„Nie udało się, ale myślę, że nie jest to ostatni tego typu wniosek w tej kadencji. Pan marszałek Grodzki według mnie szkodzi Polsce, szkodzi Senatowi i naprawdę ma bardzo dużo na sumieniu” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl wicemarszałek Senatu Marek Pęk komentując decyzję Senatu o pozostawieniu marszałka Tomasza Grodzkiego na stanowisku.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Senat odrzucił wniosek o odwołanie Tomasza Grodzkiego. Burzliwa debata! „Marszałek odpowiada za upadek autorytetu tej Izby”
wPolityce.pl: Pan marszałek Tomasz Grodzki nie został odwołany ze stanowiska. Senat zdecydował, że nadal będzie pełnił dotychczasową funkcję. Jak Pan to ocenia?
Marek Pęk: Cóż, było to do przewidzenia. Wszyscy wiemy, jaki jest układ sił w Senacie, ale ten wniosek od początku traktowaliśmy jako senatorowie Prawa i Sprawiedliwości jako nasz obowiązek moralny. Nie mogliśmy nie zareagować na tak skandaliczną wypowiedź, jaką skierował pan marszałek Grodzki w formie orędzia do narodu ukraińskiego. Wydawało nam się, że jeżeli teraz nie zareagujemy, to znaczy, że najwyżsi przedstawiciele państwa polskiego mogą po prostu bez żadnej odpowiedzialności mówić najgorsze rzeczy o Polsce, o polskim rządzie, a w tym i o polskim narodzie w takich bardzo trudnych czasach, w jakich dzisiaj się znajdujemy.
Także, cóż, nie udało się, ale myślę, że nie jest to ostatni tego typu wniosek w tej kadencji. Pan marszałek Grodzki według mnie szkodzi Polsce, szkodzi Senatowi i naprawdę ma bardzo dużo na sumieniu.
Skąd taki brak refleksji ze strony senatorów opozycji?
Od początku Senat jest wykorzystywany przez opozycję jako ich bastion, jako ich ostatni instytucjonalny przyczółek. Tutaj się odbywa zorganizowana walka przeciwko polskiemu rządowi, przeciwko polskiemu Sejmowi. Tutaj się odbywa taka zupełnie alternatywna, równoległa polityka czy to zagraniczna czy wewnętrzna – bez przerwy mamy z tym do czynienia. To jest tak naprawdę być albo nie być dla opozycji. Bez Senatu nie mieliby tuby propagandowej, antyrządowej, więc oczywiście jest ogromna presja na tych polityków, ażeby się z tego paktu nie wyłamać, ażeby tam się nic nie zmieniło.
Ale cóż, kropla drąży skałę. Mam taką nadzieję, że jednak jeszcze w tej kadencji taki wniosek ponowimy. Być może przekonamy kogoś do takiego wniosku, ale nie ukrywam, na pewno nie będzie to łatwe.
Ale przecież mamy sytuację wojny za naszą wschodnią granicą i wydawałoby się, że zagrożenie jest na tyle duże i na tyle realne, że powinno jakoś otrzeźwić opozycję i sprawić, żeby w końcu zaczęła myśleć zgodnie z polską racją stanu. W końcu oni też są zagrożeni…
Tak, ale jednak nie ma tej refleksji. Zresztą nie wiem, czy pani redaktor zwróciła uwagę na wystąpienie pana marszałka Grodzkiego po głosowaniu? Było takie, że nie ma sobie nic do zarzucenia i tak naprawdę jest biednym, skrzywdzonym, wrażliwym patriotą, którego nikczemnie oskarża się o działania antypaństwowe. Nie rozumie pan marszałek Grodzki, bo nie chce rozumieć tego, że swoimi działaniami i wypowiedziami szkodzi Polsce. Na to nie poradzę. To jest takie środowisko polityczne, to jest ta totalna opozycja – nawet pandemia, nawet te działania zbrojne na Ukrainie nie powodują refleksji, ażeby wyrwać się choć na chwilę z tej totalności i postawić przede wszystkim na taką postawę konstruktywnego współdziałania z polskim rządem, z prezydentem, z polskim Sejmem. Tego nie ma i nie spodziewam się tego, dlatego że pan marszałek Grodzki nie jest samodzielnym politykiem. Za nim wcześniej stał Borys Budka, teraz stoi Donald Tusk i to co on mówi, to co on robi, wpisuje się w tą ogólną antypolską narrację totalnej opozycji.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/594158-wywiad-pek-marszalek-grodzki-ma-bardzo-duzo-na-sumieniu