Żeby rozmowa o ocenie działań prezesa Narodowego Banku Polskiego profesora Adama Glapińskiego była choć w stopniu minimalnym uczciwa, trzeba przyjąć do wiadomości podstawowy fakt: źródła inflacji w Polsce są zewnętrzne, jest ona problemem na całym świecie. Od Litwy, która mając euro bije inflacyjne rekordy do Stanów Zjednoczonych gdzie tematem kampanii wyborczej jest 100 procentowy wzrost ceny boczku rok do roku.
Przyczyny są jasne: pandemia, która wymusiła pakiery ratunkowe i stymulacyjne, porwała łańcuchy dostaw, wprowadziła niepewność i rozchwianie oraz szantaże gazowe Putina, manipulacje przez Moskwę cenami, a wreszcie wywołana przez nią wojną.
To jest, jak celnie nazywa to w rozmowie ze mną prof. Norbert Maliszewski, szef Centrum Analiz Strategicznych, Putinflacja (cała rozmowa w poniedziałek w „Sieci”).
Ktoś, kto próbuje wmawiać Polakom, że to wina rządu czy rzekomo spóźnionej reakcji NBP, zwyczajnie kłamie.
Na tle Europy sytuacja inflacyjna Polski mieści się w średniej. Na tle Europy nasze bezrobocie jest rekordowo niskie, a wzrost gospodarczy więcej niż przyzwoity.
To zasługa pracowitości i przedsiębiorczości Polaków, ale i rządu Morawieckiego, który pilnuje gospodarki. A także prezesa NBP, który nie ukrywa, że te czynniki bierze pod uwagę. Polacy mogli liczyć na bank centralny gdy wybuchła pandemia i istniało ryzyko załamania. To, jak z tego wirażu wyszliśmy, jest przedmiotem zazdrości wielu narodów. Mogą liczyć i dzisiaj, w obliczu wojny. Gdyby prezes Glapiński myślał wąsko - dbał wyłącznie o walkę z inflacją - ma narzędzia by spróbować ją przydusić. Czy jednak rozumiemy, że kosztem mogłaby być nawet recesja i szokowy wzrost bezrobocia?
Komuś od Tuska pewnie powieka by nie drgnęła. Ale Panu Bogu dziękujmy, że to nie oni rządzą w tak niepewnych, wymagających odpowiedzialności i szerszego spojrzenia, czasach.
Prezes Glapiński prowadzi politykę mądrego środka. Dlatego atakują go radykałowie, najpierw za to, że stóp nie podnosi, a teraz - że podnosi. A on po prostu reaguje elastycznie na nowe zmienne, starając się nie zgubić z oczu parametrów i czysto ekonomicznych i społecznych.
Narodowy Bank Polski prowadzony jest w tych trudnych czasach mocną ręką i jest to jeden z powodów dla którego polska gospodarka omija rafy.
Ta skuteczność jest przyczyną obrzydliwego, turbopopulistycznego ataku Donalda Tuska na prezesa NBP. Człowiek, który w czasie swoich rządów ustami swojego ministra finansów dowodził iż „piniendzy nie ma i nie bendzie”, odrzucał wszystkie postulaty społeczne, dzisiaj przybiera pozę zatroskanego o portfele Polaków.
Kto uwierzy, pożałuje.
Obrzydliwe jest też epatowanie zarobkami prezesa NBP - daleko mniejszymi niż odpowiednicy w Europie, mniejszymi niż było za poprzednich szefów Banku.
Media niemieckie dla Polaków sekundują w tym ataku, dorzucając jeszcze prowokację, suflując rzekomo nowego kandydata na prezesa Banku, który zresztą nic o tym nie wie, bo ma swoją rolę do wykonania i wykonuje ją z sukcesem.
Cel krótkoterminowy to skłócenie obozu. Dalszy: osłabienie zdolności państwa polskiego do walki z kryzysami, do stawiania czoła wyzwaniom, które mają charakter bezprecedensowy, wojenny.
Tusk ma przecież plan wygrania wyborów, o którym mówił tuż po powrocie. Komentatorzy zgadzają się zasadniczo, że polega on na sprowadzeniu na Polaków takich nieszczęść, by na gruzach można było przejąć władzę, a potem wszystko wyprzedać, spełnić niemieckie życzenia, także co do wprowadzenia waluty euro. To by skutecznie zamroziło nasze zdolności konkurencyjne, pozbawiło możliwości reakcji. Aby to zrobić gra od dawna na pozbawienie Polski należnych jej europejskich funduszy („zagłodzenie Polski”), dlatego tak wściekle atakuje premiera Mateusza Morawieckiego. Teraz zaś postanowił spróbować zniszczyć jeden z ważnych filarów polskiego sukcesu gospodarczego ostatnich lat: dobrze prowadzony, z troską o dobro wspólne, kurs Narodowego Banku Polskiego.
Stąd prezes Adama Glapiński znów znalazł się na celowniku systemu III RP. Amunicji prawdziwej nie mają, strzelają więc kłamstwami i manipulacją.
Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy: swoimi działaniami Tusk pośrednio usprawiedliwia i wspiera Rosję. Trudności ekonomiczne będące skutkiem jej barbarzyńskiej napaści na Ukrainę, jak wzrost cen, próbuje przypisać… polskiemu rządowi i prezesowi NBP. Na rozgrzeszonym w ten sposób przez Tuska Kremlu, znów pewnie biją mu brawo, jak za czasów jego rządów. Znów mają poczucie, że ich człowiek w Warszawie robi, co im odpowiada.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/593512-obrzydliwy-atak-tuska-na-prezesa-glapinskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.