„Wojna nie będzie już pewnie prowadzona z taką intensywnością. Ze względu na to, że planu ‘B’ nie udało się zrealizować przed Dniem Zwycięstwa, teraz pewnie będą realizowane plany ‘C’, ‘D’, ‘E’, aż dojdziemy na samo koniec do litery ‘Z’, która będzie oznaczała klęskę Putina, bo wszystkie poszczególne plany są skazane na porażkę przy takim życzeniowym myśleniu” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. Roman Polko, były szef GROM.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Przed wystąpieniem Władimira Putina z okazji Dnia Zwycięstwa spekulowano, że może ogłosi w nim oficjalnie wypowiedzenie wojny Ukrainie i zapowie powszechną mobilizację. Nic takiego się nie stało. Jak pan odebrał wystąpienie Putina?
Gen. Roman Polko: Takie przypuszczenia, że ogłosi powszechną mobilizację czy że zaatakuje Mołdawię, to jest stwierdzenie, że Putin nie działa racjonalnie. Już sam atak na Ukrainę był z góry skazany na porażkę i trudno tu nawet winić tych, którzy go oszukiwali i opowiadali mu historie o ukraińskiej armii. Putin nie był aż tak oderwany od rzeczywistości, trudno zrozumieć, co nim tak naprawdę kieruje. Parada Zwycięstwa stałaby się totalnie absurdalna, gdyby Putin ogłosił na niej zwycięstwo nad Ukrainą, bo nawet Rosjanie, którzy chcą wierzyć w jego propagandę, wyraźnie widzą, że jedyne, co można ogłosić, to np. zdobycie Popasnej czy zrównanie z ziemią Mariupola. Putin unikał nawet słowa „Ukraina”, mówił natomiast o jakiejś wymyślonej walce z nazistami.
Sam przebieg wojskowej parady też był mniej okazały niż w latach ubiegłych – przede wszystkim na niebie nie pojawiły się samoloty, rzekomo przez złe warunki pogodowe.
Przypomnijmy sobie, jak wyglądały poprzednie Parady Zwycięstwa. Kilka dni wcześniej wypuszczano jakieś substancje chemiczne, żeby rozproszyć chmury nad Moskwą, by samoloty były widoczne. Poza tym, cała Rosja nie jest pokryta chmurami i w innych miejscach, gdzie parady się odbywały, pewnie lotnictwo mogłoby brać udział. Tyle, że rosyjskie lotnictwo służy teraz do bombardowania Ukrainy i jego zbyt wiele nie ma. Putin pewnie odpuścił siłom powietrznym udział w paradach z okazji Dnia Zwycięstwa, ponieważ potrzebne są na innych kierunkach. Krótko mówiąc, Parada Zwycięstwa skończyła się napinaniem muskułów, ale trudno było podczas niej ogłosić sukces. Władimir Putin nie zadziałał tak absurdalnie, by ogłosić sukces tam, gdzie go nie ma. Natomiast mówienie Rosjanom o powszechnej mobilizacji w Dniu Zwycięstwa pewnie spowodowałoby spadek jego sondaży. Nie możemy nie brać pod uwagę tego, że cała ta wojna Na Ukrainie jest spowodowana spadkiem notowań sondażowych Putina, który przez wojnę chce odbudować swoją pozycję.
W tym kontekście ten 9 maja, Dzień Zwycięstwa, pewnie według planów Putina miał być dniem, kiedy będzie można zaprezentować jakiś sukces.
Tutaj warto przytoczyć to, co mówił Wołodymyr Zełenski – niech sobie Putin mówi i robi co chce, wiadomo że kłamie i jest niewiarygodny. Zachód za bardzo wpatruje się w to, co powie Moskwa, jakby z tego miało cokolwiek wyniknąć, zamiast po prostu robić swoje. Aczkolwiek wsparcie Ukrainy jest bardzo dobre. Zapowiada się, że będzie to, o czym mówił prezydent Biden w Polsce, czyli że to będzie długotrwała wojna. Od solidarności i spójności Zachodu zależy ostateczne zwycięstwo świata demokratycznego nad światem Putina. Wojna nie będzie już pewnie prowadzona z taką intensywnością. Ze względu na to, że planu „B” nie udało się zrealizować przed Dniem Zwycięstwa, teraz pewnie będą realizowane plany „C”, „D”, „E”, aż dojdziemy na samo koniec do litery „Z”, która będzie oznaczała klęskę Putina, bo wszystkie poszczególne plany są skazane na porażkę przy takim życzeniowym myśleniu.
Wcześniej Putin dosyć skutecznie dzielił Europę, rozgrywał poszczególne państwa. Teraz widać, że Niemcy, Francja, nie mówiąc o Wielkiej Brytanii, czyli te największe kraje europejskie, doskonale sobie zdają sprawę z tego, że wszystkie czerwone linie zostały przekroczone i nie ma już możliwości współpracy z tą kremlowską władza. Rosja musi się radykalnie zmienić, żeby można było powrócić do normalnych relacji międzynarodowych. Upadek władz Kremla to pewnie jest kwestia jednak miesięcy, albo nawet i lat, bo nikt zamachu na Putina nie będzie organizował, stąd też potrzebna jest wytrwałość Zachodu i wtedy cel zostanie osiągnięty.
Jak by pan opisał obecną sytuację na froncie? Wielu ekspertów zapowiadało, że po wycofaniu się spod Kijowa Rosja przystąpi do wielkiej ofensywy w Donbasie. Na razie Rosjanie żadnych większych sukcesów tam nie osiągnęli.
To miała być wielka ofensywa, w Kijowie miał być blitzkrieg – trzy dni i zanim Zachód się spostrzeże Ukraina miała być opanowana przez wojska rosyjskie. Putin tak jak Hitler nie słuchał swoich generałów, tylko na podstawie swojego życzeniowego myślenia już dzielił Ukrainę. Teraz niby cele rosyjskie zostały zmniejszone, ale też front okazał się zbyt szeroki, bo zamiast skoncentrować się na jakimś głównym kierunku uderzenia, działano jeszcze w innych obszarach. Morale ludów stowarzyszonych z Rosjanami, bo oni walczą Azjatami, a nie „rosyjskimi Rosjanami” z Moskwy, jest podłe. Co to za zwycięski żołnierz, który patrzy tylko na to, jakiego cywila zamordować, kogo obrabować, kogo zgwałcić? Górują barbarzyńskie instynkty nad czynnikiem, który w istotny sposób wpływa na zwycięstwo. Natomiast Ukraińców charakteryzuje wola walki, determinacja do obrony własnej ojczyzny. Naprawdę nie pamiętam konfliktu, gdzie tak zero-jedynkowo byłoby widoczne, gdzie jest dobro, a gdzie zło. Szkoda, że papież tego nie widzi.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/597721-nasz-wywiad-gen-polko-putin-nie-mogl-oglosic-zwyciestwa