Po odtajnieniu przez ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina, pisma ówczesnego ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada do ówczesnego prezesa Lotos S.A. Pawła Olechnowicza, informującego o trzech potencjalnych rosyjskich inwestorach, którzy chcą nabyć wynoszący ponad 53 proc. cały pakiet akcji Skarbu Państwa, politycy Platformy zaczęli w mediach, wręcz prześcigać się w oskarżeniach kolejnych rządów Prawa i Sprawiedliwości o wyprzedaż majątku narodowego. Sztandarowym przykładem tej wyprzedaży zdaniem polityków PO, ma być fuzja Orlenu z Lotosem, w ramach której, realizując tzw. środki zaradcze narzucone przez Komisję Europejską, Orlen jest zobowiązany do sprzedaży części aktywów Lotosu.
Podstawowa różnica
Tyle tylko, że wspomniane środki zaradcze, które w zamyśle KE, miały osłabić ten nowy duży podmiot, zostały wykorzystane przez Orlen, do przekształcenia ich w dodatkowe atuty tej fuzji.
Orlen bowiem zapraszając do nabycia 30 proc. udziałów w rafinerii Lotosu Saudi Aramco, największego producenta ropy naftowej na świecie i posiadacza najbardziej przyszłościowych technologii petrochemicznych, zawarł z saudyjska firmą aż 3 dodatkowe porozumienia.
Pierwsze na dostawy ropy naftowej docelowo do 400 tys. baryłek dziennie, a obecnie od 200 do 337 tys. baryłek dziennie, a to oznacza blisko 20 mln ton ropy z kierunku arabskiego, a więc blisko połowę obecnego polskiego zaopatrzenia.
Dwie kolejne umowy, to porozumienie w sprawie badań i rozwoju (Saudi Aramco jest potentatem w zakresie technologii petrochemicznych, produkcji biododatków w tym technologii w tym zakresie o charakterze zeroemisyjnym), a także porozumienie w sprawie wspólnych analiz dotyczących inwestycji w obszarze petrochemii.
Główne ostrze ataków polityków PO, to wypełnienie drugiego środka zaradczego narzuconego przez KE, czyli sprzedaż ponad 400 stacji Lotosu w Polsce i do tej transakcji został wybrany węgierski koncern petrochemiczny MOL.
Jednocześnie jednak Orlen pozyskał blisko 200 stacji od MOL-a ok. 150 na Węgrzech i blisko 50 na Słowacji i w ten sposób sprzedaż detaliczna tej firmy będzie obecna nie tylko w Polsce (blisko 1900 stacji) ale także w Niemczech, na Litwie i Czechach i w tych dwóch nowych krajach (łącznie będzie to około 3100 stacji).
Oskarżenia, że sprzedając stacje benzynowe MOL-owi, Orlen pozwala na wejście do Polski koncernu powiązanego z Rosjanami, są oczywiście nieprawdziwe, bowiem w 2011 roku rząd węgierski wykupił akcje należącego do austriackiego koncernu OMV powiązanego z Rosjanami i w związku z tym w akcjonariacie węgierskiego koncernu, nie ma żadnej rosyjskiej firmy.
MOL korzysta z rosyjskiej ropy ale z rosyjskich paliw korzysta większość rafinerii w Europie Środkowo-Wschodniej i właśnie dopiero teraz, transakcja Orlenu z Saudi Aramco, oznacza poważną zmianę kierunków tego zaopatrzenia i sukcesywne wypieranie rosyjskiej ropy z rynków tych krajów.
To oczywiście bardzo nie podoba się w Moskwie i stąd ataki na fuzję Orlenu z Lotosem w takim kształcie ale, że nie podoba się to również politykom Platformy, to już może budzić najwyższe zdumienie.
Himalaje hipokryzji
Ale ataki polityków PO na fuzję Orlenu z Lotosem i wezwania obecnego rządu do „zaprzestania prywatyzacji”, w sytuacji kiedy ich rząd w latach w latach 2008-2015 chaotycznie wyprzedawał akcje i udziały aż w 900 spółkach Skarbu Państwa (na 1200 wszystkich), w tym także tych zaliczanych do tzw. sreber rodowych, to są jednak Himalaje hipokryzji.
Przypomnijmy, że wyprzedaż majątku Skarbu Państwa za rządów PO-PSL wyraźnie przyśpieszyła, ostatecznie w latach 2008-2015, poprzednia koalicja sprzedała majątek państwowy za blisko 60 mld zł.
Często niestety była to sprzedaż chaotyczna, wręcz pod bieżące potrzeby budżetu państwa, brakowało pieniędzy, minister finansów wydawał dyspozycję ministrowi skarbu, a ten nakazywał sporządzenie księgi popytu na kilka procent akcji PZU, PKO.BP czy KGHM albo jakiejś innej spółki należącej do naszych „sreber rodowych”.
Po kilku dniach akcje były już sprzedane, do budżetu wpływało kilka miliardów złotych, poprawiała się jego płynność i czekano do następnej kryzysowej sytuacji, wtedy tego rodzaju operacje powtarzano.
Zakończyło się to tym, że poprzednia koalicja zostawiała większość strategicznych spółek Skarbu Państwa z jego udziałami na poziomie zupełnie minimalnym, pozwalającym zachować większość na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy.
Konsekwencją takiej polityki były między innymi próby ratowania uprzywilejowanej pozycji Skarbu Państwa w spółce poprzez połączenie jej z inną spółką państwową, tylko po to aby podwyższyć udziały i nie dać się wrogo przejąć.
Tak właśnie było z tarnowskim Azotami, kiedy trzeba je było połączyć ze spółką w Puławach, bo groziło im wrogie przejęcie przez rosyjskiego oligarchę Mosze Kantora, który i w tak połączonym podmiocie ma ok 20 proc. akcji.
Dopiero rządy Prawa i Sprawiedliwości zakończyły definitywnie tę bezmyślną wyprzedaż wszystkiego co państwowe, do tego stopnia, że budżety na kolejne lata nie przewidują w ogóle przychodów z prywatyzacji.
Co więcej rząd Prawa i Sprawiedliwości decydował się na odkupowanie sprzedanego wcześniej majątku, najbardziej spektakularną chyba operacją w tym zakresie, było odzyskanie większościowego pakietu akcji w banku Pekao S.A od ich dotychczasowego włoskiego właściciela.
Wzmacniano także istniejące strategiczne firmy państwowe jak było to w przypadku spółki LOT .S.A, która za rządów PO-PSL była na skraju bankructwa a premier Tusk publicznie mówił ,że nie będzie jej ratował tylko dlatego, że to narodowy przewoźnik.
W tej sytuacji ataki polityków PO na fuzję Orlenu z Lotosem i ich wzywania do zatrzymania wyprzedaży przez rząd Prawa i Sprawiedliwości majątku państwowego, brzmią naprawdę kuriozalnie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/598971-politycy-po-atakuja-fuzje-a-wyprzedawali-srebra-rodowe