Donald Tusk niewątpliwie zakłada, że ludzie wierzą w każdą bajkę, jaką opowiada. Ponieważ większość bajek nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, a tworzywem opowieści politycznych, w jakich specjalizuje się Tusk i do jakich się ogranicza, są iluzje, toteż produkuje ich bez liku. Czasami wysmaża nawet kilka dziennie. Ponieważ ich nie zapisuje, bo jak powiada o sobie – mam wszystko w głowie – nie pamięta jaką bajkę opowiedział wczoraj. Więc zdarza się, że następnego dnia ogłasza jako najświętszą prawdę, coś całkowicie przeciwnego wymysłowi z dnia poprzedniego.
Obecny przewodniczący Platformy Obywatelskiej, podkreślmy od pierwszych minut swojego powrotu do Polski, przywracający demokratyczne zasady funkcjonowania jego partii, przyjmuje też, że wzbudza powszechny podziw, jako polityk rangi europejskiej. Polityk na miarę naszego kontynentu, który swoje wysokie stanowisko w strukturach Unii Europejskiej zawdzięczał nieprzeciętnym umiejętnościom, zjednującym mu uznanie. Dziś zachowuje się tak, jakby Polacy zapomnieli czemu i komu zawdzięcza swoją karierę polityczną. Oraz to, jaką rolę wyznaczyła mu jego protektorka, widząc w nim doskonały materiał na kamerdynera do specjalnych poruczeń. Ci, którzy trzeźwo patrzą na Donalda Tuska i jego bajeczki, doskonale pamiętają w jakich okolicznościach ówczesny premier poleciał ciupasem do Brukseli.
Dziś, gdzie tylko może przepowiada, że zna metodę na pokonanie PiS – „pamiętajcie, ile razy w dawnych latach pokonywałem PiS” – pod warunkiem, że opozycja zjednoczy się pod jego przywództwem.
Mój sąsiad, prof. psychologii z Uniwersytetu Warszawskiego, w rozmowie o Donaldzie Tusku, przyznaje mi rację, kiedy mówię, że jedną z bajek, jaką długo epatował przewodniczący PO, była jego przekonanie, że PiS dąży do wyjścia z Unii Europejskiej. Albo ta, że wielokrotnie przestrzegał Angelę Merkel przez szkodliwością budowy Nord Stream 2.
I co krew się w panu nie burzy?
— żeby użyć znanego pewnie panu zwrotu swego idola.
Tu może przeginał
— skwitował mój rozmówca slangiem młodzieżowym, zapożyczonym od swego wnuka.
Ale ma takie zniewalające, ciepłe spojrzenie. Oczy niewinne i zdziwione jak u dziecka, odkrywającego świat ryb głębinowych w olbrzymim akwarium. Wie pan, tym mnie ujmuje. A reszta się nie liczy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/595242-czym-tusk-ujmuje-elity-spoleczne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.