Zmiana właściciela Twittera dla wielu „polityczek i polityków”, może oznaczać katastrofę. Tylko dlatego, że deklaruje on większą swobodę wypowiedzi, a nie totalitarne z gruntu podejście, które w praktyce oznacza informacyjną i kulturową dominację lewicy. Elon Musk kupił Twittera. Wcześniej deklarował większe poszanowanie dla wolności słowa szczególnie dla tej części użytkowników serwisu, która nie jest lewicowa. Bo ta lewicowa za bardzo go nie lubi. Musk to jej wzorcowy wróg jako kapitalistyczny miliarder, współzałożyciel serwisu PayPal, Tesli i firmy kosmicznej SpaceX.
Dotychczasowe praktyki Twittera ze słynnym zbanowaniem Donalda Trumpa (już zapowiedział w telewizji FOX, że na Twittera nie powróci) pokazywały, że nadzór ideologiczny nad społecznościówką jest bardzo restrykcyjny. Kasowano posty, zawieszano konta, usuwano treści, ograniczano zasięgi głównie konserwatywne.
„Jeśli Twitter służy jako de facto publiczny miejski plac, fakt, że nie szanuje zasady wolności słowa, stanowi fundamentalne zagrożenie dla demokracji”
— pisał w marcu tego roku Musk. Mówił o budowie globalnej platformy wolnego słowa mającej służyć demokracji. Teraz ma pojawić się możliwość pisania dłuższych tweetów i ich edytowania, likwidacja botów i co najciekawsze miliarder zapowiedział uczynieniu algorytmu Twittera otwartym kodem źródłowym. Chodzi o jawność trendów i a więc tego, dlaczego niektóre tweety są widoczne, a inne inne nie.
Jest oczywiście reakcja polityczna. Lewicowi komentatorzy i tysiące internetowych aktywistów lamentują w histerycznym tonie, że przejęcie Twittera realizując marzenie Muska o absolutnej wolności głoszenia „dowolnie skrajnych poglądów” w przestrzeni publicznej doprowadzi do hodowli „prawicowych trolli”. Logika tego myślenia polega na tym, że dopuszczalne jest hodowanie trolli lewicowych, bez względu na to, jak skrajne poglądy głoszą i powielają. Szczególnie gdy w grę wchodzi taka ideologiczna ekstrema typu „wokizm” i „kultura unieważniania”. Wtedy jest wszystko w porządku.
Już pierwsze informacje o przejęciu giganta przez miliardera, oczywiście miliardera „kontrowersyjnego” narzuciły na lewicy narrację, która ma uczulić użytkowników, a nawet skłonić do masowego wycofania się z Twittera. To akcja podobna do zapowiedzi polskich celebrytów, którzy mieli wyjechać z kraju po kolejnych zwycięstwach wyborczych PiS. Krótko mówiąc zmiana właściciela Twittera dla wielu „polityczek i polityków”, może to oznaczać katastrofę. Tylko dlatego, że nowy właściciel deklaruje większą swobodę wypowiedzi, a nie totalitarne z gruntu podejście, które w praktyce oznacza informacyjną i kulturową dominację lewicy przy pomocy wielkiego kapitału.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/595930-elon-musk-kupuje-twittera-lament-i-histeria-na-lewicy