Wbrew temu, co sądziłem jeszcze pół roku temu, dziś muszę zmienić zdanie o Jarosławie Gowinie. Muszę samokrytycznie przyznać, że wreszcie przejrzałem na oczy. Powiedzenie „Lepiej późno niż wcale” w tym przypadku pasuje do mnie jak ulał. Świeże spojrzenie upoważnia mnie do tego, aby móc ze spokojnym sumieniem powiedzieć: - Jarosław Gowin to jednak kawał polityka.
Najważniejsze. On nie odpuszcza. Nie rezygnuje, a jednocześnie nie bagatelizuje. Jego przywódcze predyspozycje zawsze prowadziły go na szczyty. Tak było, gdy brylował w Platformie Obywatelskiej jako minister sprawiedliwości. Kilka lat później w rządzie Zjednoczonej Prawicy był ministrem szkolnictwa wyższego, a następnie ministrem rozwoju, a nawet wicepremierem. Cały ten czas czuł, że ma o wiele większe potencje niż stanowiska, które zajmuje. Słusznie traktował je jako poligon, na którym zbiera doświadczenie do objęcia w państwie funkcji naprawdę poważnych. Takich, w których będzie mógł swoje talenty oddać naprawdę pożytecznym sprawom, wpływającym na losy kraju i jego obywateli. Takie widział w sobie powołanie. Nie znajdował jednak w koalicji z PiS właściwego zrozumienia. To doprowadziło, mimo jego dobrej woli, do tak dużego rozdźwięku z kierowniczymi gremiami koalicji, że był bliski zrezygnowania współpracy. I tak pewnie by się tak stało, gdyby ktoś Gowina nie ubiegł, rezygnując z nim ze współdziałania w tym samym rządzie.
Po tak przykrym i niespodziewanym zgrzycie inni politycy pewnie potrafiliby tylko rozpamiętywać swoją klęskę, z zadumą kiwać głową nad dziwnymi drogami ludzi stworzonych do wielkich rzeczy. Inni, może tak. Ale nie Gowin. Nie bagatelizuje też swojego trudnego położenia. Zakłada wszak, że jest ono przejściowe. Aktywnie uczestniczy w życiu politycznym zamiast, jak mogło myśleć wielu jego przeciwników, zamknie się skorupie, ocierając potoki łez. Może inni tak się zachowywali. Ale nie on.
Sumiennie i pracowicie odbudowuje, będące jeszcze do niedawna w stanie agonalnym „Porozumienie”, partię, która wydawać się mogło jest w totalnej rozsypce. Jak na razie te działania nie są zauważalne w sondażach wyborczych. Cały czas poparcie ugrupowania Gowina obraca się w pobliżu 2 procent. To niby nie wiele. Kto jednak wie, jakie będą rezultaty ożywionej działalności politycznej Jarosława Gowina, za kilka miesięcy, jeśli dalej będzie bezkompromisowo oceniał niedawnych partnerów koalicyjnych. Takie oceny to niczym drogie weksle, które mogą ułatwić drogę do przyklejenia się do jakiejś silniejszej partii opozycyjnej. Tym bardziej, że użył wobec niedawnych współrządzących z nim sojuszników najcięższego dziś zarzutu, jaki dziś ma największą moc niszczącą. Mianowicie oskarżył Solidarną Polskę o realizację scenariusza pisanego na Kremlu.
Takie oskarżenie czyni go natychmiast politykiem wagi ciężkiej, a nie jakimś tanim politykierem, który mówi co mu ślina na język przyniesie, byleby tylko o nim pamiętano. Tak przenikliwą opinię może wygłosić tylko kawał prawdziwego polityka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/595519-jaroslaw-gowin-po-raz-kolejny-dowodzi-ze-to-kawal-polityka