Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych ujawnił zapis przesłuchania Tomasza Szmydta z września 2019 roku, kilka tygodni po wybuchu tzw. „afery małej Emi” lub „afery hejterskiej”. Sędzia zeznawał wtedy pouczony o odpowiedzialności karnej. Szmydt jednoznacznie zaprzeczył wtedy, by sędziowie wspierający reformę sądownictwa prowadzili akcję hejterską przeciwko swoim kolegom. Więcej, przekonywał nawet, że „afera” to wynik działań sędziów powiązanych wtedy i dziś z opozycją, a akcja została „odpalona”, bo wpłynąć na wynik wyborów w 2019 roku. Co takiego się stało, że dziś, prawie 3 lata od wybuchu „afery”, diametralnie zmienił zdanie i przekonuje, że do afery jednak doszło?
Zgodnie z zarządzeniem Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych z 4 maja 2022 r. publikujemy zapis obrazu i dźwięku czynności przesłuchania w charakterze świadka sędziego Tomasza Szmydta z 20 września 2019 r. w sprawie RDSP 712-69/19, dotyczącej tak zwanej „afery hejterskiej”. Zapis nie zawiera zeznań dotyczących danych wrażliwych świadka i jego najbliższych. Czynność procesowa została przeprowadzona z zachowaniem przepisów procedury karnej, po uprzednim pouczeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, co w protokole z tej czynności, świadek potwierdził własnoręcznym podpisem
– czytamy w oświadczeniu Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych.
W trwającym niemal godzinę nagraniu, sędzia Tomasz Szmydt, całkowicie odcina się od „afery hejterskiej” i wskazuje na sędziów związanych z „kastą” sędziowską, jako na tych, którzy prowadzili akcje deprymujące sędziów opowiadających się za zmianami w sądownictwie. Warto zestawić tu wypowiedzi sędziego z 2019 roku z tymi, których udziela w ostatnim czasie, w mediach. 29 kwietnia, na portalu wyborcza.pl pojawił się wywiad Szmydta z Justyną Dobrosz-Oracz.
Zdyskredytować, wdeptać w ziemię tych sędziów, którzy nie zgadzają się na tzw. reformę wymiaru sprawiedliwości? Taki był cel grupy „Kasta”?
– pytała Szmydta Justyna Dobrosz-Oracz.
Cele były nie tylko takie. Były zakrojone na szerszą skalę
– odpowiedział Tomasz Szmydt.
To znaczy?
– dopytywała dziennikarka „Wyborczej”.
Cel pierwszy: hejtowanie. Czyli pewna deprecjacja określonego środowiska sędziowskiego. Cel drugi: ustawanie konkursów w Krajowej Radzie Sądownictwa na stanowiska sędziów. To jest podejrzenie, bo to nie zostało udowodnione. Ale to jest bardzo poważna sprawa. I trzeci wątek: wyciek tzw. danych wrażliwych z Ministerstwa Sprawiedliwości
– „ujawniał” Tomasz Szmydt.
Powyższy fragment warto zderzyć z zeznaniami Szmydta z września 2019 roku.
W pewnym momencie ktoś zaczął opracowywać plan dyskredytacji pokreślonej grupy sędziów. Zostało to oparte na materiałach, które posiadała moja małżonka, na materiałach o zerowej wiarygodności. Nie chodziło o to, by coś wykazać, ale by oczernić. Tu mamy sytuację przed wyborami. (…). „Ludzie o tym zapomną”. To była celowa akcja, przemyślana, by uderzyć w reformę sądownictwa i by pozbyć się nielubianego wiceministra (Łukasza Piebiaka, który złożył dymisję w 2019 roku - red.) przez część sędziów, a jeśli się uda pozbyć ministra (Zbigniew Ziobro - red.) i podczepić pod to prezesa Kaczyńskiego, to pomysłodawcy akcji byliby bardzo szczęśliwi. To dobrze zorganizowana akcja pod wybory
– stwierdzał Tomasz Szmydt w nagraniu ujawnionym dziś przez Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych.
Była afera, czy jej nie było?
W rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz, sędzia Tomasz Szmydt twierdził, że „afera hejterska” była faktem, a on sam miał przeprosić niektóre jej „ofiary”. To zdanie warto zderzyć z innym fragmentem zeznań Tomasza Szmydta, które składał on świadomy odpowiedzialności karnej.
Czy posiada pan wiedzę w postaci internetowego hejtu przeciwko sędziom?
– pytał sędziego Szmydta Rzecznik Dyscyplinarny sędziów Sądów Powszechnych, we wrześniu 2019 roku.
Są takie grupy związane z „Silnymi Razem”. Sędzia Żurek, Markiewicz i inni sędziowie, którzy posługują się swoimi nazwiskami, starają się zdeprecjonować osoby, które widzą potrzebę reformy sprawiedliwości. Nie wiem, czy są, ale może są oni powiązani z grupą pana Brejzy
– twierdził sędzia Tomasz Szmydt.
Czy ma pan wiedzę, by jakikolwiek znany panu sędzia brał udział w akcji szkalowania sędziów w internecie?
– dopytywał Rzecznik Dyscyplinarny, w 2019 roku.
Ze znanych mi osobiście sędziów? Nie, nie mam takiej wiedzy. Myślę, że są to osoby na tyle świadome swoich funkcji, że nie zdecydowałyby się na takie zachowanie. Znam natomiast z drugiej strony szereg nazwisk, które szkalują sędziów
– odpowiedział Tomasz Szmydt.
Proszę bardzo
– stwierdził Rzecznik.
Chociażby sędzia Strumiński, Markiewicz i Żurek, który wprost straszy sędziów konsekwencjami, które nastąpią przy zmianie władzy. Można wejść w twitter i zobaczyć co piszą
– odpowiedział sędzia Tomasz Szmydt.
Kto był ofiarą?
29 kwietnia tego roku, sędzia Szmydt był też gościem telewizji TVN24. Pytany był tam m.in. o to kto był „ofiara” afery hejterskiej.
Sędziowie, którzy sprzeciwiali się obecnej władzy, zarówno sędzia Markiewicz, jak i szereg innych sędziów
– odpowiedział sędzia Szmydt.
Jak o Tej sprawie mówił sędzia Szmydt we wrześniu 2019 roku?
Odnośnie tej grupy „kasta”, czy może pan stanowczo potwierdzić lub zaprzeczyć jej istnieniu?
– pytał Szmydta Rzecznik Dyscyplinarny.
Nie wiem czy taka grupa istniała. Ja, w takiej zorganizowanej grupie, która miała hejtować sędziów, na pewno nie uczestniczyłem
– zeznawał niemal 3 lata temu.
W trakcie niedawnych obrad Parlamentarnego Zespołu ds. Reformy Wymiaru Sprawiedliwości, sędzia Szmydt potwierdzał autentyczność screenów na które powoływał się sędzia Arkadiusz Cichocki. Zderzamy to z zeznaniami Tomasza Szmydta z września 2019 roku.
Czy screeny, które pojawiły się w mediach, czy pochodziły z któregokolwiek czatu i czy może pan potwierdzić lub zaprzeczyć autentyczności tych screenów?
– pytał Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych.
Nie mam pewności, ale te które mnie dotyczyły, są to screeny podrobione i przerobione. Są tam łatwe rzeczy do wychwycenia. Media podawały że są to rozmowy znajomych, przyjaciół. Są oczywiste błędy. Sędzia Wytrykowski nie był sędzią sądu okręgowego, to samo dotyczy sędziego Dudzicza, który nie był sędzią sądu okręgowego. Pojawiają się przekłamania. (…). Te screeny, które widziałem są sfabrykowane
– przekonywał.
Nawet pobieżna analiza nagrania zeznań Tomasza Szmydta z września 2019 roku i szybkie porównanie z dzisiejszymi medialnymi wypowiedziami tego sędziego, prowadzi do zaskakujących wniosków. Obie narracje są skrajnie różne. Warto tu dodać, że zeznania sprzed prawie 3 lat, składane były z pełną świadomością odpowiedzialności karnej. Te składane obecnie, przy okazji wywiadów, czy w trakcie prac zespołu parlamentarnego, nie rodzą dziś dla sędziego szczególnych zagrożeń.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/597748-nasz-temat-wyplynelo-wazne-nagranie-w-tle-afera-hejterska