Jeszcze 7 lutego 2022 roku (tak, ten luty, ten rok!) Waldemar Pawlak drwił z okładki tygodnika „Przegląd” o „gazowych fobiach i przesądach PiS”.
Zachwalał tam kontrakty długoterminowe - te same, które Rosja właśnie zerwała, odcinając nam po prostu gaz. Gdyby Polacy słuchali nadal Waldemara Pawlaka, bylibyśmy w niezłych tarapatach. Na szczęście w 2015 roku zmienili kurs spraw państwowych i przy tym wyborze, mimo wściekłych ataków, trwają.
Kompromitacja opozycji w sprawach energetycznych, obronnych, polityki społecznej i zagranicznej (chcieli oprzeć nasze bezpieczeństwo na Berlinie!) jest tej skali, że dramatycznie szuka ona innych tematów.
I tu z pomocą przychodzi jej satrapa ze Wschodu. A właściwie dwóch. Najpierw Łukaszenka rzucił na granicę bojówki upozorowane na migrantów i zarysował narrację o rzekomo zbrodniczym i nieludzkim reżimie w Warszawie. Ten kamień podjęli - w Polsce i w Brukseli.
Chwilę potem, rozpętując okrutną wojnę z sąsiadem i manipulując cenami surowców, dał opozycji kamienie na rząd także Putin.
Niestabilność jaką niesie każdy konflikt plus szantaże Putina wywołały wzrost cen na całym świecie. W Polsce wcale nie największy - tu rekordy biją państwa naszego regionu z walutą euro. Wojna spowodowała też konieczność jak najszybszego odejścia od rosyjskich surowców. Rządy Zjednoczonej Prawicy od dawna robiły wszystko, by niezależność w tym wymiarze uzyskać. Kończy się budowa Baltic Pipe (wielki wysiłek ministra Piotra Naimskiego), mamy dobry system dostaw gazu skroplonego i spore zapasy. Wielkie zadanie uniezależnienia Orlenu od rosyjskiej ropy skutecznie realizuje prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.
Rząd zareagował szybką obniżką podatków pośrednich i PIT. Eksperci oceniają, że gdyby nie Tarcza Antyputinowska wdrożona błyskawicznie przez premiera Mateusza Morawieckiego cena benzyny w Polsce byłaby wyższa nawet o półtora złotego.
Ale lider największej partii opozycyjnej odpowiedział w sposób najbardziej populistyczny z możliwych: każdemu, kto pracuje w sferze budżetowej chce dać 20 procent podwyżki.
Mówi to ten sam turboliberał Donald Tusk, który za swoich długich rządów dawał żałośnie niskie podwyżki, szydził z postulatów społecznych, dowodził, że pieniędzy nie ma i nie będzie, a na kryzys odpowiedział podwyżką podatków.
Następca geniusza gazowego Pawlaka, lider PSL Władysław Kosiniak - Kamysz bez wstydu jedzie po bandzie.
Inflacja w kwietniu 12,3%, najwyższa od 24 lat! Tyle wynosi podatek, jaki płacimy za nieudolne rządy. A przed nami kolejne podwyżki i jeszcze wyższe raty kredytów. To jest ten wasz „cud gospodarczy” @pisorgpl?!
- napisał.
Kłamliwie zresztą, bo cud gospodarczy obiecywała Platforma, obóz Jarosława Kaczyńskiego stara się po prostu dobrze rządzić.
Warto posłuchać jak premier Morawiecki przestrzega przed takimi gospodarczymi szarlatanami. Spełnienie ich propozycji sprowadziłoby na nas katastrofę.
Oni też to wiedzą, oni to doskonale rozumieją. Jednak ta wizja ich nie przeraża. Przykro to pisać ale te siły polityczne grają od lat na katastrofę Polski, bo sądzą, że tylko tak mogą przejąć władzę. Dlatego dziś korzystają z amunicji inflacyjnej wysyłanej przez Putina, podejmują jego grę na destabilizację państw Zachodu, na zmęczenie społeczeństw wsparciem dla Ukrainy. Dlatego Tusk i Kosiniak stają w sprawie Putinflacji przy Putinie.
To są putinflacyjni sojusznicy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/596554-inflacyjni-sojusznicy-tusk-i-kosiniak-stoja-przy-putinie