Działania mojego rządu (PO-PSL) polegały na tym, żeby gaz z Rosji mniej nas uzależniał, żebyśmy mniej płacili, niż to, co wynegocjował za pierwszych rządów PiS minister Wojciech Jasiński w 2006 r. - mówił w środę lider PO Donald Tusk. I równocześnie zbudowaliśmy gazoport - dodał.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Tusk w Międzyrzecu Podlaskim. Starcie z dziennikarką TVP Info
O dostawy gazu z Rosji lider PO został zapytany podczas konferencji prasowej w Międzyrzecu Podlaskim. Po uwadze, że „w 2010 roku rząd PO-PSL zawarł kontrakt, który zwiększył uzależnienie Polski od dostaw rosyjskiego gazu, a teraz - w kontekście tego, co dzieje się na Ukrainie - polski rząd zdecydował, żeby odciąć się (od gazu z Rosji)”, dziennikarka TVP Info, zapytała Tuska, „jak ocenia tę decyzję w kontekście tych, które były w 2010 roku zawierane?”.
To jest pani opinia (…), a w pytaniu zawarła pani trzy nieprawdziwe informacje. Więc zastanawiam się, czy tak sama pani kreuje tę fałszywą rzeczywistość, czy na tym polega ta przykra robota. Ale współczuję
— odparł były premier.
Jak kontynuował, „już tysiąc razy tłumaczyłem, na czym polegała polityka gazowa mojego rządu, i (jak) trzeba było naprawiać ten historyczny błąd, jaki popełnił ówczesny, jeszcze za pierwszych rządów PiS-u minister (skarbu państwa Wojciech) Jasiński”. (W listopadzie 2006 r. Jasiński wyraził zgodę na zawarcie umowy na wieloletnie dostawy rosyjskiego gazu do Polski - przyp. PAP).
I działania mojego rządu polegały dokładnie na tym, żeby ten gaz z Rosji mniej nas uzależniał, żebyśmy mniej płacili, niż to, co wynegocjował pan Jasiński i równocześnie zbudowaliśmy gazoport, zwiększyliśmy prawie dwukrotnie objętość magazynową na gaz, doprowadziliśmy do rewersu fizycznego na Jamale, więc możemy tym gazociągiem brać gaz także z zachodniego kierunku, a nie tylko ze wschodniego
— przekonywał.
Jednocześnie lider PO zwrócił się do dziennikarzy, aby - jak mówił - „wykluczyli takie niepotrzebne i ewidentne kłamstwo”.
Rozumiem potrzeby propagandowe pracodawców pani redaktor, ale bardzo prosiłbym wszystkich dziennikarzy, niezależnie od tego, gdzie pracujecie, wszystkie dziennikarki, niezależnie od tego, gdzie pracujecie i kto wam płaci, żeby wykluczyć takie niepotrzebne i takie ewidentne kłamstwo. Naprawdę, waszą rolą jest informować, a nie robić ludziom wodę z mózgu
- oświadczył.
W połowie listopada 2006 r., w odpowiedzi na wniosek PGNiG, Jasiński złożył podpis pod zgodą na umowę z Rosją. W dokumencie tym napisano:
Ze względu na ograniczony czas do wyrażenia opinii, resort skarbu nie miał możliwości analizy przekazanego projektu umowy. Niemniej wyrażam zgodę na zawarcie Umowy”. Efektem tego była akceptacja 10-procentowej podwyżki cen gazu z Rosji. Ówczesna rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska informowała wtedy, że „wskutek podpisanego w 2006 r. kontraktu na dostawy gazu, wszyscy polscy odbiorcy zapłacą do 2022 roku przynajmniej o 17 miliardów złotych więcej.
Komu Polska zawdzięcza bezpieczeństwo energetyczne?
Jasiński odpierał zarzuty pod swoim adresem.
To sprawa polityczna. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Po pierwsze Rosjanie nie pozostawili nam innego wyjścia niż podpisanie tej umowy. Po drugie z treścią umowy zapoznałem się na tyle, na ile pozwoliła na to ograniczona ilość czasu
— wyjaśniał wtedy m.in. „Super Expressowi”.
Na początku kwietnia br. wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślał w wywiadzie dla Programu Pierwszego Polskiego Radia, że za gazoportem w Świnoujściu stoi całkowicie rząd Prawa i Sprawiedliwości. Pytany wtedy o wypowiedź Donalda Tuska o tym, że gazoport został zbudowany za rządów PO i tym samym to jego rządom Polska zawdzięcza bezpieczeństwo energetyczne, odpowiedział:
Wcale nie jestem pewien, czy gazoport byłby gotowy, gdyby trwały tamte rządy.
Kaczyński odniósł się także do zapewnień Tuska o tym, że gazoport w Świnoujściu został zbudowany za jego rządów, a PiS jedynie nadał mu nazwę.
Gazoport został zaplanowany, wymyślony, można powiedzieć za naszych rządów, później trwała niesłychanie powolna budowa i nie wiem, kiedy by się skończyła, gdyby nie zmiana rządów. Myśmy to skończyli i uruchomili. (…) Także nazwali - i to jest zdaje się jedyna rzecz, którą nam Tusk przyznaje. Chodzi o imię Lecha Kaczyńskiego, który niewątpliwie był pomysłodawcą tego przedsięwzięcia
— komentował słowa Tuska prezes PiS.
W tym samym wywiadzie wicepremier Kaczyński wskazał na kluczowe znaczenie Baltic Pipe.
Poza tym ten gazoport (w Świnoujściu) jest ważny, ale oczywiście nie zapewnia nam bezpieczeństwa. To zapewnia nam rurociąg norweski. Ten rurociąg nie był jednak przez naszych poprzedników budowany
— mówił Kaczyński.
Według Kaczyńskiego, pomysł budowy rurociągu był zaproponowany przez premiera Jerzego Buzka, a potem zakwestionował go i odrzucił premier Leszek Miller i nie było to kontynuowane.
Myśmy to podjęli i zrobili. My mamy, można powiedzieć, w naszym dorobku zarówno jedno, jak i drugie
— zaznaczył w wywiadzie dla PR1.
Jak dodał, „a Donald Tusk - co można powiedzieć nie jest rzeczą nadzwyczajną w jego praktykach - mija się z prawdą”.
Polski terminal przeładunkowy i regazyfikacyjny skroplonego gazu ziemnego LNG w Świnoujściu został otwarty w 2015 r. Pierwszy gazowiec wpłynął 11 grudnia tego samego roku. Od czerwca 2016 r. terminal LNG nosi imię prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
CZYTAJ TAKŻE:
Skrajnie szkodliwa umowa i miażdżący raport NIK
W swojej tyradzie Donald Tusk zapomniał jednak o miażdżącym dla rządu PO-PSL (a zwłaszcza odpowiedzialnego za kwestie związane z umową gazową z Rosją ówczesnego wicepremiera Waldemara Pawlaka) raporcie Najwyższej Izby Kontroli z 2018 r. Sprawę opisywali dziennikarze tygodnika „Sieci”, Marek Pyza i Marcin Wikło w 2017 r., natomiast wynik kontroli NIK potwierdził ich ustalenia.
Raport NIK (na czele której stał wówczas - z nadania PO- były minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska) jasno wskazywał, że polityka rządu Donalda Tuska prowadziła wyłącznie do zwiększenia uzależnienia Polski od gazu z Rosji.
Dotarliśmy do wciąż niejawnych instrukcji negocjacyjnych przyjmowanych przez rząd PO-PSL. Ich analiza zdumiewa. To był mecz do jednej bramki. Wygląda wręcz na sprzedany. Rosjanie strzelali gola za golem, a bierny bramkarz Pawlak tylko wyciągał piłkę z siatki. Kapitan Tusk nie reagował. Akceptował wszystko, co podsunął mu wicepremier
— pisali Pyza i Wikło w 2017 r.
Dziś możemy z całą pewnością stwierdzić, że kluczowa była wiosna 2009 r. Wtedy Rosjanie postawili polskiemu rządowi wiele warunków, które bez szemrania spełnił Waldemar Pawlak. Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w najważniejszych punktach zmieniła się instrukcja negocjacyjna zatwierdzona przez Donalda Tuska. Ta z lutego zabezpieczała polskie interesy. Lipcowa – już nie
— podkreślili we wspomnianym artykule dziennikarze „Sieci”, zwracając uwagę, że rząd PO-PSL ukrył dokumenty z negocjacji.
CZYTAJ TAKŻE: „NIK nokautuje Pawlaka”. Pyza i Wikło w nowym numerze tygodnika „Sieci”: Oddali Rosjanom więcej, niż oni sami zażądali
Spotkanie na molo w Sopocie i dług Gazpromu
Co ciekawe, umowy gazowe były głównym tematem słynnego spotkania Putina z Tuskiem na molo w Sopocie w 2009 r.
Ówczesny szef polskiego rządu ogłosił wówczas na konferencji:
Finalizujemy kontrakt gazowy. Jeszcze raz potwierdziliśmy sobie, że gaz w relacjach polsko-rosyjskich nie może być przedmiotem polityki, a wyłącznie dobrze pojętego wspólnego interesu.
Nieco później – wiosną 2010 r. , Putin informował, że umówił się z Tuskiem na długoterminowe dostawy gazu do Polski. Umowa miała obowiązywać do 2037 r. do Polski, a tranzytowo, do Europy – do 2045 r.
Jestem pewien, że ten dzień przejdzie do lepszej historii naszych relacji. (…) Polska i Rosja mogą dużo więcej zrobić i zarobić
— mówił wówczas Donald Tusk.
Warto przypomnieć również o umorzeniu długu Gazpromu wobec spółki Europol Gaz (ponad 1 mld zł za przesył gazu gazociągiem jamalskim w latach 2006-09, wartość długu darowanego rosyjskiemu gigantowi przez rząd Tuska wynosiła dokładnie 286 mln dolarów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/597090-tusk-znow-udaje-pogromce-rosyjskiego-gazujak-bylo-naprawde