Paweł Piskorski objął rządy w Warszawie mając zaledwie 31 lat, Rafał Trzaskowski jako 46-latek. To pokazuje miarę niespełnienia.
16 maja 2022 r. swoje 50. urodziny obchodzi prezydent Andrzej Duda. Od prawie siedmiu lat piastujący najwyższy urząd w Polsce. Trzeba to uznać za wielki osobisty sukces polityka, którego przed listopadem 2014 r. komentatorzy nie brali pod uwagę (z wyjątkiem autora tego tekstu, zaatakowanego wtedy przez niejakiego Marka Migalskiego za to, że kompletnie nie rozumie polityki, skoro daje wielkie szanse na zwycięstwo Andrzejowi Dudzie) jako polityka mogącego zostać głową państwa. A został prezydentem mając 43 lata. Ale ten tekst nie dotyczy prezydenta jubilata.
17 stycznia 2022 r. 50. urodziny obchodził prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Wedle niego samego i tych komentatorów, którzy pod koniec 2014 r. traktowali Andrzeja Dudę jak powietrze, od dwóch lat głową państwa powinien być obecny włodarz stolicy. Ale nie jest. Nie jest też premierem, a chyba nawet kandydatem na premiera, choć część polityków PO w takiej roli by go widziała. No, ale jednocześnie dostał fangę w nos od Donalda Tuska, który w roli premiera widzi Izabelę Leszczynę, a nie jego. A to straszna zniewaga dla przyjaciela Michała Żebrowskiego.
- urodziny Trzaskowskiego minęły bez rozgłosu, bo przed pięćdziesiątką spektakularnej kariery jednak nie zrobił. Prezydentem stolicy został przecież mając już 46 lat, co nie robi żadnego wrażenia, skoro inny polityk PO (kiedyś), Paweł Piskorski, objął rządy w Warszawie mając zaledwie 31 lat. To porównanie tym bardziej przykre, że Trzaskowskiego lansowano w polskiej polityce jako kogoś w rodzaju Króla Słońce, czyli Ludwika XIV, który przed osiągnięciem 22. roku życia przejął samodzielne rządy we Francji.
Przez dwa lata po wygranej w Warszawie Trzaskowskiego lansowano jako nadzieję i potęgę jednocześnie. Niestety ta potęga została negatywnie zweryfikowana po powrocie Donalda Tuska do polskiej polityki. Trzaskowski nawet Tuskowi nie podskoczył, gdy przyszło rywalizować o przywództwo w PO. Niby naciskał na wcześniejsze powszechne wybory przewodniczącego partii, ale bał się albo nie potrafił jej przejąć, nawet gdy składał deklaracje, że chce to zrobić. Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki sprawił, że Rafał Trzaskowski został po raz pierwszy negatywnie zweryfikowany jako lider.
Prezydent Warszawy okazał się przywódcą mało walecznym, co wyborcy zapamiętają. A jego wcześniejsze, przełomowe polityczne decyzje (poza startem w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 r.) były podejmowane poza nim, bazując tylko na tym, że przypisywano mu odpowiedni potencjał. Trzaskowski przez co najmniej dekadę znajdował się w sytuacji młodego piłkarza, który mógłby być liderem drużyny, ale nim nie jest, gdyż do klubu wróciła jego niegdyś największa, choć już nieskuteczna i postarzała gwiazda.
W sporcie wiele talentów się marnuje, bo są za długo tymi dobrze się zapowiadającymi, aż okazuje się, że są już za starzy na cokolwiek, a na pewno na uzyskanie odpowiedniej formy i pozycji. Podobny mechanizm działa też w polityce. Z tego punktu widzenia Rafał Trzaskowski jest najdłużej dobrze się zapowiadającym talentem, który na tych zapowiedziach skończył. Osiągnął wprawdzie dobry wynik w wyborach prezydenckich w 2020 r. (10 mln głosów), ale jednak przegrał, mimo że wspierał go właściwie cały polityczny wszechświat.
W styczniu 2022 r. Trzaskowski skończył 50 lat, co czyni go najstarszym „młodym” politykiem w Polsce po 1989 r. Widać to szczególnie wyraźnie przy porównaniu z równolatkiem Andrzejem Dudą. Młodość miała być ważnym atutem Trzaskowskiego i niektórzy, np. senator Antoni Mężydło, wciąż go jako młodego postrzegają. Cóż to jednak za młody polityk, skoro nawet Lech Wałęsa był od niego młodszy, gdy zostawał prezydentem Polski (miał 47 lat). A na stolcu prezydenta stolicy Paweł Piskorski bije Rafała Trzaskowskiego aż o 15 lat.
Obecny prezydent Warszawy nigdy nie miał szans, by zrobić tak błyskawiczną i błyskotliwą karierę jak poprzedni kanclerz Austrii Sebastian Kurz (szef rządu w wieku 33 lat) albo premier Finlandii Sanna Marin (miała 34 lata obejmując urząd). W Polsce Waldemar Pawlak po raz pierwszy został premierem mając 33 lata. Gdy Aleksander Kwaśniewski zostawał prezydentem, miał 41 lat. 40 lat miał Jan Krzysztof Bielecki zostając prezesem Rady Ministrów. Hanna Suchocka była o dwa lata młodsza od Trzaskowskiego, gdy stawała na czele rządu. Niecałe 46 lat miał premier Włodzimierz Cimoszewicz, podobnie jak Kazimierz Marcinkiewicz. Atut wieku obecnego prezydenta Warszawy to bajka.
Trzaskowskiemu uciekł przede wszystkim jego idol, premier Kanady Justin Trudeau, który stanął na czele rządu nie mając ukończonych 44 lat. Szczególnie imponowała Trzaskowskiemu aura otaczająca Trudeau – nie tylko złotego dziecka kanadyjskiej polityki, ale też lwa salonowego i ulubieńca kręgów pieniądza, wpływów oraz sławy, szczególnie środowisk artystycznych.
Po przekroczeniu 44. roku życia Trzaskowski chciał wszelkimi sposobami swoją karierę przyspieszać, ale od Trudeau dzieliły go odległości z Układu Słonecznego, zaś od Kurza i Marin – lata świetlne. Oni byli na szczycie, a on się wciąż tylko zapowiadał, co pozwalało mu brylować tylko w gronie prezydentów i burmistrzów europejskich miast, a i to nie w roli gwiazdy pierwszej wielkości, bo Warszawa to jednak nie Londyn czy Paryż.
Trzaskowski musiał szybko odnieść spektakularny sukces, ale w ostatnim momencie dla uratowania mitu młodego, przebojowego polityka, czyli w 2020 r. to się nie udało. Porażka z Andrzejem Dudą była najboleśniejszym doświadczeniem beniaminka salonów (szczególnie warszawskich i krakowskich) oraz kręgów artystycznych. Jak mówią znające go osoby, nie mógł uwierzyć, że ktoś taki jak on jednak przegrał. I to mając takie atuty oraz towarzyskie powiązania, jakich w III RP nie miał żaden inny polityk.
Niechęć Tuska do Trzaskowskiego sprawia, że może temu drugiemu może pozostać jedynie ponowne ubieganie się o prezydenturę Warszawy (w 2023 r.). Ale nawet praktycznie pewne zwycięstwo w tych wyborach osłabia jego szanse na prezydenturę Polski w 2025 r. Trzaskowski jest na najlepszej drodze, by stać się numerem jeden na liście zmarnowanych politycznych talentów. Co bardzo wyraźnie widać przy porównaniu z Andrzejem Dudą i Aleksandrem Kwaśniewskim. A żaden z nich nie miał statusu ulubieńca salonów, nie tylko polskich.
Lwem salonowym Rafał Trzaskowski też raczej nie zostanie, skoro na każdym kroku wyłazi z niego kompleks przegranego i maniery daleko odbiegające od tego, co prezentuje choćby Justin Trudeau. Niby jest taki światowy i europejski, ale gdy potrzeć zewnętrzną politurę, wychodzi coś przeciwnego. 50-letni Andrzej Duda to polityk spełniony i coraz bardziej w świecie ceniony. 50-letni Rafał Trzaskowski to największe niespełnienie polskiej polityki. I chyba już poza oknem historycznym, które było dla niego otwarte.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/598718-trzaskowski-mial-w-wieku-50-lat-osiagnac-to-co-andrzej-duda