„Polski oficjalny nacjonalizm utrudni adaptację Ukraińców” - głosi tytuł tekstu opublikowanego na wirtualnych łamach „Washington Post”. Autorem jest Mateusz Mazzini, publicysta, który jest związany m.in. z… „Gazetą Wyborczą”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Chociaż Polacy byli serdeczni, nowa oficjalna polska wersja historii opiera się na wykluczaniu i obwinianiu obcych. Jak to wpłynie na Ukraińców?
— czytamy.
Kreowanie problemów
Mazzini problem widzi w… polskim systemie edukacji.
Rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość skoncentrowała polski system edukacji na polskiej tożsamości i szczególnym pojęciu narodowej pamięci wspólnej. To bardzo utrudni integrację uchodźców
— grzmi autor.
Na tym nie koniec…
Polska partia rządząca próbowała przerobić polską historię
— głosi jeden ze śródtytułów.
Publicysta twierdzi, że PiS „starało się przerobić polską tożsamość, aby umieścić postrzegane krzywdy narodowe w centrum polskiej historii, jednocześnie spychając osoby z zewnątrz w historyczne zapomnienie”.
Jego zdaniem w wersji historii lansowanej przez Prawo i Sprawiedliwość „Polacy byli ofiarami historycznych nadużyć, a nigdy sprawcami.”.
PiS twierdziło, że Polska tak naprawdę nie odzyskała suwerenności w 1989 r., ponieważ nadal była zdominowana przez byłych komunistycznych urzędników, którzy współpracowali z ZSRR. Twierdziło, że ludzie, którzy mówią o polskim antysemityzmie, nienawidzą Polski. Kiedy doszedł do władzy, drastycznie obniżył emerytury każdemu umundurowanemu urzędnikowi i dyplomacie, który w PRL spędził choć jeden dzień w służbie. Uchwaliła kontrowersyjną ustawę (później zmienioną) grożącą więzieniem każdemu, kto sugerował, że naród polski kolaborował z nazistami w zbrodniach na Żydach podczas II wojny światowej
— grzmi Mazzini.
Publicysta wysuwa jeszcze dalej idące wnioski.
Wszystko to szło w parze z nową rządową polityką kulturalną, która wykorzystywała symbole religijne i historyczne, by wydawać się, że polska tożsamość i wspieranie PiS to jedno i to samo. Bycie prawdziwym Polakiem oznaczało nienawidzenie komunistów, pobożny katolicyzm i nostalgię za wspaniałościami polskiej historii
— twierdzi.
Mazzini krytykuje głównie resort edukacji i nauki.
Na przykład, zgodnie z programem Ministerstwa Edukacji, uczniowie mają udowodnić, że katastrofa prezydenckiego samolotu w Smoleńsku w 2010 roku (w której zginął lider PiS, brat bliźniak obecnego lidera) była najważniejszym wydarzeniem w powojennej historii Polski
— czytamy.
Oczekuje się od nich również, że przestudiują pisma papieża Jana Pawła II o tym, z czym powinna wiązać się polska demokracja i potraktować rok 2005, kiedy do władzy doszedł pierwszy rząd PiS, jako prawdziwy początek polskiej postkomunistycznej demokracji
— dodaje.
Szukanie różnic na siłę
Można odnieść wrażenie, że Mazzini na siłę szuka różnic w historii narodów polskiego i ukraińskiego, byle tylko potwierdziła się z góry założona przez niego teza.
Jednym z kluczowych źródeł ukraińskiej tożsamości narodowej był bunt chłopów przeciwko polskiej szlachcie, która doprowadziła ukraińskich chłopów do stanu bliskiemu niewolnictwu i zmusiła wykształconych Ukraińców do nauki i mówienia po polsku na kontrolowanych przez siebie terenach Ukrainy. Trudno to pogodzić z opowieściami o polskich cnotach i ofiarach, które preferuje obecny polski rząd
— pisze komentator „Washington Post”.
Z kolei w czasie II wojny światowej ukraińscy nacjonaliści próbowali wymordować etnicznych Polaków na Wołyniu, zabijając około 50 000 polskich mieszkańców. Polacy wzięli odwet, choć na znacznie mniejszą skalę, mordując kilka tysięcy Ukraińców. Zbrodnia wołyńska była przez dziesięciolecia tematem delikatnym i trudnym w stosunkach polsko-ukraińskich, także dlatego, że sowiecka dominacja nad obydwoma krajami blokowała jakąkolwiek sensowną debatę na ten temat. Teraz może stać się głównym punktem spornym, ponieważ zreformowane przez PiS programy nauczania ponownie podkreślają polski heroizm i tragedię polskich ofiar, nie pozostawiając nawet miejsca na dyskusję o ukraińskiej perspektywie
— twierdzi Mazzini.
Autor wskazuje na problemy, które sam wydaje się usilnie kreować…. swoim tekstem.
PiS staje przed dylematem, jak edukować Ukraińców w systemie szkolnym, który odbudował wokół wąskiej i mocno zniekształconej wersji polskiej historii. Niemal niemożliwe będzie znalezienie przez rząd wspólnej narracji, która jednocześnie odwołuje się do wąskiego i wypaczonego rozumienia Polaków, integrując Ukraińców z krajem, który może stać się długoterminowym domem
— czytamy.
Mimo że cały zachodni świat z podziwem patrzy na postawę Polski wobec wojny na Ukrainie, przedstawiciele opozycji i życzliwych jej mediów robią, co tylko mogą, by zohydzić wizerunek naszego kraju. Mateusz Mazzini swoim artykułem plasuje się w tym samym szeregu, co marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
gah/washingtonpost.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/593435-polska-opluwana-w-washington-post-robi-to-publicysta-gw