„Ujawniony przez profesora Bogdana Musiała szyfrogram nr 3398 odsłania - kolejny już w historii Niemiec - plan zredukowania Polaków do roli zasobu ludzkiego o specjalizacji rolniczej, najlepiej do zbioru szparagów” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr. Rafał Brzeski, ekspert ds. bezpieczeństwa.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Czy nie było dużym błędem pozwolenie na zjednoczenie Niemiec? Wydaje się, że Niemcy podzielone miałyby mniej imperialne zapędy…
Dr Rafał Brzeski: Zacznę od mało znanego wydarzenia. Otóż 9 listopada 1942 roku w Monachium, w siedzibie NSDAP zwanej Braunes Haus, konferowali w cztery oczy Reichsführer SS Heinrich Himmler z Reichsleiterem Martinem Bormannem szefem kancelarii NSDAP. Sprzymierzeni przeprowadzili właśnie z powodzeniem operację Torch, czyli desant w Afryce Północnej i dwaj prominenci doszli do wniosku, że III Rzesza zapewne zostanie pokonana i będzie musiała skapitulować, ale Niemcy nie mogą być pokonane. Trzeba zatem wyprowadzić maksimum majątku poza zasięg konfiskaty Aliantów. Złoto, diamenty, aktywa, patenty, akcje, obligacje, itp. oraz najtęższe mózgi i najlepszych zarządców i organizatorów. Ewakuowany kapitał ludzki i materialny zostanie w sprzyjających okolicznościach repatriowany i stanowić będzie fundament przyszłej potęgi Niemiec.
Jak postanowiono tak zrobiono. Kiedy kończyła się wojna koncern I.G. Farben Industrie miał zagranicą kilkadziesiąt firm-córek, a ogólną liczbę zagranicznych firm w różnych krajach powiązanych kapitałowo z korporacjami niemieckimi szacowano w 1945 roku na ponad 750.
A jeśli chodzi o “duże błędy”, to było ich kilka. Pierwszy popełniono rezygnując w 1944 roku z planu, który opracował amerykański sekretarz skarbu Henry Morgentau. Plan ten przewidywał m.in. podział III Rzeszy na dwa państwa o gospodarce pastersko-rolniczej, likwidację niemieckiego przemysłu ciężkiego, i przekazanie niezniszczonych maszyn i urządzeń jako reparacji państwom koalicji antyhitlerowskiej, Z regionów uprzemysłowionych (Zagłębia Ruhry, Nadrenii i okolic) miano utworzyć obszar pod zarządem Narodów Zjednoczonych, wysiedlić z niego Niemców i zaludnić pracownikami z Francji, Belgii, Holandii i innych krajów Europy Zachodniej.
Kolejnym błędem była rezygnacja z konferencji pokojowej, do której odesłano wiele trudnych spraw podczas obrad Wielkiej Trójki (USA, Wielka Brytania, Związek Sowiecki) w Poczdamie. Konferencja ta miał opracować traktat pokojowy kończący II wojnę światową. Konferencji nie zwołano. Walki II wojny światowej dawno się skoczyły, niemieckie siły zbrojne skapitulowały, ale po wojnie nie “posprzątano” do dzisiaj.
No i trzecim błędem była zgoda na wydreptane przez kanclerza Helmuta Kohla zjednoczenie obu państw niemieckich. W konsekwencji mamy teraz, to co mamy.
Ten szyfrogram powstał, kiedy domykała się już sprawa zjednoczenia Niemiec, w zasadzie na kilka miesięcy przed połączeniem się ich w jedno państwo. Późniejsze wydarzenia pokazały wyraźnie, że polityka proponowana przez niemiecki wywiad wobec Polski była realizowana. Czy można było temu zapobiec? Dlaczego tego nie zrobiono?
Ujawniony przez profesora Bogdana Musiała szyfrogram nr 3398 odsłania - kolejny już w historii Niemiec - plan zredukowania Polaków do roli zasobu ludzkiego o specjalizacji rolniczej, najlepiej do zbioru szparagów. Polska miała być nie tyle państwem co zbiorowiskiem skłóconych mieszkańców administrowanym przez dobranych w Berlinie zarządców. Powrotu zjednoczonych Niemiec w utarte od stuleci koryto eksploatacji ziem i ludów Europy środkowo-wschodniej obawiała się Margaret Thatcher. Była przeciwna zjednoczeniu. Zgodnie z równie odwiecznym kanonem polityki zagranicznej Albionu szukała przeciwwagi dla jednoczących się Niemiec. Logicznym wyborem była Polska. Zaprosiła “solidarnościowego” premiera Tadeusza Mazowieckiego do Londynu na strategiczne rozmowy o budowie nowej architektury politycznej Europy. Niestety nie znalazła w nim partnera. Nowa ekipa rządząca Polską była intelektualnie za słaba i nie potrafiła ogarnąć geostrategicznej wagi propozycji pani Thatcher.
Dlaczego tak istotne z punktu widzenia Niemiec było rozbicie “Solidarności”?
Była zbyt silna. Mimo wewnętrznych podziałów i sporów, mimo penetracji tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa i agentów Stasi, których po zjednoczeniu przejęło BND, miała nadal duchową siłę, własną tożsamość, własną historię walki oraz niekontrolowanych przywódców. “Solidarność” lat 1980-81, a nawet czasu stanu wojennego potwierdziła, że jest tworem niebezpiecznym dla każdego rządu, który chciałby zdominować polskie społeczeństwo. Trzeba ją było rozbić, ogłupić i oszukać.
Również okres tzw. transformacji cechował się agresją niemieckiego kapitału. Ludzie, którzy wówczas brali w tym czynny udział, nigdy nie zostali rozliczeni. Dlaczego?
Bo jesteśmy za dobrzy i zbyt zapominalscy. A przede wszystkim dlatego, że przez stulecia nasi historyczni sąsiedzi i przeciwnicy fizycznie eliminowali ludzi, z których mogła powstać klasa przywódcza narodu a z niej elita polityczno-intelektualna zdolna sprawnie kierować suwerennym państwem. Łagier i Konzentrationslager, rozstrzeliwanie pod murem i strzał w tył głowy, zsyłka na “Sybir” i wywózka na roboty są podobne i miały ten sam cel. Pozbawić Polaków woli posiadania własnego suwerennego państwa. Nie dopuścić “żeby Polska była Polską”. Polacy nie mieli rządzić się samodzielnie, mieli być praworządni wedle narzuconego im prawa i przepisów. Wybić się ponownie na samodzielność to praca na pokolenia a tymczasem w rozumieniu sąsiadów chęć życia suwerennie to bunt, który należy na wszelkie sposoby stłumić: kłamstwem, oszustwem, pieniędzmi lub terrorem i fizyczną likwidacją.
Polityka Niemiec wobec Polski przez ostatnie trzydzieści lat nie uległa zmianie. Również teraz Berlin próbuje zdobyć władzę nad Warszawą.
To nie od trzydziestu lat i nawet nie od “żelaznego kanclerza” Otto von Bismarcka. Patrząc wstecz to fundament niemieckiej geopolityki właściwie nie zmienił się od Zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 roku. Drang nach Osten. Parcie na wschód. Wszystko jedno, czy w zbroi, “Panterą”, czy volkswagenem.
Inwazja Rosji na Ukrainę wprawdzie pokrzyżowała nieco niemiecko-rosyjskie plany, ale nie przekreśliła niemieckiej ekspansji, która jest dokonywana w postaci przekształcania Unii Europejskiej w superpaństwo. Jak bardzo w Pana ocenie obecna niepodległość Polski jest zagrożona?
Bardzo poważnie i jej utrata może nastąpić albo szybko - w ciągu miesięcy - albo wcale. Nasza niepodległość decyduje się na polach bitewnych Ukrainy. Jeśli Kijów odzyska ziemie zagarnięte przez Rosję, to struktura władzy na Kremlu runie i zacznie się “bezhołowie” prowadzące do rozpadu Federacji Rosyjskiej. Nie brakuje w niej podbitych przez Moskwę ludów, które zachowały swą tożsamość i marzą o samodzielności.
Militarna klęska Kremla i rozpoczęcie procesów dezintegracji Federacji Rosyjskiej zrujnuje niemieckie plany i marzenia o ekspansywnej mocarstwowości. Stąd już niemaskowana wola dopomożenia kulejącej Rosji: kluczenie kanclerza Olafa Scholza, blokowanie sankcji i dziurawienie ich lukami prawnymi oraz sabotaż pomocy militarnej dla Ukrainy. Stąd również przyspieszanie transformacji Unii Europejskiej w superpaństwo, forsowanie pomysłu eliminacji prawa weta oraz “głodzenie” i “grillowanie” Polski. Nie mówiąc już o poganianiu berlińskich kukiełek do działań desperackich w rodzaju otwartego rokoszu „kilku odważnych ludzi”, którzy będą “wyprowadzać z budynków”. Politycy Komisji Europejskiej, Rosji i Niemiec aż piszczą, żeby doszło do zmiany rządu w Warszawie. Nie łudźmy się. Dopóki armia rosyjska nie zacznie wycofywać się z Ukrainy z podkulonym ogonem, dopóty nic dobrego dla obecnego polskiego rządu ani z Brukseli ani z Berlina nie nadejdzie. Obecna sytuacja to albo-albo. Walka z czasem. Czy Berlin zdąży spowolnić realną pomoc dla Kijowa i Moskwa się otrząśnie, czy Warszawa zdoła przerzucić na Ukrainę amerykański sprzęt wojskowy i Ukraińcy wyprą agresorów.
Czy widzi Pan jakieś zagrożenia jeżeli chodzi o kwestię ewentualnego rozbijania i destabilizowania państwa polskiego przez Niemcy? Szykuje się nowy układ sił w Europie i nie sposób nie podejrzewać, iż takie próby będą dokonywane.
Największym zagrożeniem jest militarny sukces Rosji i skuteczny podbój Ukrainy, gdyż oznacza to koniec suwerennej Polski i ustanowienie w Warszawie rządu marionetek, który najprawdopodobniej otworzy drogę do rozbioru Polski. Przecież przez 123 lata nie było Polski na mapie Europy i tylko Polakom to przeszkadzało. Jest więc historyczny precedens.
Nieco mniejszym zagrożeniem, gdyż możliwym do opóźniania i hamowania, jest powstanie euro-superpaństwa, w którym granice będą miały znaczenie raczej symboliczne. W polsko-niemieckim traktacie o potwierdzeniu istniejącej między nimi granicy obie strony oświadczają wprawdzie, że “nie mają wobec siebie żadnych roszczeń terytorialnych i że roszczeń takich nie będą wysuwać również w przyszłości”, ale jak rozwiązać na przykład problem decyzji polskiego samorządu regionalnego, który w ramach europejskiego superpaństwa postanowi zostać kolejnym niemieckim landem, którym był w przeszłości? W artykule 5 polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie z 1991 roku obie strony potwierdzają, że będą się powstrzymywać od użycia siły lub groźby jej użycia przeciwko integralności terytorialnej drugiej strony, ale przecież tu nie ma mowy o sile i groźbach, ale o woli, chęciach, ambicjach i dążnościach obywateli wyrażonych przez ich demokratycznie wybranych przedstawicieli.
Czarny to scenariusz, ale mądrzy ludzie mówią, że czarne scenariusze najczęściej się sprawdzają, gdyż mało kto gotów jest w nie uwierzyć.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/599443-brzeski-o-szyfrogramie-plan-zredukowania-polakow-do-zasobu