Gdyby nie ukraińskie bohaterstwo, dawno byłoby już po wojnie. Dlatego wspieranie morale naszych sąsiadów jest ważne na równi z dostarczaniem im broni konwencjonalnej.
Po pierwsze. Mam nadzieję, że ta wizyta przebiegnie szczęśliwie. Zawsze, gdy politycy wolnego świata wybierają się na Wschód, towarzyszy mi niepokój. Tym bardziej, że tam jest teraz wojna. Oceniono jednak, że warunki są na tyle sprzyjające, że przywódcy Polski i państw bałtyckich mogą jechać do Kijowa. Mogą pokazać, że mimo dziejącej się wokół tragedii to wciąż jest wolne miasto. To jest gest ważny, bardzo.
Po drugie. Czy to tylko gest? A jeśli tak, to jaką ma wagę? Widzimy na razie fotografie przywódców siedzących w pociągowej salonce. Nie czuć zagrożenia. Niejeden dureń powie pewnie, że to „wycieczka”. Oj, nie. To coś o wiele więcej. Ta wojna toczy się w zasadzie na naszych oczach, dzięki technice obserwujemy ją niemalże na żywo. Dzięki sprawnemu przekazowi, który podnosi ukraińskie morale i przepełnia ich duchem walki, ta zaciekłość w obronie ojczyzny jest tak duża. Ale, co jasne, taka postawa nie jest możliwa w odosobnieniu, to poczucie wspólnoty. Jeśli więc mówimy o geście prezydentów, to on dziś mówi Ukraińcom: nie jesteście sami!
CZYTAJ TAKŻE: Kulisy wizyty prezydentów w Kijowie. „Charakter szczególny, symboliczny, ale będą też rozmowy o szczegółach wsparcia”
Po trzecie. Zaciekła obrona sprawiła, że mimo przewagi potencjału militarnego Putin nie połknął Ukrainy w pierwszym podejściu. Kijów broniąc się daje czas Zachodowi. Tak, to my mamy dzisiaj czas, aby wzmacniać swoją obronność. Aby czasem o 180 stopni odwrócić myślenie o zagrożeniu. To się dzisiaj dzieje. To w tym sensie wspieranie Ukrainy na KAŻDYM polu jest działaniem w najlepiej pojętym naszym interesie.
Po czwarte. Ta wizyta ma wagę pomocy militarnej. Prezydenci pokazują całemu światu, że Ukraina broni się skutecznie, że stolica jest wolna, że warto ją nadal wspierać wysyłając tam broń. Myślę, że jeśli ktoś się ostatnio wahał, to ten gest go przekona. Ta wojna jest do wygrania nie tylko na polu moralnym i propagandowym. Wierzę, że po tej wyprawie prezydentów na Ukrainę popłynie dużo więcej sprzętu, także ciężkiego. To się zresztą już dzieje.
Po piąte. Trudno uniknąć porównana do wizyty z 2008 roku. Zainicjowanej przez Lecha Kaczyńskiego podróży do zagrożonego rosyjską inwazją Tbilisi. Tak, Kaczyński pokazał wówczas, że to jest sposób na zwrócenie oczu całego świata na miejsce zbrodni i na jej zapobieżenie. Ale dzisiejszy wyjazd to osobna sprawa, nie obciążałbym jej wydarzeniami sprzed lat, nie umniejszajmy jej wagi.
Niech prezydenci Polski Andrzej Duda, Litwy Gitanas Nauseda, Łotwy Egils Levits i Estonii Alar Karis piszą swoją historię, choć w oczywisty sposób jest ona kontynuacją dokonań ich poprzedników.
CZYTAJ TAKŻE: Prezydenci Polski i państw bałtyckich na Ukrainie. Wicemarszałek Terlecki: „Pewne nawiązanie historyczne do wizyty w Tbilisi”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/594244-wizyta-prezydentow-w-kijowie-ma-wage-pomocy-militarnej