„Moim zdaniem zmniejsza to prawdopodobieństwo scenariusza francusko-niemieckiej federalizacji Unii Europejskiej w wymiarze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Skandynawia będzie grała w tej samej drużynie, co Polska, państwa bałtyckie, czy Rumunia” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog, wykładowca UŁ.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Dzieje się coś, czego jak się wydaje Władimir Putin nie przewidział. A mianowicie rosyjska agresja na Ukrainę doprowadziła do sytuacji, w której NATO rozszerzy się o dwa państwa: Finlandię i Szwecję. W jaki sposób zmienia to układ sił? Jaki potencjał wniosą do Sojuszu te dwa kraje?
Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski: Przede wszystkim rozszerzenie geograficzne na całą północną część Europy z zamknięciem definitywnym Zatoki Fińskiej z jednej strony przez Estonię, z drugiej przez Finlandię. Wyjście więc rosyjskiej floty bałtyckiej z baz w okolicach Petersburga będzie w zasadzie niemożliwe - wystarczy rozmieścić na wybrzeżach baterie pocisków przeciwokrętowych. Estonia była już w stanie to zrobić, teraz będzie wzmocniona jeszcze ze strony fińskiej. Rozciągnięcie granicy na północ - granica fińsko-rosyjska to jest jakieś 1700 km - wprawdzie w bardzo bezludnym obszarze, ale jednak powiększa to operacyjnie cały teren działań. I przede wszystkim potencjał - Finlandia po zmobilizowaniu rezerwistów ma armię o 12 tys. liczniejszą niż Niemcy. Jest to państwo, które nigdy nie zrezygnowało z powszechnego obowiązku służby wojskowej, ma bardzo sprawny system mobilizacji, więc pomimo niewielkiej liczby ludności - około 5 mln - mobilizuje około 300-tysięczną armię, dobrze przygotowaną do wojny z Rosją, bo z nikim innym nie spodziewała się nigdy Finlandia walczyć, ma jedną z najsilniejszych artylerii w Europie - wojna na Ukrainie pokazuje jej znaczenie - myślę zatem, że w połączeniu ze szwedzką marynarką wojenną, która istotnie wzmocni siły NATO na Bałtyku, jest to dla Rosji krok bardzo poważny, negatywny jeżeli chodzi o uwarunkowania ściśle wojskowe.
Polityczne natomiast znaczenie jest takie, że jest to wejście do grupy państw silnie proamerykańskich kolejnych dwóch krajów dotąd neutralnych. Mówię proamerykańskich, dlatego że oczywiście obrona przed Rosją wszędzie w Europie logicznie wywołuje zbliżenie ze Stanami Zjednoczonymi, bo innej liczącej się potęgi odstraszającej Rosję nie ma. Moim zdaniem zmniejsza to prawdopodobieństwo scenariusza francusko-niemieckiej federalizacji Unii Europejskiej w wymiarze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Skandynawia będzie grała w tej samej drużynie, co Polska, państwa bałtyckie, czy Rumunia. W związku z tym są szanse na umocnienie grupy wschodniej flanki UE i NATO jednocześnie, bo to w tej chwili się ujednolici, po przystąpieniu tych dwóch państw członkowskich do NATO, i wsparcia ze strony mocarstw anglosaskich, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Kanady. Myślę, że stworzy to pewną masę krytyczną będącą przeciwwagą nie tylko dla Rosji, co wszyscy rozumieją, ale także dla obu projektów niemiecko-francuskich wewnątrz Unii. Skandynawowie to poprą. Także Duńczycy. W związku z czym myślę, że są bardzo silne podstawy do optymizmu jeśli chodzi o ewolucję europejskiej generalnie architektury bezpieczeństwa w kierunku wzmocnienia wschodniej flanki NATO, osłabienia niemiecko-francuskich dążeń do szybkiej odnowy współpracy z Rosją, przyciągnięcia mocarstw anglosaskich, rozszerzenia dotychczasowej współpracy w ramach Trójmorza na kolejny obszar merytoryczny czyli na przemysły zbrojeniowe. Skandynawowie dysponują dobrym przemysłem zbrojeniowym - mamy w pamięci zapewne zakup transporterów Patria z Finlandii, które są podstawą polskich Rosomaków. To wszystko myślę, że będzie teraz grało na korzyść wschodniej flanki NATO i naszej obrony.
Władimir Putin do tej pory grał na podziały zarówno w NATO, jak i w Unii Europejskiej. Czy można powiedzieć, że tym momencie, kiedy do NATO wchodzą dwa kraje przygotowane do potencjalnej wojny z Rosją, jest to fiasko tej rosyjskiej polityki podziałów?
W pewnym sensie tak. To znaczy ona dalej będzie prowadzona, natomiast jej adresatami pozostaną Francja i Niemcy, ewentualnie południe i daleki zachód Unii Europejskiej, od Grecji po Hiszpanię. Natomiast nie sądzę, żeby Rosja uzyskała tutaj sukces. Rozstrzygające jest stanowisko wschodniej flanki, poszerzanej właśnie w tej chwili o oba państwa skandynawskie, i mocarstw anglosaskich. To są realni gracze z potencjałem w regionie, a nie podmioty, które mogą składać takie czy inne deklaracje, nie dysponując materialnymi zasobami w regionie, o który chodzi. Oczywiście Francja jest mocarstwem militarnym, atomowym, ale nie posiada tutaj aktywów w Europie Środkowowschodniej wpływających na kształt tej gry i nie będzie posiadać. Natomiast te państwa, które wymieniłem, wschodnia flanka i mocarstwa anglosaskie - jak najbardziej. I w tym rozumieniu, nawet jeśli Putin zdoła doprowadzić do jakichś pęknięć w łonie NATO rozumianego traktatowo, jako wszystkie państwa członkowskie, czy w łonie UE, to te grupy, których działania, decyzje i potencjał rozstrzygają, pozostają spójne, zwiększają tą spójność, a w oparciu o Stany Zjednoczone moim zdaniem wygrają.
Na ile wejście Szwecji i Finlandii do NATO wzmacnia poziom bezpieczeństwa w naszym regionie? Wprawdzie już w tej chwili USA odpowiedziały na pojawiające się obawy i zadeklarowały, że w razie rosyjskiej agresji na Polskę NATO zareaguje, ale na ile wejście tych dwóch krajów podniesie poziom bezpieczeństwa i oddali wizję potencjalnej rosyjskiej agresji od Polski czy od innych krajów wschodniej flanki?
W kategoriach racjonalnych - w sposób zdecydowany. Natomiast fakt, że Rosja uderzyła na Ukrainę świadczy o tym, że rosyjskie elity kierownicze są zdolne do podejmowania nieracjonalnych decyzji, więc stuprocentowej pewności nie mamy. Jeśli ktoś będzie grał wbrew swoim żywotnym interesom, a Rosja tak zrobiła w przypadku Ukrainy, to oczywiście wszystko jest możliwe. Natomiast w kategoriach racjonalnych jest to zlikwidowanie znaku zapytania nad tym, czy Szwecja i Finlandia udostępnią swoje terytoria do operacji przeciwko Rosji w razie wojny NATO z Rosją. Ten znak zapytania znika - wiadomo, że będą te terytoria dostępne. To jest zatem nie tylko włączenie fińskiego i szwedzkiego potencjału, ale swobodny dostęp sił natowskich, czyli głównie amerykańskich, brytyjskich - bo to są główne siły ekspedycyjne - do dużego teatru działań w Skandynawii, na północnym Bałtyku i północnych regionach Rosji, bezpośrednim zagrożeniem dla Petersburga i to rozciąga rosyjskie wojska na kolejne te wymienione przeze mnie 1700 kilometrów ewentualnego frontu, gdzie trzeba by kogoś tam przecież posłać, co ujmie tych sił z Europy Centralnej, z tej osi między Smoleńskiem a Warszawą. Zmienia to więc sytuację geostrategiczną w regionie znakomicie na naszą korzyść.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/598200-profzurawski-vel-grajewski-rozszerzenie-nato-umocni-baltyk