Na naszych oczach zmienia się właśnie amerykański plan dla Ukrainy. Po raz pierwszy w swej historii Ukraina to dla Stanów Zjednoczonych obszar geopolityczny, na którym możliwe stało się militarne pokonanie Rosji przez Zachód oraz odepchnięcie jej daleko i na długo na wschód od granic NATO. To dlatego jadą teraz przez Polskę czołgi, transportery, ciężka artyleria, a za chwilę polecą być może także bojowe samoloty - pisze na łamach tygodnika „Sieci” Jan Rokita.
Warto pamiętać, że w kręgu politycznej amerykańskiej elity wojskowo-politycznej związanej z obozem demokratów, presja na zwiększenie zaangażowania militarnego USA na Ukrainie wywierana była niemal od chwili wybuchu wojny
— zauważa publicysta.
Rosyjski optymizm i zachodnie dostawy
Jan Rokita zwraca uwagę, że prezydent USA otwarcie mówi, iż obecne wsparcie „sprawi, że plan Putina przejęcia kontroli nad Ukrainą musi skończyć się klęską”. Swoje zaangażowanie deklaruje także koordynująca swe działania ze Stanami Wielka Brytania. Cel militarnego zwycięstwa Ukrainy nad Rosją podkreślił także szef Rady Europejskiej Charles Michel. Sam Zełenski zwracał uwagę, że w kontekście broni „relacje Kijowa z Zachodem są ‘coraz cieplejsze i cieplejsze’”.
To całkiem nowa retoryka pojawiająca się po upływie blisko dwóch miesięcy od wybuchu wojny. Wcześniej mowa była tylko o tym, iż sankcje i pomoc wojskowa, wraz z wysiłkami europejskiej dyplomacji mają pewnego dnia przekonać prezydenta Putina, iż zbyt wiele ryzykuje, decydując się na dalsze prowadzenie wojny. Każdy, nawet niezbyt rozgarnięty obserwator, musiał zdawać sobie sprawę, że jest to w istocie pusta retoryka, pełniąca funkcję samousprawiedliwienia w obliczu faktycznej obojętności dla losu Ukrainy i zdrady gwarancji bezpieczeństwa, udzielonych jej jeszcze w 1994 r. I choć nowe sankcje są ciągle nakładane, zwłaszcza przez Amerykę, po to, aby na dłuższą metę osłabić Rosję i jej gospodarkę, nikt już na serio nie twierdzi, że to one mają doprowadzić Putina i całą kremlowską partię wojny do opamiętania i porzucenia planów rozbioru oraz zwasalizowania Ukrainy
— podkreśla Jan Rokita.
Rewizja chybionych prognoz
Publicysta dodaje, że w Stanach Zjednoczonych „zaczyna być na serio traktowany scenariusz militarnego zwycięstwa nad Rosją osiągniętego rękami Ukraińców”.
Byłby to prawdziwy przełom nie tylko w strategicznym myśleniu Amerykanów o Ukrainie, ale o całej środkowowschodniej Europie. Warto przecież z poczuciem realizmu pamiętać, że nigdy dotąd w historii USA nie było takiego momentu, w którym terytorium Ukrainy traktowane by było w Waszyngtonie jako obszar istotnych interesów amerykańskich. To z tego powodu Ukrainie nie dano szansy członkostwa w NATO
— zauważa publicysta dodając, że „dwa miesiące temu ekipa Bidena była pewna, że upadek Kijowa to kwestia 72 godzin ataku na miasto oraz śmierci 4 tys. żołnierzy rosyjskich i 14 tys. ukraińskich”.
Ale dzisiaj nie tylko prezydent Biden, ale każde dziecko na świecie wie, jak kompletnie bezwartościowe były najtajniejsze prognozy opracowywane przez najwybitniejszych analityków wywiadu i Pentagonu. Wojna potoczyła się kompletnie inaczej, a Rosja, choć zmobilizowała wszystkie swoje siły, nie była w stanie nawet rozpocząć przez miesiąc oblężenia Kijowa, po czym z dużymi stratami i podwiniętym ogonem przemieściła wszystkie siły, aby zdobyć choć Donbas. W Waszyngtonie musiano się więc w końcu połapać, że Rosję można nie tylko teraz osłabić na przyszłość sankcjami, ale że można zrobić coś stokroć bardziej strategicznie doniosłego. Umożliwić Ukraińcom wygranie bitwy o Donbas, czyli militarne pokonać Rosję rękoma Ukraińców gotowych na wszystko, byle obronić własną wolność
— podkreśla Jan Rokita na łamach tygodnika „Sieci”.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/596616-rokita-w-tygodniku-sieci-testowanie-zwyciestwa