”Komisarz Hahn odpowiedział beztrosko, że „jeszcze przyglądają się sprawie, jeszcze liczą, jeszcze chcą zobaczyć, ile zostanie w tych krajach tych uchodźców, więc na razie – mówią – nie ma pośpiechu” i z takim podejściem, jakby ta wojna była jakąś grą komputerową, zabawką. To podejście KE jest rozbrajające. Poza fotkami na granicy komisarzy, którzy tu byli, nic nie wynika z działań Komisji Europejskiej” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl eurodeputowany Bogdan Rzońca (PiS).
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Mimo wielokrotnych apeli ze strony Polski, Komisja Europejska nadal nie wypłaciła pieniędzy na pomoc uchodźcom. Z czego to wynika? Czy to wynika z tego, że Komisja Europejska postanowiła „zagłodzić” i Polskę, i ukraińskich uchodźców?
Bogdan Rzońca: Jest to bardzo prawdopodobne, że ten manewr związany z prześladowaniem Polski w zakresie funduszy unijnych ma konkretny cel. Był i skandal z Turowem, skandal z Izbą Dyscyplinarną, z Krajowym Programem Odbudowy i kolejny skandal – tak trzeba to bardzo wyraźnie nazwać – bo przecież jest 55. dzień wojny, przyjmujemy około 3 mln mieszkańców Ukrainy – matki, dzieci – trzeba płacić za prąd, gaz, wodę, żywność, a Komisja Europejska działa bardzo opieszale. Nie widzę zapału do przesuwania środków, do szukania świeżych pieniędzy w kierunku pomocy państwom, które pomagają ukraińskim matkom i dzieciom. To jest po prostu skandal i to trzeba przeczekać. Te pieniądze, miejmy nadzieję, zostaną zwrócone może w dłuższym czasie, ale dzisiaj jest to sytuacja bardzo niezdrowa, niedobra i osłabiająca wizerunek Unii Europejskiej. Po raz kolejny Unia wymiękła, tak jak wymiękła przy Covidzie i państwa narodowe pomagały chorym, tak teraz wymięka przy tej wojnie i niestety nie widzimy w tej chwili nawet jakiegoś jednomyślnego spojrzenia 27 krajów na barbarzyństwo Putina.
Czy Komisja Europejska próbuje w jakikolwiek sposób tłumaczyć swoje stanowisko? Co w ogóle wybrzmiewa w kuluarach?
Próbuje to tłumaczyć. Sam osobiście pytałem komisarza Hahna, mówiłem, że są sprawdzone formuły tak jak w przypadku pomocy uchodźcom w Turcji kilka lat temu, gdzie poszło 6 mld euro. Komisarz Hahn odpowiedział beztrosko, że „jeszcze przyglądają się sprawie, jeszcze liczą, jeszcze chcą zobaczyć, ile zostanie w tych krajach tych uchodźców, więc na razie – mówią – nie ma pośpiechu” i z takim podejściem, jakby ta wojna była jakąś grą komputerową, zabawką. To podejście KE jest rozbrajające. Poza fotkami na granicy komisarzy, którzy tu byli, nic nie wynika z działań Komisji Europejskiej.
Ale przecież tych uchodźców z Turcji było dużo mniej niż uchodźców z Ukrainy łącznie…
Tak.
Czemu tu się przyglądać? Mamy wojnę, mamy ludobójstwo! Argumentacja urzędników KE jest porażająca.
Trzeba też powiedzieć, że polska opozycja w PE się do tego przyczyniła. Te krzyki, żeby nie dawać Polsce pieniędzy przekładają się na takie działania Komisji Europejskiej. To, co wyprawia pani Thun, to co mówią przedstawiciele Platformy Obywatelskiej w PE, to co mówi pani Barley, żeby „zagłodzić Polskę” to jest skandal, to jest brak jakiegokolwiek humanitaryzmu i Unia na tym naprawdę bardzo mocno straci, bo przecież widzimy, że nawet społeczeństwa Niemiec czy Francji lepiej funkcjonują i wyrażają dobrą opinię o Polsce, Rumunii czy Węgrzech. Natomiast ci ludzie, liderzy chcą jednak skarcić prawicowe rządy w Polsce i chcą dalej utrzymywać ten stan, że na razie „ulica i zagranica” decyduje o tym, czy pieniądze do Polski trafią, czy nie. To jest barbarzyństwo – kolejne barbarzyństwo KE, brak humanitaryzmu. Trudno użyć tutaj innych słów.
Czy to oznacza, że również pieniędzy z KPO nadal nie możemy się spodziewać?
Widzę lekkie ocieplenie w tej materii. Kiedy dwa tygodnie była debata o praworządności w Strasburgu, to wystąpili już trzeciorzędni politycy UE w tej materii i opowiadali: „Tak, oczywiście, ale praworządność jest ciągle najważniejsza i dopóki w Polsce nie będzie praworządności”. Pytałem nawet konkretnie pana Aguilara, czy on zna jakiś przypadek, żeby Polska zdefraudowała jedno euro – żeby jakaś spółka Skarbu Państwa, jakiś „Kowalski” w Polsce ukradł pieniądze tak, jak to ma miejsce w innych krajach, on odpowiedział, że nie wie o takich sytuacjach. Mamy naprawdę świetne wyniki w implementacji środków unijnych i mamy tę narrację, którą przywozi do Brukseli polska opozycja mówiąc „Temu rządowi nie należy dawać pieniędzy nawet gdy jest wojna, nawet gdy tak pięknie Polacy, czy polskie samorządy pomagają tym Ukraińcom, to i tak nie należy dawać im tych pieniędzy” i prawdopodobnie tej narracji ulega KE.
Pytanie, dlaczego ulega? Nie wiem, czy można to nazwać zbieżnością interesów, ale jest to działanie de facto w interesie Władimira Putina – zarówno Komisji, jak i polskiej opozycji. O co w tym momencie toczy się gra?
Wydaje się, że gdyby Komisja Europejska chciała, to na kontach Unii Europejskiej pieniądze leżą, natomiast prawdopodobnie europejscy liderzy są uzależnieni od niemieckiego, francuskiego, duńskiego, holenderskiego biznesu i ten biznes cały czas kolaboruje z Putinem i z Rosją i naciska na KE, żeby przemilczeć tę wojnę, żeby nie nakładać tych największych z możliwych sankcji i żeby przeczekać tę „wędrówkę ludów”, ten exodus Ukrainek i ukraińskich dzieci do państw Europy Środkowej i to moim zdaniem jest powodem opieszałego działania KE – brak humanitaryzmu, brak jakiejkolwiek empatii. Te zdjęcia nie robią prawdopodobnie na nich wrażenia – to, że dzieci wrzucane są do studni, bombardowane są szpitale, przedszkola i to, że Polska pięknie się zachowuje, to na razie nie robi na nich wrażenia. Oni tylko potrafią powiedzieć: „Polska w imieniu Unii to robi, więc jest wszystko OK”. Tymczasem budżetu nie mamy z gumy, mamy swoje koszty, mamy swoje ciężary z tego tytułu i to pan premier Morawiecki na pewno kwituje i rachunek wystawi. Natomiast sam fakt, że Komisja tak powoli działa, pokazuje tak naprawdę oblicze UE jako bardzo niezgrabnej, ślamazarnej organizacji, która więcej mówi, więcej ma ideologii, czy frazesów niż rzeczywistych działań, które by przekładały się na likwidację tego kryzysu. Tak samo zresztą było w pandemii.
Szczerze powiedziawszy jest to fatalny prognostyk na przyszłość.
To jest dezawuacja Unii Europejskiej i ja nie wiem, jaki może być następny kryzys. Mamy teraz kryzys energetyczny, mieliśmy covidowy, mamy wojnę a UE jest po prostu w takich sytuacjach bezsilna, więc te opowieści, że UE jest idealnym wymysłem, są po prostu nie do końca prawdziwe. Tam, gdzie ma swoją wartość, to ma – chociażby w przepływie osób i towarów, ale w sytuacjach awaryjnych, dramatycznych UE jest bezsilna. W tym wypadku jest bezsilna na własne życzenie – niektórych działań KE nie chce podejmować, tak jak w przypadku Polski, Węgier i Czech i nie chce przekazywać tych pieniędzy, licząc na to, że sprawa się rozejdzie, że państwa poniosą koszty i będzie można dać mniej pieniędzy tym krajom, które przechowują dzisiaj ukraińskie matki z dziećmi.
Tylko że podejrzewam, że rządy poszczególnych krajów członkowskich widzą, co się dzieje i wyciągną wnioski. W tym momencie postawię dość brutalne pytanie: czy nie należałoby jednak pomyśleć o stworzeniu alternatywy dla Unii Europejskiej, opartej już na zdrowych zasadach i o skutecznych systemach działania? Jeżeli bowiem UE jest w sytuacjach kryzysowych bezzębna, to tak naprawdę nie ma przyszłości.
Unię oczywiście trzeba zreformować w tym kierunku – złożyliśmy już poprawki na komisji budżetowej, aby stworzyć fundusz świeżych pieniędzy i świeżych działań na takie awaryjne wypadki. Na razie oczywiście jest to tylko dyskusja werbalna – nie mamy odpowiedzi, czy będzie jakakolwiek reforma UE w tej materii. Wielu z unijnych liderów liczy raczej na to, że powstanie wielkie państwo europejskie i wtedy Unia może być partnerem, ale my się bardzo boimy tego wielkiego państwa europejskiego – kilka krajów bardzo się boi, bo wiemy, że znowu będzie to dominacja niemiecka, francuska, to będą znowu holendersko-rosyjskie biznesy i Europy Zachodniej z Rosją, włosko-rosyjskie. Te kraje, które sprzeciwiają się temu wielkiemu państwu będą po prostu sekowane, więc na pewno alternatywa jest potrzebna – takie działania, jak robi Polska czyli dobre kontakty z USA, dobre kontakty z Wielką Brytanią, promocja Trójmorza jako bardzo ważnego projektu bez udziału Niemiec, bo trzeba zaznaczyć, że Niemcy do Trójmorza chcą przystąpić, ale na razie nie przystępują, bo jest w pewnej części blokada na nich, i dobrze. Te projekty więc powinny być kontynuowane, powinny być rozwijane i wtedy może Unia zobaczy, że są inne możliwości funkcjonowania krajów w Europie niż tylko współpraca w obszarze Unii Europejskiej.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/595011-nasz-wywiad-rzonca-kolejne-barbarzynstwo-ke