo - przynajmniej potencjalnie, bo przecież Ukraina poniosła straszne straty ludnościowe i infrastrukturalne - potencjał zbliżony do potencjału Niemiec. Również zresztą, jeśli chodzi o wszelkie warunki fizyczne, geograficzne, co do możliwości funkcjonowania, należy się zgodzić z jedną rzeczą, a mianowicie, że dobre relacje między tymi krajami to jest rzecz, która trochę zmienia geografię polityczną Europy
— podkreśla szefowa telewizji Biełsat.
Dlatego napisałam na Twitterze, że trochę się obawiam, co będzie, jaka będzie odpowiedź na tę przyjaźń
— mówi wskazując, iż oprócz Rosjan może się to nie podobać naszym zachodnim partnerom, bo „tego typu sojusz, patrząc na niego przyszłościowo, istotnie zmienia układ sił w Europie, on zdecydowanie przesuwa centrum Europy do środka - z miejsca gdzieś między Berlinem a Paryżem zdecydowanie na wschód”.
Nie wiem, jak nasi zachodni partnerzy będą się na to zapatrywać
— zaznacza Romaszewska.
Rzeczywiście ta przyjaźń nam się wspaniale sprawdza. Istnieje przyjaźń między narodami, a jest to taka relacja, rodzaj przyjaźni opartej o fundamentalne wspólne interesy. To nie jest tak, że mamy wszystkie takie same - Ukraińcy w pewnych sprawach będą mieć inne, a my inne - ale fundamentalne interesy mamy wspólne i w znaczącej bliskości kulturowej. Nikt nie wymyślił lepszej rzeczy niż przyjaźń na takiej bazie w polityce międzynarodowej. To jest najlepsza baza dla relacji. I w tym sensie można powiedzieć, że ona jest przyszłościowa, chociaż nie należy snuć fantazji typu federacja czy Unia Hadziacka. To historia, a teraz są to dwa suwerenne państwa i one mają między sobą dobre relacje
— zauważa dodając, iż Polska by chciała, aby Ukraina stała się częścią tych samych wspólnot, czyli UE i NATO.
Ale łatwo sobie wyobrazić, że nie będzie to postrzegane neutralnie przez pozostałe kraje, bo też nie jest to całkowicie neutralne jeśli chodzi o wpływ na resztę tej wspólnoty
— dodaje.
Takie jest znaczenie tej demonstracji polsko-ukraińskiej przyjaźni
— konstatuje podkreślając, iż nie ma lepszych fundamentów w polityce międzynarodowej niż te, na których jest oparta owa przyjaźń.
Zapytana w nawiązaniu do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który powiedział, że te stosunki muszą być oparte na prawdzie, czego oczekiwałaby od strony ukraińskiej Agnieszka Romaszewska stwierdza:
W tej chwili od strony ukraińskiej nie oczekuję żadnych specjalnych kroków. Myślę, że jeśli chodzi o kwestie historyczne, bo zapewne to pani ma na myśli - prawda może być też w relacjach bieżących - to jest jasne, że pewne wydarzenia będą zawsze postrzegane trochę inaczej. Mogą być jakieś próby przybliżenia pozycji, ale moim zdaniem one nigdy nie będą tożsame. Trzeba zadać sobie pytanie, czy ten fakt, że w sprawach historycznych - ja jestem zwolenniczką utrzymania dialogu historycznego i żeby pewne wymagania od strony ukraińskiej mieć - myślę, że jakoś Ukraińcy ją rozumieją, jak widać zresztą po ostatnich wydarzeniach związanych z lwami, ale było też wiele innych przypadków, jak chociażby porządkowanie starych polskich cmentarzy na Wołyniu w okresie Wielkanocy. Natomiast należy pożegnać się z myślą, że się uda uzgodnić. To jest niezwykle naiwne mniemanie. Każdy zdaje sobie sprawę, że będą sprawy, w których nie zgodzimy się w stu procentach
not. AW
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/599574-romaszewska-nasze-relacje-z-ukraina-zmienia-europe