W kilku kolejnych sondażach widać trend, w którym Nowa Lewica odzyskuje wyborców. Tych wyborców, na których od kilku miesięcy poluje uparcie Donald Tusk.
Zmasowany atak PO na Lewicę ruszył rok temu, po głosowaniu w Sejmie nad ustawą wyrażającą zgodę na ratyfikację decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE. Powszechnie przyjęło się mówić o głosowaniu w sprawie KPO, ponieważ ratyfikacja decyzji Rady Europejskiej z grudnia 2020 roku o zasobach własnych przez wszystkie kraje członkowskie była konieczna do uruchomienia zarówno Wieloletnich Ram Finansowych na lata 2021-2027, jak i Funduszu Odbudowy. A każde państwo członkowskie miało przygotować i przesłać do Komisji Europejskiej Krajowy Plan Odbudowy, będący podstawą do wypłaty środków z unijnego Funduszu Odbudowy. Rok temu Lewica zagłosowała razem z rządem za ratyfikacją, a PO wstrzymała się od głosu.
Także wtedy PO oskarżyła Lewicę o kolaborację z rządem i granie do bramki Zjednoczonej Prawicy. Lewica zaś tłumaczyła swoje głosowanie tym, że nie może głosować przeciwko pieniądzom dla Polaków i przeciwko UE. Zresztą PO, która wówczas twierdziła, że te pieniądze nie mogą trafić w ręce rządu najgłośniej dziś krzyczy, że pieniądze są blokowane, choć sama temu blokowaniu kibicuje, a wówczas, wstrzymując się od głosu, próbowała je zablokować.
To wtedy zaczęły się poważne sondażowe problemy Lewicy, która po wyborach stała się trzecią siłą w parlamencie. A trzecie miejsce w sondażach straciła właśnie po głosowaniu za KPO. Sondażowe problemy powiększyły personalne tarcia w obozie Lewicy i zarzuty niektórych posłów pod adresem Włodzimierza Czarzastego. Jednak większość tych żali miała podłoże ambicjonalne. Np. komuś nie obiecano wymarzonego miejsca na liście, itd.
Wreszcie w okolice progu wyborczego próbował sprowadzić Lewicę Donald Tusk, który postanowił odbudować poparcie dla PO między innymi wyborcami Lewicy. I tak zaczęły się oskarżenia partii Czarzastego o to, że nie chce wspólnej listy wyborczej, a przez to może ułatwić kolejne zwycięstwo Prawu i Sprawiedliwości. Tymczasem NL od początku chciała zjednoczonej listy lewicy, a nie całej opozycji. Choćby dlatego, że trudno wyobrazić sobie wspólny program gospodarczy liberałów i socjaldemokratów, choć Tusk deklaruje, że serce ma liberalne, ale sumienie już socjaldemokratyczne. Trudno też wyobrazić sobie Włodzimierza Czarzastego, który mówi do Tuska: „wodzu prowadź”.
PO próbowała podbijać też serca wyborców Lewicy deklaracjami o poparciu aborcji czy obietnicami zdejmowania krzyży w szkołach. Donald Tusk wyraźnie postanowił powtórzyć manewr z 2015 roku, gdy udało mu się przekonać część wyborców Lewicy, że na SLD nie warto głosować, bo to głos stracony. Sojusz znalazł się poza Sejmem, a metoda D’Hondta wypłaciła premię zwycięzcy, czyli Prawu i Sprawiedliwości.
W ostatnich dwóch tygodniach Lewica podniosła się z sondażowego dołka i wróciła w notowaniach na trzecie miejsce podium. Kolejne sondaże pokazują ugrupowaniu Czarzastego trend wzrostowy i poparcie w okolicy 10 punktów procentowych (czasem nieco więcej, czasem nieco mniej).
Czym to tłumaczyć? Być może chwilowo uwiedzeni przez Tuska lewicowi wyborcy nie wytrzymali zmienności deklaracji i skali kłamstw szefa PO, choćby w odniesieniu do tematu polityki energetycznej i relacji z Rosją za rządów PO-PSL. Trend wzrosty można także tłumaczyć konsekwentną, od wybuchu wojny, polityką propaństwową. Lewica wstrzymała w godzinie konfliktu drastyczne ataki na rząd, wystosowała krytyczny list do kanclerza Olafa Scholza, zorganizowała wizytę lewicowych polityków z PE, w tym także z SPD, czy sama pojechała do Berlina przekonywać lewicowych kolegów, że Polska potrzebuje unijnego wsparcia na pomoc uchodźcom, a czołowi politycy Lewicy głośno mówią, że te pieniądze się Polsce należą. Taka postawa mogła się części wyborców po prostu spodobać.
Problem jednak w tym, że ta strategia nie jest spójna, bowiem zupełnie inną ścieżkę przyjęli związani z Lewicą eurodeputowani. Na przykład Robert Biedroń, który jest współprzewodniczącym Nowej Lewicy, w Parlamencie Europejskim chętnie i głośno atakuje Polskę, wsparł rezolucję z apelem o niewypłacanie naszemu krajowi środków z KPO czy podpisał się pod listem w tej sprawie. Leszka Millera tu nie wspomnę, bo ten dawno zerwał pępowinę łączącą go z Lewicą, a partię Czarzastego (i Biedronia) atakuje z gorliwością godną Tuska.
Albo więc Lewica bawi się w dobrego i złego policjanta albo między liderami Lewicy nie ma zgody co do tego, którą ścieżkę obrać. Jeśli po atakach na Polskę w Parlamencie Europejskim Lewica znów straci kilka punktów poparcia, Włodzimierz Czarzasty będzie mógł osobiście podziękować za to Robertowi Biedroniowi. Przecież nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka i na coś trzeba się zdecydować. Ostatnie solidne sondażowe wzrosty wyraźnie pokazują drogę milszą wyborcom o lewicowej wrażliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/597401-lewica-odzyskuje-wyborcow-skradzionych-przez-donalda-tuska