Gigantyczne pensje w Brukseli, oklaski i szorowanie kolanami po ziemi przez politycznych karierowiczów, klepanie po plecach przez największych tego świata i medialna osłona średnio polskich mediów nad Wisłą - mogłoby się wydawać, że Donald Tusk jest nie do ruszenia. Któż tam może sięgnąć człowieka na szczycie?
Mało kto chyba wierzy, że Tuska dosięgnie prokuratura czy sądy, zresztą największe polityczne knowania przeprowadza się dzisiaj w białych rękawiczkach a i były premier nie był zachłanny - nie trzymał w nodze od krzesła zwiniętych banknotów jak Sławomir Nowak ani nie wykazuje zamiłowania do drogich samochodów jak Tomasz Grodzki. Przyznajmy Tuskowi, że zachłanny nie był, te 100 tysięcy złotych miesięcznie raczej mu w Brukseli wystarczało.
Tylko że polityk ma płacić nie tylko za swoje afery czy przekręty, ale też - to normalne w demokracjach - za błędy. Tymczasem Tusk popełnił błąd gigantyczny - podjął się współpracy ze zbrodniarzem i mordercą. Putinowi zaufał, wspierał go w różnych projektach politycznych w Unii Europejskiej i w sprawach energetycznych - i wpuścił jego wpływy do Polski. Oczywiście że szef PO nie chciał krwawych wojen, które wywołała Rosja, zapewne bał się i 10 kwietnia, gdy docierały do niego krwawe owoce politycznej niefrasobliwości. On swoją prorosyjską politykę prowadził z powodu uniżoności wobec Niemiec i własnej ignorancji, jednak to nie zmywa win i nie zmywa krwi z rąk nieodpowiedzialnych polityków.
Błędy Tuska będą wracać, rzeczywistość jeszcze brutalniej będzie demaskować jego umizgi do ludobójcy z Kremla. Wyjdą na jaw nowe fakty o Tragedii Smoleńskiej, o unijnych zagrywkach Tuska w Brukseli, o niemieckich porozumieniach z Moskwą. Gazeta Wyborcza czy Onet nie będą wiecznie chronić Donalda Tuska, a jeśli Platforma znowu przegra wybory to i własne psy, tak długo odcięte od rządowych benefitów, rzucą mu się do gardła. Tusk to nie Jaruzelski - szkolony i przygotowywany przez dekady do zamordyzmu w imieniu obcego mocarstwa, ale taki przypadkowy gdańszczanin, który myślał że potańcuje z Niemcami i Rosją i jakoś to będzie.
Może nie skażą Tuska na więzienie, grzywny i przeprosiny, ale polityczna rzeczywistość już dyszy mu za uchem. Gdy zostanie sam, bez chóru zapewnień klakierów i mocodawców, w tej ciszy prawda stanie się nie do zniesienia. Już w tym swoim dzienniku „Szczerze” alkohol podejrzanie często przewijał się na wielu stronach. A będzie dużo gorzej - zatrute owoce proniemieckiej i prorosyjskiej polityki, ofiary Tragedii Smoleńskiej, nazwisko, które staje się synonimem hańby… Starość Tuska może się okazać trudniejsza niż jakiekolwiek sądowe wyroki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/593824-polityczna-rzeczywistosc-dorwie-i-donalda-tuska