„Tak naprawdę tych rezolucji było już bardzo dużo. Nie ma tu oczywiście jednoznacznej decyzji jeżeli chodzi o Krajowy Plan Odbudowy czy pieniądze na pomoc uchodźcom. Ale ten nacisk opozycji, głównie Platformy, ale również Lewicy (…), jest bardzo mocny. Mam wrażenie, że oni jednak dążą do swojego celu, wyznając zasadę, że im gorzej dla Polaków, tym lepiej dla nich” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: W ostatnich dniach wiele działo się w Parlamencie Europejskim wokół Polski. Czy wcześniej spodziewałby się Pan, że w dniu święta narodowego Polaków dojdzie do debaty przeciwko naszemu krajowi?
Dominik Tarczyński: Różne rzeczy już widziałem i słyszałem na przestrzeni lat, ale że dojdzie do takiej perwersji – bo tak trzeba to nazwać – na pewno się nie spodziewałem. Bo to nie była przypadkowa data. Parlament Europejski sam sobie nie decyduje, jak wygląda kalendarz prac, ale o tym decyduje prezydium.
A w prezydium zasiadają przedstawiciele EPP, przedstawiciele Platformy, jest pani premier Kopacz i te decyzje nie są podejmowane nie wiadomo gdzie i przez nie wiadomo kogo. To Platforma podejmowała taką decyzję i jestem przekonany, że celowo zaproponowała taki termin.
Mieliśmy więc do czynienia z perwersją, która miała na celu poniżenie Polaków. Bo 3 maja nie jest datą przypisaną do PiS czy naszego rządu, ale to jest data wielkiego święta Polski i obrzydliwe było to, w jaki sposób europosłowie Platformy się zachowywali, jak cieszyli się, robili zdjęcia – widać to na filmiku, który opublikowałem na Twitterze. Przy pustej sali byli tylko posłowie polskiej opozycji, ekscytujący się tym, że zaczyna się debata na temat Polski. Widać było, jak robią zdjęcia, jak się z tego cieszą. Jest to po prostu obrzydliwe i inaczej tego opisać nie można.
Jakie konsekwencje będzie miała dla nas przyjęta wczoraj rezolucja?
Tak naprawdę tych rezolucji było już bardzo dużo. Nie ma tu oczywiście jednoznacznej decyzji jeżeli chodzi o Krajowy Plan Odbudowy czy pieniądze na pomoc uchodźcom. Ale ten nacisk opozycji – głównie Platformy, ale również Lewicy, bo trzeba pamiętać, że za tą rezolucją podnieśli ręce również politycy Lewicy – jest bardzo mocny. Mam wrażenie, że oni jednak dążą do swojego celu, im gorzej dla Polaków, tym lepiej dla nich. Być może wierzą, że Polacy w końcu odwrócą się od rządu i wtedy będą mogli przejąć władzę.
Nie potrafią wygrać w demokratycznych wyborach, proponując Polakom swoje rozwiązania, więc starają się pogorszyć ich warunki życiowe.
Trudno powiedzieć, jakie będą skutki, ale w tej chwili podstawowym rezultatem ich postawy będzie na pewno to, że zapiszą się w polskiej historii haniebnie i Polacy na pewno odpowiednio ocenią ich postępowanie w dniu wyborów.
To jest obrzydliwe. Jeżeli to donoszenie, atakowanie Polski nie przynosi efektów przez tyle lat, a oni dalej to robią, to jak inaczej można to nazwać, jeśli nie perwersją antypolską?
A jak skomentowałby Pan pozostałe dziwaczne wydarzenia, których byliśmy ostatnio świadkami? Wczoraj, oprócz tego, że Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wezwał Komisję Europejską do dalszego blokowania KPO dla Polski, europoseł Robert Biedroń rozpoczął w Strasburgu niedorzeczną dyskusję na temat zapory na granicy z Białorusią, a w tym samym czasie w Warszawie gościła przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, która dziękowała Polakom za pomoc uchodźcom. Z jednej strony - zmasowany atak, z drugiej - kilka ciepłych słów przewodniczącej von der Leyen, jednak jak zwykle bez konkretów zarówno ws. KPO, jak i pomocy dla uchodźców.
Generalnie Biedroń i cała ta opozycja, która protestuje przeciwko zabezpieczeniu granicy z Białorusią, stara się być bardziej radykalna i licytować się na radykalizm wewnątrz obozu liberalno-lewicowego w Parlamencie Europejskim.
Nawet władze Unii Europejskiej popierają to, co robimy, bo bronimy również granicy UE. Tymczasem polska opozycja mówi: nie, nie brońmy granicy, bo zwierzęta i rośliny są zagrożone, i wymyślają jeszcze inne idiotyzmy.
Nie rozumiem, dlaczego oni nie wyciągają wniosków z ośmiokrotnie przegranych wyborów. Dlaczego nie dociera do nich, że Polacy chcą czuć się bezpiecznie. Jest to działanie w mojej ocenie szkodliwe, szkodzące bardzo bezpieczeństwu Polski.
Pomimo wojny, nawet gdyby bomba wybuchła obok Biedronia, zapewne powiedziałby, że to nic, bo najważniejsze, żeby PiS przegrał. Nieważne, że obok, u sąsiada, wysadzają się terroryści samobójcy, ważne, żeby PiS przegrał.
Jest to fanatyzm, bardzo radykalne, lewackie podejście do rzeczywistości. Pomimo wybuchów, zamachów, wojny, ta lewicowa ekstrema cały czas jest obecna, dlatego też jest bezpośrednim zagrożeniem, „nowotworem” demokracji, który toczy społeczeństwa myślące zdroworozsądkowo.
Biedroń jest otumaniony nienawiścią do PiS-u, nie tylko on, wielu innych także, podobną postawę prezentuje np. pani Ochojska. W tym szaleństwie będą dalej przegrywać kolejne wybory i zawsze będą partią kanapową. A - daj Boże - niebawem staną się „partią kanapową” dosłownie, bo ich jedyny udział w polityce będzie polegał na siedzeniu w domu na kanapie i oglądaniu polityki w telewizji.
Czy kolejna taka debata, kolejna rezolucja, dalsze grillowanie Polski - w sytuacji, gdy już prawie od trzech miesięcy reżim Putina dokonuje na Ukrainie brutalnych mordów, grabieży i najgorszych podłości, kolejne pakiety sankcji nie powodują zatrzymania wojny i od bomb Rosjan giną kolejne kobiety i dzieci, a nasz kraj wziął na siebie duże zobowiązanie - nie jest aby stratą czasu i energii?
Wszyscy to wiedzą, wszyscy to widzą, ale też gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wiele niemieckich firm nadal prowadzi biznesy z Rosjanami. bardzo dużo wpływowych środowisk francuskich cały czas lobbuje, aby sankcje nie były tak dotkliwe. Ale gdyby nie zajmowali się Polską, to co miałby ten Parlament robić? Pewnie debatowałby, czy w końcu są 52 czy 54 płcie. Jest to tak naprawdę jedyne paliwo i powietrze, aby dalej funkcjonował.
Zabawne jest to, że Parlament Europejski (to już ciekawostka z kuluarów) nie jest w stanie naprawić hydrauliki w budynku. Na każdym piętrze w łazienkach leci zimna woda. Są wywieszone instrukcje, jak należy myć ręce ze względu na koronawirus, ale w kranach nie ma ciepłej wody. Nie są w stanie tego naprawić, a chcą naprawiać świat.
To symbol, który bardzo wyraźnie pokazuje, jak żenujące są pomysły UE.
W tej chwili mają okazję naprawić świat - np. przygotować takie sankcje, które wymuszą na Putinie zaprzestania bestialskiej działalności w Mariupolu i innych częściach Ukrainy atakowanych, okupowanych i niszczonych przez rosyjską armię. Mają też okazję wesprzeć czymś więcej niż ciepłym słowem przewodniczącej von der Leyen państwa i społeczeństwa, które przyjmują ukraińskich uchodźców. Czy coś się zmienia oprócz kolejnych deklaracji?
Mam wrażenie, że nie wszystkim tak naprawdę na tym zależy. Wydaje mi się, że część przywódców nie jest przekonana, czy im się to opłaca i czy tego chcą. Niektórzy się boją. Nam jednak zależy, aby rosyjska agresja na Ukrainę jak najszybciej się zakończyła. Jesteśmy liderem w Europie, premier Mateusz Morawiecki bardzo jasno pokazał, czym jest siła przywództwa w momencie kryzysu i świat to widzi. Widzą to na pewno Stany Zjednoczone, a jeżeli Bruksela nie widzi, to pozostaje tylko wzruszyć ramionami lub zapłakać nad przyszłością tej Europy.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/597396-grillowanie-polski-w-pe-tarczynski-obrzydliwa-perwersja