Jednymi z największych naruszeń prawa, jakiego dopuszcza się obecna szefowa Komisji Europejskiej jest jej kolejna brutalna ingerencja w polski wymiar sprawiedliwości, na podstawie argumentów wyssanych z palca… polskiej opozycji.
Ursula von der Leyen za naturalne i uprawnione uważa mieszanie się do spraw, które wedle traktatów są poza jej zasięgiem. W gruncie rzeczy, wedle prawa unijnego, niedostępne także dla wszystkich pozostałych super ważnych polityków, urzędników i instytucji wspólnoty europejskiej.
Walcząc o pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, Polska z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy wyszła naprzeciw - pozaprawnym - wymogom KE, godząc się na likwidację Izby Dyscyplinarnej. Teraz, kiedy wydawało się, że Polska po dokonanej, a wymuszonej przez Komisję Europejską poważnej korekcie wymiaru sprawiedliwości, otrzyma jednak w pełni należne jej pieniądze, okazało się, że to nie jedyny warunek.
Ursula von der Leyen uspokaja szefów czterech frakcji – w tym największej EPL, której przewodniczącym jest Donalda Tusk – jakby mówiąc „Panowie spokojnie, nie ma się co denerwować, Polska długo nie dostanie żadnych pieniędzy”.
Warunki szefowej KE
W ujawnionym dziś liście do liderów czterech frakcji politycznych w PE szefowa Komisji wróciła do ultimatum, które wypowiedziała rok temu, a zawierające trzy warunki. Dopiero spełnieniu wszystkich trzech „Warszawa może otrzymać należne fundusze” – oznajmiła szefowa KE. Usunięcie samej Izby Dyscyplinarnej nie wystarczy. Drugą wymaganą restrykcją jest zmiana systemu pociągania sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Jako trzeci element przewodnicząca Komisji wskazuje umożliwienie przywrócenie do pracy tych sędziów, którzy zostali odsunięci od orzekania, w wyniku decyzji Izby Dyscyplinarnej. Dopiero, kiedy Polska wykaże, że postawione warunki zostały zrealizowane, będzie możliwa jakakolwiek wypłata z Funduszu Odbudowy. O wcześniejszym zatwierdzeniu przez Komisję planu naprawy być nie może – powiadamia szefów frakcji.
Wszyscy, którzy interesują się tymi sprawami, wiedzą doskonale, że interwencje dotyczące naszego systemu sądownictwa są bezprawne. A od ponad roku działania zmuszające polskie władze do wykonywania poleceń KE realizowane są z pozycji siły. Z pełną premedytacją, cynizmem i arogancją. Nie będę się też rozwodził nad przyczynami. Bo wszak znowu dla większości jest jasne, że o tych krokach władz UE decydują wyłącznie powody polityczne. Zaś kwestia praworządności jest tylko pretekstem. Sztucznie wykreowanym uzasadnieniem, ze względu na możliwości manipulacji pojęciem praworządności. Powód polityczny jest jeden. Tożsamy zarówno dla Brukseli i polskiej opozycji – odsunięcie Zjednoczonej Prawicy od władzy. Po co Bruksela ma się męczyć z krajem katolickim, umiłowanym w wolności i niezależności, czy jak się dziś politycznie mówi – suwerenności. Państwa niepodatnego na nowinki obyczajowe i kulturowe, a więc zacofanego. Te negatywne cechy pielęgnowane i utrwalane są przez prawicową władzę, blokując społeczeństwu polskiemu drogę do większej integracji z UE. Na właściwy szlak, który będzie wytyczał kierunek zmierzający do pełnej harmonii z nowoczesnymi tendencjami przekształceń UE, wprowadzić może pozbawiona władzy w 2015 roku liberalno-lewicowa opozycja. Dlatego trzeba ją wspierać. A osłabianie obecnej władzy zwiększa szanse na zwycięstwo opozycji.
Szefowie frakcji mają powody do zadowolenia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/599089-nie-denerwujcie-sie-polska-dlugo-nie-dostanie-pieniedzy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.